Opowieść Czesława o tym jak się z nami mieszka.
Miauuuu! Dzisiaj to ja tu rządzę, ja znaczy Czesław. Nie jakiś Czesio, Czesiulek, Czesiek czy idiotyczny Czesiaczek. Czaicie, że tak mnie nazywają??? Czesiaczek – sraczek, pierdaczek. No jak tak się można do mnie odnosić? Zero szacunku! Szczurza twarz!
W końcu dorwałem się do tego interesującego ustrojstwa przy którym moi….ekm poddani/służący/niewolnicy czyli Koścista i Sklerotyk, spędzają tyle czasu. Zauważyłem, że w tych telewizorkach czy jak to się nazywa czasami są bardzo interesujące rzeczy. Zwłaszcza w tym przy którym siedzi ten mniej kumaty poddany. Nie wiem o co chodzi, ale latają tam często jakieś interesujące stworki. Raz nawet widziałem jednego z takim pyszczkiem jak mój. Kilka razy strzeliłem z łapki w to ustrojstwo, ale Koścista i Sklerotyk zaczęli krzyczeć, że im porysuję czy przewrócę i musiałem się wycofać. Nawet się potem zastanawiałem czy nie nadstawić zadka i za karę im nie psiknąć moim, ciepłym moczem. No bo jak to tak do swojego pana i władcy tak się zwracać i jeszcze czegoś zabraniać? Strasznie nie lubię jak ktoś tak krzyczy, więc z reguły odpuszczam sobie machanie łapką i wygodnie zalegam przed nimi. Ich ręce fantastycznie nadają się jako podkładki pod mój łepek. A co tam będę sobie żałował. Biurko jest trochę twarde to chociaż głowę ułożę sobie na miękkim. Wkurza mnie tylko trochę, jak nagle jakaś starsza pani (podobno moja Babcia) zaczyna popiskiwać do mnie z tych telewizorków, jakby się dropsików z kocimiętką najadła.
Aaa no bo ja chcę Wam dzisiaj opowiedzieć o moim mieszkaniu z Kościstą i Sklerotykiem. Dlaczego Koścista i Sklerotyk to ja Wam tu zaraz opowiem. Ale najpierw o moim ulubionym siedzisku.
Lubię sobie posiedzieć w oknie -rano, w południe, wieczorem i w nocy. Tyle się tam dzieje za tym oknem. W nocy biegają szczury, a cały dzień biegają inne koty. Bezczelne mają czelność przechodzić pod moimi oknami. Wiecie ile czasami się nabiegam z jednego pokoju do drugiego? Potem jestem taki zmęczony, że muszę sobie uciąć drzemkę.
Czasami jakoś tak nawet nie zauważę i już śpię, a głupia Koścista ma z tego ubaw, że niby film mi się urwał. Lepiej by ten kurz zmiotła bo potem mam go pełno w pyszczku. Ciągle tylko jęczy, że remont i pełno kurzu – posprzątała by z trzy razy w tygodniu to by nie musiała jęczeć.
Koścista nie jest zła ale czasami jest bezczelna. Kupili mi razem ze Sklerotykiem legowisko, bo Sklerotyk był wiecznie sfochowany, że ja mu niby zakłaczam jego plecak.
A legowisko takie trochę nie za duże i Sklerotyk trochę się pultał, że za małe bo ja niby gruby jestem (lepiej niech spojrzy na siebie). Legowisko jak legowisko. Niby fajne ale przecież trzeba się zastanowić czy chce się w nim spać czy nie.
A Koścista (ona jest strasznie niecierpliwa) już się pultała, że mi się nie podoba i próbowała mnie tam wpakować. Aż się obrazić musiałem!
Ale nie wytrzymałem, kiedy zobaczyłem, że Koścista swoje dupsko usadziła w moim, nowym legowisku. No jak tak można? Moje, czyściutkie legowisko zostało zbrukane przez jej kościsty zadek! Nie wytrzymałem i jak tylko wyszła z pokoju wpakowałem się do mojego spanka. I wiecie co? Faktycznie jest wygodne.
Z zemsty, bo mam swoje systemy kar dla Kościstej, pakuję się do jej kartonowej szuflady w której podobno trzyma jakieś swoje, fotograficzne graty.
Potem się wścieka, że jej tam kłaki zostawiłem.
Jak jej chcę jeszcze bardziej dowalić, to ładuję się do jej walizki – no bo co mnie, szczurza twarz znowu zostawia, a sama gdzieś sobie lufruje.
A zostawia mnie czasami z tym zamulonym Sklerotykiem. Focha mam potem przez kilka dni, żeby sobie nie myślała, że się ucieszyłem, że do mnie wróciła. Po cichu się cieszę, bo Koścista zawsze przywozi jakieś nowe rzeczy na których można się wygodnie ułożyć.
Zimą przywiozła takie coś duże i miękkie – podobno kupę kasy niby moi Dziadkowie za to zabulili. No nie powiem, miło się na tym leży tylko niewdzięcznica nie chce mi tego kłaść co bym mógł się powylegiwać.
