Grecja,  Kuchnie świata

Greckie smaki czyli szaleństwo na punkcie greckiej sałatki.

Tym razem nie będę zgrywać znawcy kuchni greckiej bo jej praktycznie nie poznałam.

W Grecji byłam trzy lata temu na 10 dniowej wycieczce z biura podróży Rainbow. O samej wycieczce jeszcze Wam napiszę bo była bardzo bogata w różne doświadczenia (musiałam dosłownie miotłą odganiać napalone dziunie od Pana B.). Niestety trzy lata temu nawet przez głowę mi nie przeleciała myśl, że rok później zacznę pisać bloga. Szkoda, bo robiłabym więcej zdjęć i być może starałabym się zbuntować przeciwko narzutowi restauracyjnemu pilotki wycieczki. Ci którzy podróżują z biurami podróży wiedzą, że czasem w cenie jest obiadokolacja, albo można ją sobie wykupić. Wycieczka do Grecji oferowała tę drugą opcję, a ja pamiętając przepyszne posiłki z wycieczki bałkańskiej i skuszona niską ceną za posiłki w Grecji wykupiłam sobie tę opcję. To był błąd! Jedyny, dobry posiłek był przy granicy Grecji z Macedonią i tylko dlatego, że był bardziej w stylu macedońskim niż greckim, albo w tym co Grecy serwują turystom w hotelach. Zastanawiałam się potem, czy to jedzenie hotelowe nie było robione pod Polaków ponieważ podawano pseudo polskie kurczaki, ale w dużym hotelu w Atenach na posiłki schodzili też ludzie z innych państw więc moja teoria coś tu nie pasuje. Powiem szczerze, nie bierzcie na wycieczkach z biura tych dodatkowych posiłków. Praktycznie zawsze jest możliwość zjedzenia poza hotelem, a jeżeli nie, to warto odżałować i kupić sobie coś, nawet głupią sałatkę w restauracji hotelowej. My praktycznie tylko raz zjedliśmy wykupiony ekstra posiłek, ponieważ reszty nie dało się jeść. Sorki ale do Grecji nie jedzie się po to, żeby jeść mięso przyrządzane pod polskie podniebienie, ale po to żeby skosztować miejscowej kuchni. Oczywiście na wycieczce było grono szczytujących ze szczęścia Polaków, którzy mogli pożreć coś w stylu polskim. Nie przeszkadzało im to, że tylko raz była grecka sałatka. W Grecji zjeść tylko raz sałatkę grecką??? Ja się nią obżerałam jak tylko miałam okazję, bo to smak nie odtworzenia poza Polską. Sorry ale w Polsce pomidory tak nie smakują jak w Grecji. Do Grecji kontynentalnej już raczej nie wrócę (dlaczego to w poście o Grecji, który wkrótce napiszę) ale chciałabym jeszcze zobaczyć Kretę i może którąś z innych greckich wysp, a wtedy mam nadzieję, że posmakuję większej ilości greckich specjałów.

Grecka kuchnia ukształtowała się pod wpływem tureckim, arabskim, perskim – tzn.ta końcowa wersja. W tej kuchni dominuje oliwa (oliwki), ryby i owoce morza, warzywa typu pomidory, bakłażany, papryka, ogórki, cebula i czosnek, a także masa przypraw takie jak: koperek, czosnek, oregano, sól morska, pieprz. Nie można też zapomnieć o najsłynniejszym, greckim serze czyli Fecie.

Grecja to jak wiadomo kraj śródziemnomorski z ciepłym klimatem dlatego też w Grecji nie ma tradycji jedzenia zup. Oczywiście mają jakieś zupy ale jest ich niewiele (najczęściej z ciecierzycy lub soczewicy) i podawane są wyłącznie w chłodne dni lub z okazji świąt. Drugie dania nie grzeszą też wysoką temperaturą i to co jest podawane jest raczej ciepłe niż gorące. Nie ma się co temu dziwić bo nie wyobrażam sobie w 35-u stopniach jeść gorący posiłek.

Jadąc do Grecji postawiłam sobie za cel spróbowanie Musaki czyli zapiekanki z ziemniaków, mięsa mielonego, bakłażanów i beszamelu, która podobno jest obok sałatki greckiej najbardziej znanym, greckim daniem aczkolwiek pochodzi z Turcji. Spróbowałam jej kilkakrotnie i jak to zwykle bywa gdy człowiek nastawi się na nieziemskie doznania, trochę się rozczarowałam. Musaka jest mdła. Mdłe są bakłażany i mdły jest beszamel. Szczerze mówiąc brakowało mi w tym jakiegoś, kwaśnego lub ostrego akcentu.

