-
10 rzeczy które wkurzają mnie podczas lotu.
Jestem osobą, która nie problemu z lataniem samolotem, a nawet mogę powiedzieć, że lubię latać. Za to nie lubię nerwówki towarzyszącej wejściu do samolotu. Tego wyścigu szczurów i ślimaków i całego mnóstwa rzeczy, które mnie wkurzają przed w trakcie i na koniec lotu. Zacznijmy od początku, czyli od wejścia na pokład. 1. Pakowanie na półki rzeczy, które powinny leżeć pod siedzeniem. Za każdym razem jest to samo i najgorsze są baby. Głupie baby, które nie mogą położyć torebki pod siedzeniem. No nie, bo przecież w samolocie jest na podłodze gigantyczne błoto i ich podrabiane MK się pobrudzą. Byłam świadkiem kiedy wszystkie półki były zapakowane i pasażer z większym bagażem nie…
-
Ciążowe presje czyli coś o głupich poradach.
W związku z tym, że zostałam ciężarówką jestem od kilku miesięcy zmuszana do wysłuchiwania dobrych rad cioci i wujków. Czasami pytam się o jedną rzecz np. badanie, a przy okazji muszę wysłuchać miliona rad, przestróg i zakazów. Z każdą chwilą mam tego coraz bardziej dosyć. Co chwila ktoś mi tak obrzydza ciążę, że zaczyna mi się otwierać scyzoryk w kieszeni i najchętniej powiedziałabym takiej osobie brzydkie słowo na „S”. Nawet koleżanki, które nie rodziły są irytujące ze swoją presją na macierzyństwo tak jakby mój brzuch uświadamiał im, że one nie mogą być gorsze i też muszą być natychmiast w ciąży. Czy to, że jestem w ciąży oznacza, że stałam się…
-
O tym jak się wyniosłam z pewnego klubu czyli coś o poprawności politycznej.
Wszyscy (no prawie wszyscy) robią jakieś podsumowania roczne – szczególnie jest to popularne wśród blogerek. Ja nie zamierzam sobie wypruwać publicznie flaków z powodu tego czego nie zrobiłam w tym roku. Zresztą po co mi to? Wszędzie człowieka z czegoś rozliczają: w urzędach, pracy, szkole, na studiach to po kiego diabła jeszcze siebie samego rozliczać? To oczywiście nie oznacza, że nie zrobię jakiegoś rozliczenia, a mam kilka takich rzeczy na tapecie czyli praca w polskiej szkole albo w NFZ. To sobie jednak zostawię na później, a zabiorę się za pewien klubik do którego jakiś czas temu należałam. Zastanawialiście się może jak funkcjonują te wszystkie kluby, zrzeszenia wirtualne? Jacy ludzie tam…
-
Julmarknad – o szwedzkich jarmarkach.
Szwedzkie jarmarki bożonarodzeniowe to bardzo stara tradycja, która prawdopodobnie do Szwecji przywędrowała z Niemiec. W Sztokholmie najbardziej znanym i pewnie najstarszym jest jarmark na rynku Gamla Stan. Jarmarki (nie tylko świąteczne) odbywały się tutaj już w XIV wieku. W XVI wieku za sprawą króla Gustawa Wazy jarmark świąteczny stał się corocznym wydarzeniem. Król Gustaw wprowadził również regułę wg, której na świątecznym jarmarku miały być sprzedawane wyłącznie szwedzkie produkty. W XVIII wieku jarmark przeniósł się na dziedziniec zamku królewskiego. W połowie XIX wieku jarmark powrócił na Stortorget. Niestety w tym czasie organizowano już inne jarmarki w różnych częściach miasta. Przez to jarmarki na Gamla Stan zaczęły tracić klientów i w końcu…
-
Julmust czyli o szwedzkiej coli.
Kilkakrotnie wspominałam w postach o ukochanym napoju Szwedów. Mowa o „Julmust”, bezalkoholowym napoju którego spożycie w okresie świątecznym bije prawdziwe rekordy. W zasadzie można go kupić przez cały rok, ale głównie kojarzy się ze świętami Bożego Narodzenia (julmust) i Wielkanocą (påskmust). Wtedy staje się obowiązkowym na stole świątecznym napojem. Must to takie połączenie polskiej coli (polo cola, hoop cola) z podpiwkiem. Ze względu na kolor i trochę podobny smak nazywany jest szwedzką colą. Do Szwecji julmust przywędrował z Niemiec. Przywiózł go syn (recepturę, którą sam stworzył) właściciela fabryki napojów – Harry Roberts, który w Niemczech studiował chemię. Dzieje się to na początku XX wieku. Robert Roberts chce stworzyć alternatywę dla piwa i…
-
O tym jak szwedzkie ciasteczko stało się niepoprawne politycznie.
