Jak zrobiłam z siebie idiotkę część 2 czyli akcja makaron.
Jeszcze nie pisałam o moich, ulubionych sklepach w Szwecji otóż jednym z ulubionych, o ile nie najbardziej ulubionym jest sklep sieci Willy:s. To duży sklep spożywczo-przemysłowy. Willy:s ma całkiem dobre ceny i jeszcze lepsze promocje. Na promocjach można często zrobić zakupy taniej niż w Polsce! W tym sklepie jestem przynajmniej raz w tygodniu. Pewnie już mnie tam kojarzą bo często pstrykam zdjęcia ale nikt mnie jeszcze nie zaczepił – w końcu nic złego nie robię:)
Któregoś dnia, oczywiście w związku z promocjami, udałam się do Willys:a. Byłam bardzo zadowolona bo leciałam ze szkoły i udało mi się dotrzeć do sklepu jeszcze przed zamknięciem. W tym tygodniu była akurat promocja na makaron po 5 koron (dwa zety z kawałkiem). Powędrowałam do półek z makaronem ale na półkach było jakoś pustawo, no i wydało mi się, że ten makaron który się ostał nie jest tym, który jest przeceniony. Asekuracyjnie wzięłam kilka pudełek do koszyka i powędrowałam w kierunku urządzenia sprawdzającego cenę. Miałam rację, to nie był makaron z promocji:/ Poszłam więc z powrotem na makarony żeby ten makaron odłożyć na miejsce. W alejce makaronowej zobaczył dużego Szweda, który zdejmował z najwyższej półki kartony z makaronem i wyjmował ten przeceniony. Prawie z radości podskoczyłam jak to zobaczyłam:) Obok Szweda stał wózek w którym było sporo pudełek makaronu. Pomyślałam, że to ktoś z obsługi przyszedł wyłożyć makaron. Stwierdziłam, że nie będę facetowi rozwalać roboty i kłaść makaronu nie tam gdzie trzeba, więc wyjęłam swoje kartony z makaronem i włożyłam do jego wózka. Szwed dziwnie się na mnie spojrzał, a ja się zorientowałam, że to nie jest pracownik sklepu tylko klient! Spojrzałam jeszcze raz na jego wózek i zauważyłam, że on tam ma różne rzeczy. Fakt, miał sporo tego makaronu ale były też np. zioła. Zrobiłam się czerwona i zaczęłam go przepraszać jednocześnie szybko wyjmując z jego wózka ten mój makaron. Szwed się rozluźnił i powiedział, że nie ma problemu. Odłożyłam swój makaron na półkę i postanowiłam wykorzystać efekt zaskoczenia. Szwed akurat otworzył karton z przecenionym makaronem więc szybko zapytałam czy też mogę sobie wziąć. Zgodził się od razu. Nie wiem czy pomyślał, że jestem jakaś szurnięta i lepiej się zgodzić, czy po prostu już mu było wszystko jedno:) Na koniec jeszcze go wykolegowałam w kolejce do kasy;) Taki ze mnie cwaniaczek;)