Niesamowite historie

Duch w moim domu – czyli opowieść o wózku dla dzieci.

To będzie dziwna historia i chyba naprawdę o duchach.

Zacznę od historii, która  wydarzyła się jesienią 2013 roku. Pan B. ma znajomą Szwedkę, która jeszcze się uczy (tutaj młodzież często rzuca szkołę i dopiero po jakimś czasie zaczyna się uczyć na serio). Któregoś dnia jej klasa miała na lekcji prezentację. Lekcja jak to lekcja nie była za bardzo ciekawa, więc nasza Szwedka dla zabicia czasu zaczęła pstrykać zdjęcia telefonem. Kiedy później je przeglądała, coś ją zastanowiło – wręcz przeraziło. Na prawie każdym zdjęciu z lewej strony była jakaś twarz/maska. Sami zobaczcie.

Nie wiem, co to jest. Dla mnie to wygląda jak maska tylko jakim cudem wzięła się na zdjęciach robionych aparatem cyfrowym? To nie jest klisza, na której mogą się nałożyć klatki. Szukałam w necie odpowiedzi i podobnej maski, ale nic takiego nie znalazłam. Szukałam też technicznej odpowiedzi na takie zdjęcie. Nie wierzę w duchy i szukam cały czas racjonalnego wytłumaczenia dla tych zdjęć. A może ktoś z Was jest w stanie wytłumaczyć jakim cudem wyszło takie zdjęcie? Czy to faktycznie jakiś duch?

Jak duchy mają się do wózka dziecinnego? Pan B. ma kolegę, który ma córeczkę. Dziewczynka ma już 4 lata i rodzice, wiedząc, że nie będą już mieli kolejnego dziecka, postanowili sprzedać rzeczy po małej w tym właśnie wózek. Tak się składa, że ten temat jest akurat przed nami, więc postanowiliśmy skorzystać z okazji i odkupiliśmy wózek. Pan B. przywiózł wózek prosto do domu i zaczął go przy mnie składać. Akurat byłam przeziębiona i leżałam w łóżku w związku z tym, nie uczestniczyłam aktywnie w akcji „składanie”. Za to pstrykałam zdjęcia. Jakiś czas temu przeglądając zdjęcia i planując przyszłe tematy postów na bloga, stwierdziłam, że mogę też coś napisać o tej akcji z wózkiem. Otworzyłam sobie zdjęcie i zdębiałam…. Na dole przy wózku leżał biały pies! Przecież my nie mamy psa! Zaraz mi się przypomniała historia Szwedki i białej maski na zdjęciu. Zdębiałam. Przecież to nie mógł być duch! Ja nie wierzę w duchy i na białą maskę przytaczałam sto tysięcy argumentów, że to nie może być duch. Szybko napisałam do Pana B. i wysłałam mu zdjęcie. Pan B. był zszokowany. Stwierdziliśmy, że coś w tym musi być i trzeba będzie się dowiedzieć czy ktoś, kiedyś w naszym mieszkaniu nie miał białego psa. Ten wieczór nie był dla mnie przyjemny. Ciągle mi się wydawało, że coś mnie obserwuje. Z drugiej strony tłumaczyłam sobie, że taki, ładny piesek jest na pewno bardzo przyjazny. Przecież ujawnił się w momencie przywiezienia wózka.

Kilka dni później historią o duchu podzieliłam się z moją przyjaciółką. W trakcie rozmowy coś mi zaświtało w głowie……sięgnęłam do szuflady i wyciągnęłam teczkę. Tak ten biały pies to pies z mojej teczki! Odetchnęłam z ulgą. Nie mamy duchów w domu. No ale powiedzcie czy on się nie wkomponował idealnie w zdjęcie?

Tak się skończyła moja przygoda z duchem. Nadal jednak nie rozumiem, o co chodzi z upiorną, białą maską na zdjęciu od Szwedki. Jeżeli macie pomysły, a może nawet wyjaśnienie? Będę wdzięczna za rozwiązanie zagadki!

3 komentarze

  • Dorota Strzelecka

    Dobrze byłoby zaproponować czytelnikom zabawę na odgadnięcie jakim cudem pies znalazł się na zdjęciu. Po wyjaśnieniu już widać na tym zdjęciu znaki szczególne. Możemy się tak samo szczegółowo przyglądać tej masce (wg mnie wampira). Może coś dopatrzymy.

Discover more from Agnes na szwedzkiej ziemi

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading