Z życia wzięte

Sesja Oli na styl szwedzki.

W grudniu zeszłego roku zupełnie niespodziewanie przyjechała do nas Ola.

Ola przyjechała do nas, żeby spędzić święta w niekonwencjonalny sposób. Jak to niekonwencjonalny? Niekonwencjonalny, ponieważ zamiast barszczu była zupa tajska. Nie było opłatka i innych świątecznych rytuałów. Przepraszam, zrobiłyśmy sałatkę jarzynową, ponieważ chodziła za mną od jakiegoś czasu, a dla samej siebie nie chciało mi się robić.

Pierwszego dnia świąt Ola wpadła na pomysł, żeby jej zrobić sesję. Takie zwykłe zdjęcia w „szwedzkim” stylu, czyli w naturze, na skałkach.

Lubię Olę za to, że ma niesamowite oczy, że wie jak się ustawić żeby korzystnie wyglądać i za to, że potrafi mi powiedzieć czego oczekuje. Jest wymagającą klientką, ale szczerze mówi co jej się nie podoba. 

Zdjęcia wyszły trochę inne od tych, które robię normalnie, ale o to też chodzi, żeby wciąż próbować czegoś nowego i się rozwijać.

%d bloggers like this: