Dwór Artusa w Gdańsku.
W Gdańsku przy głównej ulicy jaką jest Długa i jej przedłużenie czyli Długi Targ, znajduje się jeden z najpiękniejszych budynków w Gdańsku. To Dwór Artusa.
Jest to dawne miejsce spotkań bogatych mieszkańców Gdańska, którzy nazwę zapożyczyli od legendarnego króla Artura. W dawnej Anglii imieniem Artura nazywano miejsca (budynki) spotkań rycerstwa. Tradycja ta dotarła z czasem do Niemiec, a stamtąd prawdopodobnie do Polski.
Dwór Artusa był wielokrotnie przebudowywany. Obecny kształt (fasada jest w stylu niderlandzkiego manieryzmu) nadał mu w 1617 roku słynny architekt Abraham van den Blocke. Kiedyś był to najbardziej prestiżowy salon w Gdańsku. Każdy z cechów miał swoje miejsce w wielkiej hali i prześcigał się w upiększaniu swojego „kąta”. Miejsce spotkań gdańskiego patrycjatu w niedługim czasie zamieniło się w…zwykłą karczmę w której nie wylewano za kołnierz. Podobno w XVII wieku balangi trwały od rana do nocy. Skargi i naciski sprawiły, że Dwór Artusa w XVIII wieku przekształcono w giełdę kupiecką co wielu znamienitych gdańszczan przyjęło z bólem serca.
W okresie wojen napoleońskich w Dworze Artusa urządzono lazaret.
1945 roku Dwór Artusa został zniszczony przez Armię Czerwoną. W 1989 roku stał się oddziałem Muzeum Historycznego Miasta Gdańska i został w 1997 roku otwarty dla zwiedzających.
Muzeum obejmuje właściwy budynek Dworu plus dwie przylegające do niego kamienice.
Najpiękniejsza jest oczywiście główna sala w której obecnie odbywają się ważne uroczystości.
W Dworze Artusa największe wrażenie robi przepiękny kilkunastometrowy piec kaflowy.
Większość elementów wystroju to częściowa rekonstrukcja.
Plansze ze zdjęciami pozwalają zobaczyć jak wnętrze wyglądało wcześniej.
W jednej z przylegających kamienic znajduje się wystawa pokazująca wnętrze gdańskiej kamienicy – można zobaczyć jak niegdyś mieszkali gdańszczanie.
Czy polecam Muzeum Dworu Artusa? Absolutnie tak! Jeżeli ma się szczęście tak jak ja to można trafić na chwilę, kiedy jest zero zwiedzających. Jedyne co może przeszkadzać to panie pilnujące, które trajlują jak stare przekupy na targowisku. Nie wiem jak Wy ale ja się lubię delektować pięknymi wnętrzami w totalnej ciszy.
Źródła:
Jerzy Samp, Bedeker Gdański, Gdańsk 1994.
https://muzeumgdansk.pl/