Italia
- Bośnia i Hercegowina, Italia, Macedonia, Malta, Maroko, Niesamowite historie, Podróże, Portugalia, Rumunia, Rzym, Węgry
10 najgorszych i najdziwniejszych noclegów.
Po tylu podróżach, mając na koncie noclegi w różnych miejscach, postanowiłam zrobić zestawienie specyficznych noclegów. 1.Budapeszt W Budapeszcie spaliśmy w pięknej kamienicy, ale niestety bez windy co dało nam w kość przy wnoszeniu wózka z Freją. Na miejscu okazało się, że nasza łazienka jest po drugiej stronie mieszkania i żeby do niej dojść, trzeba było przejść przez wspólny salon i kuchnię… Wynajmujący oczywiście nie podał informacji o braku windy oraz o tym, że łazienka jest, ale na zewnątrz. Przy podróży z małym dzieckiem takie rzeczy mają ogromne znaczenie. 2. Bukareszt Ten nocleg był po prostu idealny. W samym centrum Bukaresztu. Ładnie urządzone mieszkanie. Przylecieliśmy w nocy, więc klucz miał na…
-
Zapomniany klasztor San Galgano.
Kiedyś w toskańskim Chiusdino była pustelnia, w której mieszkał święty Galgano. W pustelni pokutował za swoje rozpustne życie. W chwili śmierci, czyli w 1181 roku był już tak sławny, że biskup Volterry postanowił w miejscu pustelni ufundować niewielki kościół. Zmarły święty (bardzo szybko został wyniesiony w poczet świętych) przyciągał pielgrzymów. Jego następca postanowił sprowadzić cystersów, którzy podjęli się założenia klasztoru obok słynnego miejsca. W 1227 był już gotowy kościół główny. Cystersi otrzymywali mnóstwo darowizn i zapisów okolicznych ziem, a nawet przejęli znajdujące się w okolicy opactwo benedyktyńskie. W XIII wieku opactwo San Galgano było najpotężniejszym klasztorem w tych rejonach. Klasztor został ukończony w 1262 roku, a w 1288 roku konsekrowany.…
-
Toskania z Umbrią w tydzień.
Ta cała Toskania to od samego początku była jakaś dziwna. Zaczęło się już przy bukowaniu noclegów. Znalazłam bardzo fajny i tani nocleg niedaleko lotniska w Pisa. Zabukowaliśmy go i po przyjściu potwierdzenia okazało się, że owszem mamy nocleg, ale…w przyszłym roku. Tani nocleg miał jeden haczyk – nie można go było odbukować ze zwrotem kasy. Popatrzyliśmy na siebie i stwierdziliśmy, że za rok też jedziemy do Toskanii, a teraz zmieniamy trasę i robimy tylko część Toskanii plus trochę Umbrii. W końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jak się okazało, to akcja z bukowaniem to dopiero był początek perypetii toskańskich. Na lotnisku Skavsta pech dał znowu…
-
Toskańska sesja małego Francesco.
Zawsze na każdą wyprawę zabieram ze sobą sprzęt fotograficzny. Zawsze zabieram, ale zazwyczaj nie mam czasu na inne zdjęcia niż architektoniczne. Tym razem w Toskanii było trochę inaczej. Z reguły każdy nocleg mamy w innym miejscu czasami w hotelu, a czasami w wynajmowanym apartamencie. W jednym z toskańskich miasteczek wynajęliśmy lokum u włoskiej rodziny. Takiej prawdziwej włoskiej rodziny jak z filmów. Nie widzieliśmy ojca rodziny, ale mamuśka nam „wystarczyła” (w pozytywnym znaczeniu). To była taka prawdziwa włoska mamuśka trzymająca wszystko w garści, a przede wszystkim swoich dwóch synów. Dyrygowała wszystkimi równo. Naszą Freję zaraz zgarnęła na kolana i w minutę stała się ukochaną ciocią. Kobieta mogła być w moim wieku.…
-
Rzymska przygoda.
Już kilka tygodni po powrocie z Barcelony pakowaliśmy na nowo walizki. Tym razem lecieliśmy do Rzymu. W końcu miałam na własne oczy zobaczyć Wieczne Miasto. Nareszcie miało się spełnić moje marzenie. Do Rzymu dolecieliśmy wieczorem. Już na lotnisku uderzył w nas widok stojących w wielu miejscach uzbrojonych żołnierzy. Było to trochę dla nas dziwne, ale z drugiej strony było nie było czuliśmy się bezpieczniej. Po kilku dniach przestaniemy zwracać uwagę na żołnierzy którzy byli w metrze i wielu innych miejscach. Udało nam się szybko władować do autobusu który miał nas zawieźć do centrum miasta. Jak na Włochów to panowała niezła dyscyplina jeżeli chodzi o pakowanie się do busa. Za to…
-
5 miejsc które są dla mnie „ważne”.
Chciałabym pokazać Wam miejsca w których poczułam dreszczyk. Dreszcz zachwytu, taki po którym przechodzą mnie ciary i mam gęsią skórkę na całym ciele i to nawet wtedy kiedy temperatura powietrza dochodzi do prawie 30 stopni. To miejsca do których chciałabym wrócić. 1. Dubrownik Do Dubrownika pierwszy raz zawitałam w roku 2012. To była moja pierwsza, zorganizowana przez biuro podróży wycieczka. Objechałam wtedy prawie całe Bałkany, ale to nie wyczekiwana Albania zrobiła na mnie wrażenie ale Chorwacja, a w szczególności Dubrownik. Niesamowite miasto czerwonych dachów. Pomimo tego, że byłam z grupą trzydziestu paru osób dostałam okazję by samotnie przejść murami miasta, a potem posnucia się zaułkami Dubrownika. To mi przypomina, że…