A Koścista ma tych szmatek sporo. Lubię np. jak ma mieć…ona mówi, że to sesja, ja tam nie wiem ale lubię. Najpierw wyciąga pełno szmat z tej szafy do której ja nie mogę wchodzić.
A potem ogląda wszystko i wkłada do wielkiej siaty i wtedy do akcji wkraczam ja – przecież muszę sprawdzić czy wszystko dobrze przygotowała, prawda?
Lubię też te jej wielkie szmaty, które potem rozwiesza i te jej niby modelki wdzięczą się stając przed tymi szmatami. Dziunie też lubię, fajne są. Mówią, że jestem fajny i żadna mi nie zarzuca tak jak Sklerotyk, że niby gruby jestem.
Lubię się też walnąć na kartoniku w przedpokoju. To mój poranny punkt obserwacyjny.
Przecież muszę pilnować czy na pewno pójdą do kuchni żeby mi dać przysmaki na śniadanie. Szczególnie mocno trzeba pilnować Sklerotyka, który totalnie zapomina o swoich powinnościach względem mojej osoby.
Ale ja mu za to się odwdzięczam. Sklerotyka nic tak nie wkurza jak moje delikatne kłaczki na jego ubraniach. Ach sama rozkosz tak się wyciągnąć na świeżych ciuszkach.
Lubię też sobie przycupnąć na siatkach Kościstej albo w kartonach Sklerotyka (taa trochę kłaczków nie zawadzi).
Kościstej też potrafię dowalić jak mnie wszczurzy. Wtedy zajmuję jej fotel i zostawiam całą masę kłaczków, które jej się potem przyczepiają do dupska. Lubię też poszarpać jej dywanik przy łóżku. No i jestem pierwszy jak zmienia pościel.
Bo jakbyście nie wiedzieli to łóżko jest moim głównym miejscem do spania. Ja tylko pozwalam Kościstej i Sklerotykowi ewentualnie się w nim położyć.
Generalnie to śpię koło Kościstej. Fakt, że to takie chude i kościste, ale grzeje przepięknie i mianowałem ją swoim głównym piecykiem. Jęczy czasami, że jej gorąco albo, że jej plecy podrapałem. Szczytem bezczelności jest to, że twierdzi, że jej do pyska wpakowałem śmierdzącą skarpetami łapę. Sama ma śmierdzące łapy!
Do sklerotyka idę tylko w ostateczności czyli jak nie ma Kościstej. Niby to więcej ciałka ma ale pod względem grzewczym daleko w polu za Kościstą.
A jak mam ochotę na chwilę samotności to uciekam do mojej samotni pod łóżkiem.
To jeszcze Wam powiem co Koścista ostatnio wymyśliła. Kupiła sobie tzn. mi takie fajne (trochę wsiomysi kolor) legowisko.
Myślałem, że to tylko dla mnie ale ona mi je bezczelnie zabiera. Puszcza sobie jakąś inną kościstą w tym ustrojstwie co nie mogę łapą przywalić i kładzie się na moim legowisku i zaczyna machać łapami i stękać. Jakaś głupia. Oczywiście ja jej zaraz pokazałem jak się „ćwiczy” na tym legowisku.
Jest też jeszcze jedne zakociaste legowisko. To legowisko pojawia się tylko od czasu do czasu i już wywąchałem, że jest to związane z tzw. gośćmi.
Szczególnie lubię jak przyjeżdża takich dwóch. Jeden stary, a drugi młody. Podobno to mój Dziadek i Wujek. Wujek to może faktycznie jest moim wujkiem bo i sadełko ma niezgorsze na brzuchu i kłaczków też ma sporo i z przodu i z tyłu. Lubię go bo sam mnie zaprasza do swojego/mojego legowiska i daje mi zawsze, jak Koścista nie widzi te pyszne dropsiki z szafki w kuchni.
Za to niby Dziadek to tylko z owłosienia jest do mnie podobny bo nawet w porównaniu do niego Koścista jest do niego otyła. Jego też lubię chociaż taki jakiś nieśmiały jest i muszę się sam mu pchać na kolana. Za to zrobił mi fajne siatki w oknie i mogę teraz sobie patrzeć i pomiaukiwać z otwartego okna na te głupie koty, szczury i myszy co łażą mi pod oknami.
No i tak to wygląda to moje mieszkanie u Kościstej i Sklerotyka. Tacy trochę mało kumaci Ci moi poddani, ale michy są zawsze pełne i czasami wpadną na to, żeby mi krzesełko przystawić bo ja też chcę popatrzeć w te ich ustrojstwa. Ooo czasami nawet mi film o chomikach puszczą, więc nie jest źle.
Może kiedyś Wam jeszcze opowiem o moich wakacjach u takiego wysuszonego Wikinga.
Miau!
Jeden komentarz
Kareena Surabiku
Ile zdjęć 😀 Fajny