Szwecja na co dzień

W szwedzkiej przychodni dla zdrowego dziecka.

Mija prawie rok, jak Frejka jest z nami na świecie. Chciałam poczekać do pełnego roku, żeby opisać jak wygląda tutaj służba zdrowia dla dzieci, ale w międzyczasie wydarzyło się parę rzeczy – nam i naszym znajomym więc postanowiłam przyspieszyć z tym postem.
Najpierw przypomnę post, w którym to opisałam wizytę pielęgniarki w naszym domu – zajrzyj tutaj . Otrzymaliśmy na niej m.in. grafik wizyt – takich polskich bilansów. Kilka dni później pojawiliśmy się u niej na pierwszej wizycie. Na tej wizycie Freja została zważona, zmierzona – wzrost i głowa. Pielęgniarka pokazała nam jakiś wykres, powiedziała, że jest ok i zaczęła pogawędkę o szczepieniach.

Każda z kolejnych wizyt wyglądała podobnie. Na jednej z nich musiałam wypełnić ankietę na temat baby blues. Szczerze? Nawet jakbym miała, to bym jej o tym nie powiedziała. Piguła była zresztą trochę niezadowolona, że nic mi nie dolega (psychicznie), że wszystko jest u nas ok, że opracowaliśmy system, dzięki któremu byliśmy obydwoje wyspani i w miarę wypoczęci. Nie spodobało jej się również to, że nie mam ochoty chodzić na spotkania z rodzicami. Tak, nie miałam, bo kiedy usłyszałam, że mile widziane są same matki z dziećmi i że na tych spotkaniach można obgadać swojego faceta, to włączyło mi się czerwone światełko. Dlaczego mam obgadywać swojego faceta z obcymi babami? Dlaczego mam go obgadywać przed pielęgniarką, która potem nie wiadomo co z tą wiedzą zrobi? W tym kraju jest wszystko możliwe. Wielki Brat czuwa.

Po jakimś czasie podobną ankietę wypełniał Pan B.
Do pediatry poszliśmy kiedy Frejka skończyła miesiąc. Lekarz ją zmierzył (wzrost i obwód głowy), zważył i trochę obmacał i to było tyle. Druga wizyta była na pół roku i odbyła się u zupełnie innego lekarza (wychodzi na to, że nie jest się przypisanym do jednego lekarza). Tym razem lekarz dokładnie osłuchał Freję i sprawdził jej bioderka. Jak zwykle wszystko było w porządku. 

Na początku października mieliśmy bilans, na którym pielęgniarka stwierdziła, że Freja powinna już siedzieć i że w związku z tym proponuje nam kolejną na koniec miesiąca wizytę, żeby sprawdzić czy Freja już siedzi! Poleciła nam kupić krzesełko do jedzenia, żeby Frejka mogła sobie trenować siedzenie. Trochę mi się to nie spodobało. Jak to będzie sprawdzać? Mam teraz trenować dziecko? Przez trzy tygodnie Mała nie wytrenowała samodzielnego siedzenia. Siedzi, ale po chwili się przewraca. Na wizycie Frejka jak na złość nie chciała się nawet sama obrócić na brzuch, nie wspominając o siedzeniu. Piguła więc stwierdziła, że Mała jest opóźniona w rozwoju fizycznym! Pan B. powiedział jej, że czytaliśmy, że Mała ma jeszcze trochę czasu i że my się tym nie niepokoimy. Z polskich publikacji wiem, że dziecko ma czas z siedzeniem do 11/12 miesiąca. Nie powinno się zmuszać dziecka do siedzenia, ponieważ może jeszcze mieć nie do końca ukształtowane mięśnie i kręgosłup. Patrząc na jej głupią minę, zaczęłam podejrzewać, że ta wizyta jest ustawką i odwetem za to, że nie szczepimy dziecka. Być może tak a być może te pielęgniarki tutaj są nadgorliwe. Moim znajomym pielęgniarka kazała iść z dzieckiem do poradni otyłości. Dziecko nie jest otyłe. Jest duże tzn. wysokie z adekwatną posturą. Innym znajomym próbowano wmówić, że zielone gluty lecące z nosa to wody płodowe. Zalecono wpuszczanie mleka z piersi. Długo się nagimnastykowali, zanim łaskawie dostąpili zaszczytu wizyty u pediatry. Dziecko było chore. Złapało jakieś świństwo w szpitalu. Teraz zastanawiamy się czy na kolejnej wizycie nie będzie nam próbować wmówić, że Freja powinna już biegać?
Jak ta nasza przychodnia wygląda? Nie wiem, jak teraz wyglądają polskie przychodnie dla dzieci. Tutaj mi trochę szczęka opadła. Znajduje się w osobnym budynku przy naszej przychodni ogólnej. Tutaj przychodzą tylko dzieci zdrowe. Tak umownie, bo raz był chłopczyk z takim kaszlem, że lepiej nie mówić. Z chorym dzieckiem idzie się do lekarza rodzinnego. Przychodnie pediatryczne podchodzą pod przychodnie specjalistyczne, do których chodzi się z poważniejszymi sprawami. Jest ich mniej i dłużej się czeka na wizytę.
Nasza przychodnia jest całkiem spora. Jest tu masa pokoików i zakamarków. Jest specjalne pomieszczenie w którym można zostawić wózki. Jest ściana na której wiszą zagubione rzeczy. To co jest ciekawe to kratki na buty i wyraźnie zaznaczona granica, poza którą nie należy wejść w butach. Dalej chodzi się na bosaka. Uważam, że to super sprawa widząc, jak po podłodze pełzają maluchy zgarniające łapkami wszystko do buzi.

