Millennium – przewodnik po Sztokholmie trochę inaczej.
Zaczynając pisać ten blog obiecałam wszystkim, że pokażę Szwecję moimi oczami. Przyznam się szczerze, że czasami nie chce mi się łazić po Sztokholmie i muszę szukać pretekstów, a takim pretekstem stała się książka, a właściwie przewodnik po Sztokholmie śladami bohaterów Stiega Larssona Wojciecha Orlińskiego.
Kto nie czytał albo nie oglądał filmu Millennium? Nawet jeżeli ktoś taki jest to na bank coś mu się o uszy obiło na ten temat. Ja przyznaję się bez bicia, że serii Millennium nie przeczytałam ale mam zamiar i nawet już pierwszy tom leży na półce z książkami. Za to widziałam wszystkie części w wersji filmowej i tu się pochwalę, że zaczęłam od szwedzko-duńskiej adaptacji Millennium w której Lisbeth Salander zagrała fantastyczna Noomi Rapace. Jakby ktoś nie wiedział, to Noomi jest Szwedką, a karierę w kinie angielskojęzycznym rozpoczęła rolą cyganki w filmie Sherlock Holmes-Gra cieni.Polecam wszystkim wersję szwedzką gdyż różni się zdecydowanie od tej amerykańskiej z Danielem Craig i Rooney Mara. Szwedzko-duńska produkcja jest zdecydowanie bardziej mroczna i dosadna, a przez to może bardziej wiarygodna. Uprzedzam tylko, że scena gwałtu Lisbeth jest bardzo realistycznie oddana. Mocne nerwy są pożądane. W każdym razie czekam na kolejną część w wersji amerykańskiej (na razie zekranizowali pierwszy tom) i to już niedługo bo za rok jest premiera:)
Przewodnik śladami Millennium wpadł mi w oko przez przypadek. W Polsce o nim słyszałam ale wtedy nawet nie pomyślałam, że Sztokholm będzie kiedyś moim nowym domem i książki nawet nie zaszczyciłam jednym spojrzeniem. Teraz to co innego 🙂 Pomyślałam, że przydałoby się zrobić jeszcze jedno podejście do trylogii millenijnej, a może dzięki przewodnikowi znajdę miejsca, na które zwróciłam uwagę oglądając film (Sztokholm wygląda bardzo zachęcająco w adaptacji filmowej), a przy okazji będę Wam mogła pokazać inne miejsca takie, których normalne przewodniki nie opisują w Sztokholmie.
Przewodnik śladami Millennium podzielony jest na cztery trasy czterech bohaterów – w tym też autora, plus rozdział o miasteczku Hedestad. Pierwszą trasą jest szlak autora książki – Stiega Larssona. I ja też zaczęłam od tej trasy:) Strasznie zmęczyłam się łażąc śladami autora i niestety nie dałam rady jej zrobić w ciągu czasu, który na nią przeznaczyłam. Mówiąc wprost trochę się wkurzyłam bo po pewnym czasie stwierdziłam, że ta trasa jest bez sensu i zamiast obejrzeć wszystko co jest w danej dzielnicy – ogląda się trochę, następnie jedzie się do centrum po czym znowu się cofa do miejsca w którym już się było, a które wcale nie jest tak blisko! Niby autor ustalił jakiś porządek ale ten porządek nie zawsze jest logiczny i naprawdę w niektórych przypadkach można by trasy inaczej z korzyścią dla czasu i sił ułożyć dla zwiedzającego. Ja oczywiście już od początku zaczęłam od środka i stwierdziłam, że to trzeba trochę inaczej ogarnąć. Nie jestem aż taką fanką Millennium i autora tego dzieła, więc nie będę tak tego przeżywać;) Jak już wspomniałam nie dałam rady ogarnąć tej trasy jednego dnia, ponieważ pogoda mi w tym trochę przeszkodziła, poza tym już w trakcie łażenia stwierdziłam, że chyba jednak nie przygotowałam się do tego zadania, a poza tym trzeba trasę zwiedzania trochę zmodyfikować. Na początek zajrzałam do książki i zerknęłam na kolejne trasy. Okazało się, że dwóch bohaterów Millennium porusza się w dzielnicach przylegających do siebie, a ich trasy często się przecinają. Stwierdziłam więc, że zrobię to hurtowo, a potem porozdzielam zdjęcia i będzie gitara. Najpierw jednak musiałam przeczytać książkę, a następnie przygotować sobie trasy z opisem co gdzie mam zaliczyć.