Dorastałam w czasach PRL-u – czasach propagandy partyjnej, socjalizmu i uważania na to co się mówi. W czasach kiedy wielu Polaków uciekało za granicę. W czasach kiedy Zachód roił się jako Eldorado. Mityczny Zachód w którym nie było kolejek do sklepów, a sklepowe półki uginały się od towarów. Eldorado w którym można było mówić co się chce, dyskutować na wszystkie tematy bez strachu, że ktoś na nas doniesie. Świat w którym nie było komunistycznych nauczycielek wzywających rodziców dlatego, że narysowało się rysunek z pomnikiem Solidarności i zomowcami czyhającymi na małe dziewczynki składające kwiaty pod pomnikiem. Takim idealnym krajem była Szwecja. Kraj wolności i dobrobytu. Myślę, że Szwecja dla wielu Polaków…
-
Ósme urodziny Czesława.
Taaa no to stuknął mi ósmy rok życia. Podobno to najlepszy czas dla kota. Ach gdybym miał moje klejnoty to bym teraz poszalał z kociczkami. A tak mogę sobie tylko popatrzeć przez okno jak prawdziwe kocury szarogęszą się pod moimi oknami. Wiedziałem, że Koścista ze Sklerotykiem planują dla mnie jakiś fest. Koścista od rana biegała jak poszczurzona. Wystroiła się jak mysz w imieniny kota, wypacykowała i jeszcze Sklerotyka pogoniła żeby się ładnie ubrał. No i po co? Przecież to moje święto i to ja powinienem najładniej wyglądać! A ta jak zwykle gwiazda musi być. Na szczęście dała mi moją, najładniejszą muchę i już wiedziałem, że coś tu się będzie działo.…
-
Wyprawa do Izraela i Jordanii cz. II.
Zanim wyruszyliśmy na dalszy podbój Izraela zwiedziliśmy jeszcze dwa miejsca w Jerozolimie. Wyruszyliśmy o barbarzyńskiej porze czyli o 8 rano. Było to podyktowane m.in. tym, że tego dnia zwiedzaliśmy Wzgórze Świątynne należące do muzułmanów. Aby wejść na teren wzgórza trzeba swoje odstać w całkiem długiej kolejce. Do tego wyznaczone są godziny w których można zwiedzić to miejsce. Są pory dnia (w piątek również nie można tam wejść) w którym innowiercy nie mają wstępu na teren należący do muzułmanów. Do tego wszystkiego przechodzi się przez kontrolę na której strażnicy patrzą czy oprócz niebezpiecznych materiałów/narzędzi nie wnosi się przedmiotów religijnych. Nie wolno tam wnieść pisma świętego, a medaliki i krzyżyki trzeba schować tak żeby…
-
Macedońskie smaki.
Kuchnia macedońska to typowa kuchnia bałkańska, która nie różni się zbyt wiele od kuchni serbskiej, chorwackiej czy bośniackiej o których już wcześniej opowiadałam. Wszystkie te kuchnie w mniejszym lub większym stopniu ukształtowały wpływy tureckie – stąd w Macedonii na pewno znajdziemy burka i baklawę. W Macedonii również znajdziemy wiele potraw rodem z: Bułgarii – sałatkę szopską, Węgier – faszerowane papryki, zupę gulaszową, Z Turcji baklavę, burek i z Rumunii – sarmi czyli gołąbki w liściach kapusty lub winogron. Co nie oznacza, że nie znajdziemy w niej czegoś charakterystycznego tylko dla niej. Tym razem zacznę od przystawek. Popularną przystawką w Macedonii jest tarator/taratur. To coś w rodzaju greckich tzatzików – macedońska wersja…
-
U szwedzkiej położnej część I.
Pewnie jesteście ciekawi (albo i nie) jak to jest z tą moją ciążą. Jak dotąd nie zmieniłam zdania i nie zamierzam bawić się w parentingowy szajs, ale….mogę co nie co opowiedzieć o tym, jak w Szwecji wygląda opieka położnicza. Zacznijmy od początku. Pewnego dnia zaczynamy podejrzewać, że jesteśmy w ciąży. Robimy sobie test który potwierdza nasze przypuszczenia i umawiamy się do ginekologa. Nie wiem jak to wygląda w Polsce ale tutaj lepiej odczekać zanim wybierzemy się do ginekologa. Dlaczego? Ponieważ lekarz musi stwierdzić, że na pewno wszystko gra zanim pokieruje nas dalej. Ginekolog robi nam usg, stwierdza ciążę, drukuje fotę na pamiątkę i na tym kończy się jego rola. Tak, ponieważ w Szwecji…