Rzym praktycznie czyli co, gdzie i jak.
Rzym – Wieczne Miasto taa mogłoby się wydawać, że to miasto wiecznego chaosu.
Rzym posiada dwa lotniska – Ciampino i Fiumicino. My akurat korzystaliśmy z tego mniejszego czyli Ciampino. Lotnisko jest niewielkie, ale dzięki temu nie ma na nim gigantycznych kolejek do nadania bagażu, czy przy kontroli bezpieczeństwa. Wszystko przebiega szybko i sprawnie. Niestety ma też słabe strony – na lotnisku jest tylko jeden, mały sklepik i barek. Za to nie ma szans żeby się zgubić!
Całe szczęście, że jeszcze na lotnisku Skavsta zapoznaliśmy się z Włoszką, która akurat wracała do Rzymu. W zamian za przewiezienie puszek z rybami zaopiekowała się nami i pokierowała naszym transportem. Tak więc na lotnisku, od razu wiedzieliśmy gdzie można kupić bilety na autobus, który dowiezie nas do centrum Rzymu. Jak ktoś ma ochotę to można od razu kupić bilety powrotne. Z tego co słyszałam, można też kupić bilety przez internet i nawet są trochę tańsze. Można też wybrać opcję dojazdu busem do stacji metra Anagnina albo taksówkę. My wybraliśmy opcję dojazdu do samego centrum czyli dużego dworca Termini. Firma przewozowa, której busem jechaliśmy to Terravision. Na lotnisku wygląda to wszystko w miarę aczkolwiek, jest spory bajzel. Najpierw trzeba wrzeszczącej paniusi pokazać bilecik, a dopiero potem załadować bagaż do luku i znaleźć sobie miejsce. Na Termini jest niezła masakra. My mieliśmy „szczęście”, że „wypadł” jeden kurs – autobus zepsuł się i nie podstawiono innego. Obleciał nas blady strach, że nie zmieścimy się wszyscy do kolejnego – a ludzi było coraz więcej. Z tego samego przystanku odjeżdża również autobus na Fiumicino. Przed odjazdem autobusu pojawia się „porządkowa”, która drąc japę jak opętana ustawia ludzi w dwie kolejki. Bajzel jest nieziemski ponieważ obok są przystanki innych autobusów. Jedne przyjeżdżają, inne odjeżdżają – wszystko to sprawia wrażenie ogromnego chaosu. Oczywiście pojawiają się cwaniaczki, które próbują „doklejać” się z boków. Wrzeszcząca dziunia – wiele takich cwaniaczków pogoniła (m.in. naszych rodaków), ale i tak wszystkich nie upilnuje. Powiem Wam szczerze, że strasznie się zestresowałam na tym przystanku. Na szczęście staliśmy na samym przedzie i nawet zawiązaliśmy „komitet kolejkowy” z dwiema parami starszych Brytyjczyków. W każdym razie polecam przyjść na przystanek grubo przed czasem. Sama podróż z Termini do Ciampino trwa około 35 minut.Do Fiumicini jest trochę dalej, ale z tego co wiem to jest więcej opcji komunikacyjnych. Większe lotnisko to i transport lepiej zorganizowany. Termini jest położone w samym centrum więc trzeba się liczyć z korkami. Lepszą opcją może się okazać podróż do końcowej stacji metra i dopiero stamtąd autobus.
Po mieście poruszaliśmy się głównie metrem. Wejścia do stacji są świetnie oznaczone, a jeżeli nie działają automaty do biletów to często na powierzchni znajduje się kiosk w którym można kupić bilety.
To co uderza po wyjściu z lotniska i generalnie na mieście, to masa wojska. Żołnierze są wszędzie – na każdym peronie metra, na dworcach. Nie wspomnę o policji – niestety widać, że coś krąży w powietrzu. Z jednej strony człowiek czuje się bezpieczniej, ale z drugiej zastanawia się co się może wydarzyć jeżeli na każdym kroku widzi się żołnierza z karabinem.
Noclegów w Rzymie jest od koloru do wyboru. My już byliśmy po sezonie czyli w październiku i znaleźliśmy niedaleko dworca Termini całkiem przyjemny pokój z łazienką . Niestety pokój trochę był klaustrofobiczny ponieważ jego okno wychodziło na łazienkę, a okno łazienki na jakąś studnię. Za to był czajnik, ogólnie dostępna lodówka, a nawet korkociąg i nożyczki.
To co mnie na dzień dobry zaskoczyło to mikroskopijne windy – chyba jeszcze mniejsze od tych, które widziałam w Barcelonie.
Dziwne są również umywalki z kranem, który nie ma pokrętła do wody. Bardzo często spotyka się takie umywalki rodem kibelek z PKP, przy których jest specjalna wajcha albo przycisk w podłodze puszczający wodę (letnią).
Rzym to połączenie nowego ze starym. Piękne sklepy i np. jakieś stare, dziwne stacje paliw przy ulicy – takich rzeczy jest całe mnóstwo. Na pewno nie jest to miasto przystosowane dla osób niepełnosprawnych.
