Katedra w Ulm.
Niemieckie miasto Ulm znane jest przede wszystkim z tego, że urodził się w nim Albert Einstein. Niewiele osób wie, że w Ulm znajduje się kościół, którego iglica jest najwyższa na świecie, a przez cztery lata – do 1889 roku, czyli momentu wybudowania wieży Eiffla była najwyższym budynkiem na świecie.
Ulmer Münster – Münster Unserer Lieben Frau in Ulm (kościół Najświętszej Marii Panny w Ulm) jest jedną z największych gotyckich budowli w południowych Niemczech. Budowa świątyni rozpoczęła się w roku 1377 i trwała do 1890 roku. Do 1543 roku budową kierowali najsłynniejsi niemieccy budowniczowie. W 1543 roku z powodu ruchów refomacyjnych, braku pieniedzy i niespokojnej sytuacji politycznej budowa prawie gotowej świątyni stanęła na 300 lat.
W 1844 roku budowa ruszyła ponownie. Starano się trzymać gotyckich planów, ale koniec końcem wieży dodano dziesięć metrów. Podobno zrobiono to, żeby przewyższyć wieżę katedry w Kolonii. W 1890 roku nastąpiła uroczysta inauguracja świątyni.
W czasie II wojny światowej świątynia praktycznie nie została uszkodzona. 1 marca 1945 roku do kościoła wpadła ogromna bomba. Na szczęście okazała się niewypałem. Śmiałkowie po kilku dniach usunęli z kościoła niewybuch.
Niezwykłość tego kościoła zaczyna się jeszcze przed wejściem. Zazwyczaj tympanony przedstawiają Sąd Ostateczny. Tympanon nad głównym wejściem kościoła w Ulm przedstawia głównie historię stworzenia świata.
Jest to kościół pięcionawowy.
Absydę kościoła zdobią piętnastometrowe okna z witrażami z XIV i XV wieku.
Prezbiterialne stalle to prawdziwy majstersztyk rzeźbiarski.
Oryginalny ołtarz zaginął w XVI wieku (reformacja). Ten obecny pochodzi z…XVI wieku.
Nad wejściem do prezbiterium można zobaczyć fresk przedstawiający Sąd Ostateczny, który widać z prawie każdego miejsca katedry.
Oryginalne organy, na których grał Amadusz Mozart nie dotrwały do naszych czasów. Obecne zostały zbudowane w latach 60-tych XX wieku.
Świątynia jest przystankiem dla pielgrzymów udających się na szlak św. Jakuba w Hiszpanii.
Z katedrą związana jest ciekawa legenda. Świątynię wybudowano wewnątrz murów miejskich. Chcąc dostarczyć budulec, należało przejechać przez bramę miejską, niestety budulec często nie mieścił się w bramie i postanowiono ją zburzyć. Na szczęście w porę dostrzeżono wlatującego w otwór bramy wróbla, który budował tam gniazdo. Wróbel tak obracał gałązką, że wchodził z nią bez problemu. Tym samym wróbelek oszczędził bramę. W dowód wdzięczności wróbelek dostał swoją figurkę na dachu katedry. A tak naprawdę to bogaci mieszczanie postanowili ufundować figurkę biblijnej gołębicy niosącej gałązkę oliwną. Niestety rzeźbiarzowi coś nie wyszło i zamiast gołębicy na dachu katedry wylądował wróbel. Obecnie oryginalny wróbel znajduje się w gablocie wewnątrz katedry i można go obejrzeć z bliska.
Niestety nie znalazłam informacji, kto jest autorem demonicznego anioła wiszącego nad wejściem do nawy głównej. Co ciekawe jest odwrócony tyłem do wejścia i można się go trochę przestraszyć.