Czesio - kot

Czesław i trupia babcia.

Miauuu! W końcu się zebrałem i postanowiłem coś tu stuknąć pazurkiem. Dzieje się u mnie tyle, że sam nie wiem od czego zacząć.
Takiego trochę doła mam. Ja myślałem, że coś z tej Wyjcowej będzie – no jakieś korzyści. A tu ani nic smacznego nie je – tzn. pije takie pyszne mleczko i kaszkę (wiem bo kilka razy udało mi się poczęstować) i jeszcze witaminę d ale Koścista tak mnie pilnuje, że nawet nie ma co marzyć o jakieś ekstra konsumpcji. Ja nie rozumiem jak taka pyszna i zdrowa witaminka d może mi szkodzić? Weterynarz to za przeproszeniem szczurzy bobek wie i niech sobie w zadek wsadzi te swoje szczurze mądrości. No ale nie o tym chciałem. Myślałem, że główną korzyścią z pojawienia się Wyjcowej (oprócz tych ekstra przysmaków) będzie to, że Koścista i Sklerotyk będą siedzieć na zadzie w domu. Oj jak ja się mocno myliłem….

W kwietniu nagle Slerotyk wystrzelił, że może pojadą do tej śmiesznej babci z komputerka. Myślałem, że Koścista powie, że to szczurzy pomysł ale mało się ze szczęścia nie posikała. Przez moment miałem nadzieję, że ten wyjazd zostanie odłożony bo nagle w maju Sklerotyk poleciał do Polski na jakiś pogrzeb. Oooo jak nam fajnie było w trójkę i gdyby nie Wyjcowa to by było idealnie. Ten Sklerotyk to mógłby już nie wracać. Już ja bym się zaopiekował Kościstą. Nie zostawiłbym jej jak Sklerotyk zdechłego pasztetu (przecież mógł go dać mnie, prawda?) po którym Koścista ledwo doleciała z wózkiem do domu – bo przecież nie wystawi zadka jak szanujący się kot w piaskownicy dla dzieci.
No ale nie o tym chciałem. Za tym pierwszym wyjazdem to nawet było fajnie bo przyjechała do mnie Ciocia Malinka I (bo są dwie – że niby z tego samego miotu) i tak sobie przez kilka dni razem mruczeliśmy. We wrześniu Koścista i Sklerotyk znowu wystrzelili z wyjazdem do piszczącej babci i znowu przyszła do mnie Ciocia Malinka I. Niestety w październiku kiedy Koścista i Sklerotyk wystrzelili z jakimś Budapesztem i Madrytem Ciocia Malinka wystrzeliła z Wrocławiem i Rodos. No w zadkach im się poprzewracało! Stanęło na tym, że na dwa wyjazdy oddają mnie do jakieś nowej babci, która jest siostrą przemądrzałej babci u której byłem wcześniej.
Dziwna ta babcia była. Niby fajnie, bo wielki wybieg miałem. Babcia ma olbrzymi balkon na którym mogłem przesiadywać całymi dniami i obserwować taką zgrabną kicię z balkonu naprzeciwko. Babcia dała się też nabrać, że ja strasznie tęsknię i nie mogę z tej tęsknoty jeść. Dała mi od razu paczkę mokrego od Kościstej. No to w to mi graj. Wciągnąłem mokre i dalej udawałem, że strasznie tęsknię i nie mogę jeść. To babcia poleciała do sklepu po następne paczki mokrego i w ten sposób jadłem sobie codziennie paczkę mokrego mięska. I to mi się podobało. Fajnie też było bo siedzieliśmy do nocy przed telewizorem i babcia cały czas mnie głaskała. Nawet pomyślałem, że ewentualnie jakby coś to mógłbym u niej zostać na dłużej.
Przed drugim wyjazdem w domu wybuchła afera. Ten głupi Sklerotyk wygadał się przed Kościstą, że babcia codziennie karmiła mnie mokrym. No szczurza twarz nie mógł dać babci kasy za moje jedzonko bez miauczenia o tym Kościstej? No co za papla! A Koścista z miaukiem, że to dlatego jakiś gruby się zrobiłem i że będzie musiała mi zamówić odchudzającą karmę bo znowu będę miał nadwagę! No wypraszam sobie! Ja z urodzenia taki dorodny jestem. Miauuu no bezczelna! Będę musiał jej naszczać na torebkę albo do kapci! I sama jest spaślakiem – kościstym spaślakiem!
U babci znowu było fajnie. Powiem Wam, że nawet zostałem u babci jeden dzień dłużej, ale dlaczego to Wam nie mogę powiedzieć bo babcia mi zapłaciła za milczenie dodatkową torebką mokrego. Nawet sobie nie wyobrażacie co się działo w moim domu. Ja słyszałem jak Sklerotyk dobijał się do drzwi u babci ale siedziałem cicho. W sumie to nawet się cieszyłem, że głupi Sklerotyk dostał za swoje. No za to kablowanie Kościstej o mokrym jedzonku. Sklerotyk strasznie się wkurzył, a Koścista o mało zawału nie dostała. Ta babcia to podobno jakaś chora jest i może zasłabnąć i nawet umrzeć. Koścista zdenerwowała się, że może babcia jest martwa a ja biedny z trupem będę siedział. Wielkie mi co trup – byle micha była pełna i ta śliczna koteczka z naprzeciwka siedziała na balkonie. Oj jak ja bym z nią zamruczał…. Skończyło się tak, że Sklerotyk przyjechał po mnie następnego dnia i zabrał mnie do domu.
To takie wyjazdowe przygody ostatnio miałem!
p.s.to jeszcze nie koniec bo w międzyczasie Ciocia Malinka I kupiła sobie szczura tfu psa (takie małe co podskakuje i wygląda jak większy szczur) i normalnie serce mi złamała…No ale o tym to już w innym poście bo muszę teraz odpocząć po tym stukaniu pazurkiem.
 

5 komentarzy

  • trudneg

    Z Rejkiawiku pozdrowienia dla Czesława. Moim skromnym zdaniem wygląda doskonale i nie musi przchodzić na żadną dietę odchudzającą. Pozdrawiam.

  • M.

    Wygląda dorodnie i na szcześliwego😀 no i fajnie,ze mu tak wszędzie dobrze! PS Bardzo ładnie piszesz w I osobie, pomyśl o jakiejś ksiażce/ opowiadaniach, bo fajnie się czyta o przygodach Czesława,lekko,łatwo i przyjemnie,bosko poprostu – pozdrawiam 😁Czesiu- nie daj się i walcz o uwagę😜😙

    • Agnes

      Strasznie dziękuję ale…ledwo się wyrabiam z blogowaniem. Miałam nawet ostatnio chęć to rzucić w diabły ale szkoda mi czterech lat bazgrania i Was, którzy tu zaglądacie i też poświęcacie swój czas. A książka Czesława to mi nawet ostatnio przez głowę przemknęła. Pozdrawiam! p.s. przekażę Czesławowi życzenia wielbicielki!