Mega dziwną rzeczą są sklepy z ciuchami dla księży. Wow, czegoś takiego jeszcze nie widziałam!
Do tego całe mnóstwo sklepów z ciuchami znanych projektantów. Sklepy do których ustawiają się kolejki!
Po fakcie dowiedziałam się od mojej, włoskiej koleżanki że pod Rzymem jest Outlet w którym sprzedawane są końcówki kolekcji z tych wszystkich, wypasionych sklepów. W każdym razie z tego co widziałam to Rzym jest skórzanym królestwem. Jeżeli ktoś ma ochotę to na pewno znajdzie coś ciekawego. Małe sklepiki i stragany oferują wyroby skórzane w przeróżnych kolorach.
W przeciągu kilku dni nikt nie jest w stanie obejrzeć wszystkiego co oferuje to przepiękne miasto. My zwiedziliśmy Muzeum Watykanu i Koloseum z Forum Romanum. Te obiekty są tak niesamowite, że trzeba poświęcić im osobne wpisy. Za to chętnie Wam podpowiem już teraz, że koniecznie trzeba kupować bilety przez internet. To naprawdę oszczędza masę czasu. Wygląda to tak, że dla osób z biletem internetowym jest osobne wejście. W tej tradycyjnej kolejce można stać bardzo długo. Niestety są i słabe strony tego systemu. Do Koloseum wejdziemy praktycznie bez kolejki za to do Forum Romanum już nie. Ale nie martwcie się – jest na to sposób. Większość osób udaje się do najbliższego wejścia przy Koloseum, ponieważ z reguły wszyscy zaczynają do Koloseum. Do Forum jest kilka wejść i wystarczy odejść kawałek od Koloseum i dostać się do Forum praktycznie bez stania w kolejce. Za to z Watykanem już tak fajnie nie jest. O ile do samego Watykanu wejdziemy bardzo szybko to już do Kaplicy Sykstyńskiej trzeba iść z całym tłumem – różnym tempem. Szczerze? Kaplica to moje największe rozczarowanie i po jej odwiedzinach trwale znienawidziłam wycieczki zorganizowane i przewodników, którzy mają za przeproszeniem w dupie innych zwiedzających.
Watykan to również zagłębie wszelakich pamiątek. Mój znajomy podobno tu widział figurkę samego Duce – niestety mimo, że wypatrywałam oczy to figurki nie dojrzałam.
Pamiątki zresztą znajdziemy na każdym rogu i placu Rzymu. Wszystko w całkiem dobrej cenie.
Rzym to koty, których podobno jest wszędzie pełno. Podobno – ponieważ ja nie widziałam ani jednego. No nie licząc tych z kalendarzy i na pamiątkach.
W Rzymie dostaniemy jedne z najpiękniejszych widokówek. Tutaj podobnie jak w Barcelonie znaczki można kupić na stoisku z pamiątkami. Kartki wrzucamy do specjalnej skrzynki. Nawet można śledzić drogę takiej kartki! Co z tego skoro idą ponad miesiąc…
Z podróży zawsze przywożę przyprawy. Niestety z Rzymu udało mi się przywieźć tylko jedną mieszankę.
A ceny w sklepach – chyba nie aż takie straszne.
W restauracjach jest już drożej, ale myślę że i tak do przełknięcia. Restauracji i kawiarni jest całe mnóstwo. Jedne gorsze inne lepsze. Nigdzie nie spotkaliśmy się z niegrzeczną obsługą i dziwnymi dodatkami za np. podgrzaną filiżankę. Przepraszam, była jedna knajpka w której bardzo długo czekaliśmy na zamówienie i to co dostaliśmy nie było tym czego się spodziewaliśmy, a kosztowało niemało. p.s. tej ostatniej knajpki ze zdjęcia menu nie polecam! Tutaj polecam mój post o przysmakach rzymskich – Rzymskie smaki .
Moje wrażenia z pobytu w Rzymie są bardzo pozytywne. Rzymianie przesympatyczni i bardzo pomocni. Być może akurat trafiliśmy na fajnych ludzi, a może faktycznie Rzym jest tak pozytywnie nastawiony do turystów. Chodząc wieczorami czuliśmy się bezpiecznie (okolice dworca – tam mieszkaliśmy – przyciągają różne, dziwne persony). To co nas drażniło to wciskacze kwiatów i różnego rodzaju gówienek. Jest to ogromny minus tego miasta.
Jeden komentarz
Storyland
Spedzilam w Rzymie kiedys tylko jeden dzień i wiem,że to grubo za mało. Naprawdę wszystkie drogi prowadzą do Rzymu i wiem,że jeszcze kiedyś tam będę na dłużej. Fajne i klimatyczne zdjęcia a sklepy dla księży. A jakże są bo w końcu byłaś zaraz przy stolicy apostolskiej. Faktycznie wydaje się to dziwne, oni też mają swoją modę 😜