Za to bardzo mi smakowały nadziewane ryżem i mięsem mielonym pomidory czyli Gemista. Jadłam to kilkukrotnie i za każdym razem rozpływałam się z zachwytu 😉 Podobno Grecy w ten sposób podają również paprykę, cukinię i bakłażany i podają często z zapiekanymi jednocześnie ziemniakami. Ja za każdym razem trafiałam na wersję z frytkami. Tak nawiasem te frytki smakowały mi na prawdziwe fryty z prawdziwych kartofli.

W Grecji popularnym dodatkiem do dań jest pieczywo, które macza się w oliwie. Prawie zawsze na stoliku stoi oliwa, którą wylewa się na talerzyk, a następnie w niej macza kawałek chleba. Coś pysznego zwłaszcza gdy chleb jest świeży. Za pierwszym razem będąc w knajpce rzuciłam się jak wariatka, która nigdy chleba nie widziała i tak się obżarłam tym chlebem z oliwą, że już ledwo zmieściłam danie główne. Nie mogę się wypowiedzieć na temat całego chleba greckiego bo nie próbowałam takiego, normalnego ze sklepu. Ten który podawali w knajpach był przepyszny. Oprócz zwykłego chleba podawany jest też często chlebek pita. My taki chlebek dostaliśmy do dania w stylu gyros.

Coś czego koniecznie trzeba spróbować pomimo tego, że znamy to, to jest to sałatka grecka. W Grecji  ta sałatka nazywa się sałatką wiejską i prawdę mówiąc trochę różni się od tej, którą robi się w Polsce. Przede wszystkim pomidory w Grecji mają zupełnie inny smak, świeży ogórek też lepiej smakuje od naszych, polskich. To co jeszcze odróżnia oryginalną, grecką sałatkę to ser feta. W Grecji wrzuca się go na sałatkę w jednym kawałku czyli plastrze bo feta to tłumacząc na polski – plaster.

Kolejnym, obowiązkowym daniem greckim są tzatziki czyli jogurt z czosnkiem i świeżymi, startymi ogórkami doprawiony oliwą octem winnym i przyprawami. Coś przepysznego co można jeść z wszystkim czyli sałatką grecką, pieczonym kartoflem lub mięsem.

Z sałatek spróbowałam również sałatki, teraz już nie pamiętam jej nazwy ale to były warzywa posypane startym serem i wyglądem przypominała bułgarską sałatkę szopską z tym, że była z kurczakiem. W końcu Grecja konkuruje z Bułgarią o prawo do sera feta i mam wrażenie, że sałatka grecka różni się od szopskiej sposobem podania sera feta. 

Grecy kochają słodkości i najczęściej podawanym specjałem w Grecji jest baklava. Nie lubię słodyczy więc nie spróbowałam greckiej wersji baklavy. Sspróbowałam za to czekoladowego ciasta wyglądającego i podobnie smakującego jak polska bajadera.

To co w Grecji pokochałam to kawa frappe czyli rozpuszczalna kawa z mlekiem podawana z lodem. Czasami gorsza, ale częściej boska. zawsze wspaniale orzeźwiająca. Mogłabym się od niej uzależnić. 

Coś co jeszcze mogę polecić to świeżo wyciskane soki z cytrusów. Punktów sprzedających świeże soki jest w Grecji całe mnóstwo. Soki – niebo w gębie!

Oczywiście próbowaliśmy też alkoholi greckich. Większość osób wie, że narodowym trunkiem Grecji jest Ouzo i Metaxa. Próbowałam tego paskudztwa, bo inaczej tego nie potrafię nazwać dawno temu i nie miałam na to ochoty ponownie. Nie cierpię anyżu więc Ouzo mnie nie skusiło. Kupiłam moim rodzicom małą butelkę i twierdzili, że było bardzo dobre. Lepsze od tego które jest sprowadzane do Polski (pewnie jakaś szmira robiona na rynki zagraniczne). Jeżeli chodzi o wino to nie potrafię polecić czegoś dobrego. 

Muszę Was również przed czymś uprzedzić. W Grecji jest problem z płaceniem kartą. Knajpy chcą żeby płacić u nich gotówką. Knajpiani naganiacze „zachęcają” klientów w ten sposób, że pokazują bankomat i mówią, że można wyciągnąć pieniądze z bankomatu. Dlaczego tak robią? Ponieważ płacąc kartą nasza transakcja jest rejestrowana i trzeba za nią odprowadzić podatek. Kiedy klient płaci gotówką można wypisać rachunek na kartce i obejść w ten sposób kasę fiskalną. Grecy to nieźli krętacze ale nie wszyscy!