Przy okazji chciałam też zrobić zdjęcia do postów o Olofie Palme, oraz Zimnej wojnie więc upiekłabym kilka pieczeni na jednym ogniu;) Niestety tak się złożyło, że nie zdążyłam obiec dwóch zaplanowanych tras i muszę zacząć od środka czyli Lisbeth Salander.
Lisbeth Salander to czołowa postać i nawet nie wiem czy nie można powiedzieć, że główna bohaterka trylogii. Lisbeth jest hakerką i researcherką. Ubiera się jak punkówa i nie wzbudza pozytywnych uczuć. Myślę, że jej śladami najlepiej byłoby poruszać się nocą:)
Trasę Lisbeth zaczynamy od stacji metra Slussen.
Wychodzimy z metra i widzimy węzeł autobusowy, a zaraz obok wymienionego w książce McDonalds’a. Tak nawiasem nie polecam tego Mc – zawsze jest tu pełno ludzi i gigantyczne kolejki do kasy. W książce Lisbeth nie chodzi do tego Mc, ponieważ tutaj przychodzą osoby pracujące w Milton Security czyli w firmie dla której Lisbeth zbiera informacje. Lisbeth nie kumpluje się z nikim z Milton – to nie jest towarzystwo dla niej i dlatego nie chodzi do tego Mc żeby nikogo nie spotkać. Biuro Milton Security mieści się w budynkach zaraz za Mc. Jak się dobrze przyjrzycie to daleko w tyle zobaczycie wjazd do największego schronu w Sztokholmie.
Kolejnym punktem spaceru jest miejsce w którym mieszkała Lisbeth. Dziewczyna kupiła apartament za kasę którą komuś zhakowała. Dom z apartamentami znajduje się na Mosebacke. Z miejsca w którym jest McDonalds trzeba się nieźle nawspinać żeby dotrzeć do tego domu. Niestety piękny widok na Sztokholm przysłaniają drzewa, ale i tak warto tam podejść bo dzielnica ma niesamowity urok. Obok znajduje się wieża ciśnień w której zdaje się, że są mieszkania. Niedaleko jest mały park pod którym jest korytarz ogromnego schronu – taa to ten gdzie wychodzą odpowietrzniki (schrony).Tutaj też jest wiele różnych instytucji kulturalnych i jest to bardzo dobra i bardzo droga dzielnica. W książce czytamy, że apartament na liście nieruchomości pośrednika zajmował drugie miejsce pod względem ceny. Na pierwszym miejscu był zamek. To sobie można wyobrazić ile kasy może tam kosztować chata.
Każdy musi zrobić zakupy i Lisbeth też je gdzieś musiała robić. Robiła je niedaleko swojego mieszkania na mojej ulubionej ulicy Götgatan w sklepie sieci 7Eleven. Pisałam Wam już o sklepach w Szwecji (sklepy) i o tej sieci również. Ten sklep istnieje naprawdę! Nie wspomniałam jeszcze ale część z miejsc wymienionych w sklepie albo nie istnieje/ło nigdy, albo przestało istnieć.
Miejscem które mi za cholerę nie pasowało była kawiarnia na rogu Götgatan i Folkungagatan. Tutaj miała znajdować się kafejka w której czasami bywała Lisbeth. Niestety nie było już ani kafejki, ale jej już nie było w czasie gdy autor przewodnika szukał miejsc z Millennium, ale też nie było knajpki z przewodnika. Widocznie padła, a w jej miejsce powstała nowa, totalnie zmieniona.
Niedaleko knajpki znajduje się hala targowa w której Lisbeth czasami kupowała greckie jedzenie na wynos.
W Szwecji takie hale targowe mają to do siebie, że wszystko jest tam strasznie drogie. To nie tak jak w Polsce, że na halach nie dość, że możemy kupić świeże mięso to jeszcze to mięso można kupić dużo taniej. Nie, tutaj to jak polskie, drogie delikatesy. Faktycznie wygląda to bardzo ładnie – tak delikatesowo i ceny też delikatesowe. Za to patrząc na to co jest poziom wyżej, miałam wrażenie, że drogie i wyszukane centrum kończy się, a zaczyna bazarek z tandetnymi torebkami i ciuchami, a wszystko pewnie w wyszukanych cenach.