Jest duża poczekalnia w której jest masa zabawek i książek dla dzieci. Jeżeli ktoś nie chce czekać w dużej poczekalni, może to zrobić na korytarzu.

W Polsce też już są takie poprawne politycznie lalki? Białej lalki nie znalazłam….

Jeżeli ktoś chce w spokoju nakarmić dziecko albo je przewinąć to dyspozycji są dwa pokoje.

Jeden przewijak jest też na korytarzu przy miniszatni. Na przewijaku są pieluchy i nawilżane chusteczki. Jeżeli ktoś zapomni albo coś mu się skończy, to nie ma problemu, bo wszystko tutaj jest.

W jednym z pokoi są wagi i miara. W każdej chwili można przyjść do przychodni i skorzystać z tego sprzętu.

Na korytarzu jest też mini biblioteczka i kącik kawowy.

Na koniec – znając życie i czepialskich czytelników muszę podkreślić, że to moja przychodnia. W innych nie byłam, więc nie wiem czy tak jest w każdej.

10 komentarzy

  • Katarzyna

    Ha! A my zawsze trafiliśmy na cudowne pielęgniarki i… często mało profesjonalnych lekarzy. Nie ma reguły. Zdrowia dla Frejki!

  • Anna Wladyslawa Pietras

    Mamy i gruźlicę i żółtaczkę. Trzeba uważać i myć ręce. Można złapać u kiepskiego, taniego dentysty ( oszczędza na dezynfekcji i rękawiczkach) i u kosmetyczki.Gruźlica pojawiła się u niewyleczonych starszych osób. Przenoszą na wnuki. Lekarze w prywatnych przychodniach są już na to uczuleni i wysyłają starsze osoby profilaktycznie na prześwietlenie płuc. To mówię ja – starsza osoba 😉

    • Agnes

      Mamy ale nie w takim natężeniu jak w Azji. Stawianie nas na równi z taką np. Kambodżą jest żenujące i obnaża ich niewiedzę na temat naszego kraju. Pewnie dlatego tak się w Polsce „odkażają” alkoholem. Ma Pani rację każdy co jakiś czas powinien sobie prześwietlić płuca tylko…..nie każdego stać na prywatnegno iternistę i prywatne zdjęcie rtg.

    • Mariusz Choiński

      Słyszałem że Szwedzi w kwestii odkażania sie biją Polaków na głowę

    • Agnes

      Oj tak, jednocześnie twierdząc że mają najwspanialszy na świecie sytem monopolowy i w związku z tym nie ma u nich czegoś takiego jak alkoholizm. Wystarczy popatrzeć w naszym Gdańsku jak działa ten ich system….

  • Angelika

    Prostując, pediatra w tej przychodni powiedziała, że dziecko jest zdrowe. Szukaliśmy pomocy gdzie indziej, tu nas olali. Mówili, że jestem zbyt wrażliwa przy pierwszym dziecku. A Mały mial tak straszny katar i kaszel przez 2 miesiące, że głowa mała.

  • Kajetan

    U nas to podobnie wygladalo. Ale raczej wszystko pozytywnie wszystko odbieralem. Szczepienia co jakis czas i te badania bioderek. Nikt sie nas o nic nie czepial. Tez dostala mala dodatkowe szczepionki przed wyjazdem do Polski.

  • Iwona

    Witam,
    zapraszam do nowootwartej przychodni pediatrycznej w Stockholmie a dokladnie Norsborg. Podaje numer telefonu gdyby ktos potrzebowal pomocy z chorym dzieckiem zawsze sluzymy wsparciem, mozna rowniez rozmawiac po polsku podczas bookingu oraz zamowic tolka na wizyte z pediatra lub dziecieca pielegniarka :))))
    HALLUNDA BUMM tel. 08-26-12-65
    Pozdrawiam serdecznie Iwona

  • KK

    1)A co by było jak by Wielce Szanowny Pan Mąż w ankiecie napisał,że bije żonę w poniedziałki,środy i piątki, a wielce Szanowna Pani Żona napisała,że dla rozrywki bije męża we wtorki,czwartki,soboty i czasem w niedziele ? I odnosi wrażenie,jakby czasem luzowały im się klepki…
    2)A autorka testowała kiedy szwedzkie poczucie humoru ?

    Ukłony KK

    • Agnes Wieckowska

      Obawiam się, że za tego typu żarty mielibyśmy socjal na karku. O ile bicie męża mogłoby się wpisać w szwedzki feministyczny kanon, o tyle bicie żony to kryminał. Pozdrawiam!