Niedaleko hali – po tej samej zresztą stronie co nieistniejąca kawiarnia (tak nawiasem można ją było zaliczyć przed knajpką, i nie cofać się bez sensu) znajduje się ulubiona knajpa Lisbeth i drugiego bohatera książki – Mikaela Blomkvista. Jest to restauracja Kvarnen. Nie byłam w tej restauracji i nie wiem czy będę, ponieważ ceny są jak z kosmosu – butelka sommersby kosztuje 52 korony czyli około 25 zł. No ale to są właśnie szwedzkie ceny.
Kolejnym miejscem na trasie Lisbeth jest cukiernia. Ta cukiernia istniała i u Larssona z tym, że pod inną nazwą. Autor przewodnika twierdzi, że pretensjonalna nazwa cukierni Gunnarsons nie pasowała do mrocznego charakteru Millennium.
Kolejne miejsce to synagoga do której idąc tropem z książki trzeba się znowu cofnąć – ja oczywiście zrobiłam to w innej kolejności. Tego budynku to się trochę naszukałam i to nie dlatego, że jest źle oznaczony bo nie jest, ale że go sobie inaczej wyobrażałam, a przecież wystarczyło tylko zerknąć w google maps lub w wyszukiwarkę obrazów, albo jeszcze raz doczytać w przewodniku. No bo jak sobie każdy wyobraża synagogę, hę? na pewno nie jako zwykły budynek, a synagoga z Millennium to Adat Israel, która mieści się w zwyczajnym domu mieszkalnym przy ulicy Sankt Paulsgatan.
No i znowu idąc szlakiem z przewodnika należałoby się cofnąć – już kolejny raz (i po co się pytam??) na ulicę Götgatan i tu znowu zaczyna się problem. Szczerze mówiąc nie wiem o co chodzi! Podreptałam grzecznie pod numer 14 – miał tam być sklep iPhone’a, ale nr 14 nie było, a co za tym idzie i sklepu – jest numer 13 i zaraz potem 15. Stwierdziłam, że coś tu się chyba pomylił autor, ale się nie pomylił ponieważ nr 14 istnieje, ale na samym dole ulicy Götgatan, pod który to ja oczywiście nie poszłam bo kto by na to wpadł! Gdzie tu szwedzki porządek? No tak, ale jak już zdążyłam się zorientować, w numeracji domów, mieszkań i połączenia ich jeszcze z numeracją piwnic, a dalej kluczy do pralni, coś w szwedzkim upodobaniu do porządku padło i leży i kwiczy. W każdym razie na googlemaps pod nr 14 jest faktycznie jakiś sklep z telefonami, ale ja to jeszcze sprawdzę!
Dalej na naszej trasie mamy sklepik, który w książce mieści się przy ulicy Brännkyrkagatan. Takiego sklepiku prawdopodobnie nigdy tutaj nie było, ale autor zapewne umieścił go tutaj bo to tak urokliwa uliczka, że aż się prosi o taki fajny, kameralny sklepik ze sprzedawcą, który kojarzy wszystkich, swoich klientów.
Równolegle do urokliwej uliczki biegnie duża ulica Hornsgatan. Przy tej ulicy jest wiele sklepów, knajpek i punktów usługowych. Tu jest także McDonald’s do którego najczęściej chodziła nasza bohaterka. Niedaleko z resztą znajduje się jej mieszkanie.
Nie wiem w którym konkretnie bloku i po której stronie ulicy Lundagatan mieszkała Lisbeth. Być może w typowych blokach. Tak jak autor przewodnika mocno się zastanawiałam dlaczego Lisbeth nie podobało się mieszkanie w tej dzielnicy? Tutaj jest naprawdę całkiem przyjemnie i bardzo blisko centrum. Oczywiście nie jest tak ładnie jak na Mosebacke ale założę się, że niejedna osoba chciałaby tu mieszkać. Tutaj też odkryłam w pobliżu jeden schron.
A na koniec na sam deserek dom przy Dalagatan w którym mieszkała Astrid Lindgren. Kto czytał ten wie skąd to miejsce znalazło się na trasie Lisbeth.
Mam nadzieję, że zachęciłam do nietypowego spaceru po Sztokholmie. Takie spacery organizuje też Stadmuseum ale nie niestety nie pokazuje tyle co przewodnik Orlińskiego. Ja również nie pokazałam w tym poście wszystkiego bo przy okazji tego i pozostałych spacerów odkryłam nowe miejsca i nowe perełki architektoniczne ale nic straconego – jeszcze je Wam pokażę.
3 komentarze
Grzegorz
Fajna sprawa.Pozdrawiam.
Agnes
Dzięki i zapraszam na kolejne odcinki 😉
Pingback: