Niesamowite historie,  Przewodnik po Szwecji,  Szwedzkie pałace i zamki

Pałacu Årsta.

Jadąc na południe od Sztokholmu i kierując się na Nynäshamn po drodze mija się niewielki pałacyk Årsta. Pałac jest praktycznie niewidoczny – zasłonięty drzewami i to, co większość widzi to pola golfowe, które zresztą przyciągają tu wielu amatorów tego sportu (również z zagranicy). 

Pałac Årsta został wybudowany w drugiej połowie XVII wieku przez admirała Claes Hansson Bielkenstierna. Claes był bardzo znamienitym obywatelem Królestwa – dowodził flotą m.in. w wojnie z Danią w latach 1657-1660. W roku 1643 pojął za żonę Barbro Åkesdotter, córkę marszałka Åke Axelsson. Ich małżeństwo przetrwało do roku 1662, kiedy to admirał zmarł w wyniku obrażeń (prawdopodobnie były to powikłania po ranie postrzałowej) jakie poniósł w bitwie pod Fehmarn z duńsko-holenderską armią. Barbro przeżyła go aż 18 lat. Nie było to łatwe dla niej małżeństwo. Pałac powstawał, kiedy marszałek walczył w bitwach morskich, a budowę nadzorowała Barbro. Legenda mówi, że pałac miał zostać wybudowany w miejscu, z którego byłby widoczny dla płynącego morzem. Niestety Barbro nie dopilnowała tego i po powrocie z wojennej zawieruchy wściekły marszałek za to, że pałac stoi nie tam, gdzie był jego zamysł, wymierzył jej siarczysty policzek. A dlaczego o tym wspominam o tym upokarzającym dla Barbro wydarzeniu? O tym za chwilę! Tak nawiasem to położenie uchroniło pałac od późniejszych grabieży. 

Pałac do 1782 roku pozostawał w rękach rodziny Bielkenstierna. W roku 1805 kupił go bogaty przemysłowiec z  Åbo (Turku) – Carl Fredrik Bremer – ojciec Frederiki, która napisała tu wiele książek. Fredrika była słynna z uwielbienia do zażywania kąpieli wodnych  (w tamtych czasach nie było to jeszcze takie popularne wśród kobiet). Jej portret wisi w jednym z pomieszczeń pałacowych. Jeszcze za życia Frederiki pałac został sprzedany Larsowi Johanowi Hierta. Frederika kochając pałac, przyjeżdżała w odwiedziny do nowych właścicieli i będąc u nich w Sylwestra 1865 roku odeszła w zaświaty.

Pałac jeszcze wielokrotnie zmieniał właścicieli, aż w roku 1966 zakupiła go komuna Österhaninge. Obecnie znajduje się tu klub golfowy.

Pałac został wybudowany w XVII wieku, ale wzmianki o tym miejscu pochodzą z XIV wieku, kiedy „Arestad” należało do Zakonu Krzyżackiego.

Tutaj znajdują się również stare groby z czasów Wikingów.

I kamień runiczny datowany na XI wiek – to miejsce jest bardzo bogate historycznie.

Pałac Årsta to również punkt zborny armii szwedzkiej wyruszającej m.in. na wojnę z Polską. Dotąd zachował się budynek, w którym siedziała komisja rekrutacyjna i gdzie młodzieniaszkowie wabieni wizją bogatych łupów podpisywali cyrografy.

Sam pałac jest niewielki i tradycyjnie posiada dwa, stojące oddzielnie skrzydła.

Ten pałac ma również swoje mroczne tajemnice i nic dziwnego, że krążą tu historie o duchach. Podobno o północy można usłyszeć odgłos klaśnięcia, jakie wydaje uderzenie ręką w policzek – mówię tu o tym liściu, który dostała Barbro od swojego, „kochającego” mężusia. W sali na parterze, w której kiedyś znajdował się pokój bilardowy, wiele osób słyszało odgłos „plaskania” jaki wydają gołe stopy stąpające po gołej posadzce. W tej sali słychać również dźwięki toczących się bilardowych kul. Tak jakby ktoś grał w bilarda. Oczywiście po otwarciu pomieszczenia okazuje się….że nikogo w nim nie ma. Podobno już Frederika Bremer oraz jej służba szeptała po kątach, że słyszy dziwne odgłosy z sali bilardowej. Opowiadali również o hałasie przesuwanych mebli, ale tak jak w przypadku odgłosów kul i gołych stóp, po szybkim otwarciu drzwi pokoju, z którego te dźwięki dochodziły – hałasy milkły, a meble pozostawały w tych samych miejsca co przedtem. Dźwięki to nie wszystko. Pewnego razu jakaś kobieta, która wieczorem przechodziła w pobliżu zamku, ujrzała w jednym z okien na drugim piętrze dziwne światło. Było to o tyle dziwne, że w zamku nikogo nie było. Straszy nie tylko w pałacu, ale też i w zabudowaniach gospodarczych. Jeden z pracowników stajni pałacowej opowiadał, jak pewnego wieczoru wprowadził do stajni konia i nagle poczuł, że coś lub ktoś go obserwuje. Zobaczył na ścianie cień, który nagle urósł do rozmiarów wysokiego mężczyzny. Stajenny cofnął się, a wtedy coś, co rzucało cień, zbliżyło się do niego i go uderzyło…po czym nagle zniknęło.

Upiorną atmosferę budują również znajdujące się w pałacowym parku groby rodziny Saxenberg, która była kolejnym po rodzinie Hierta właścicielem pałacu. Obecnie nie wiadomo czy w grobach nadal znajdują się ich szczątki – w każdym razie znajdujące się zaraz przy pałacu groby wyglądają trochę upiornie.

Próbowano wyjaśnić skąd te niesamowite zjawiska w tym miejscu. Ktoś stwierdził, że to może nagromadzenie przedmiotów posiadających makabryczne pochodzenie, czyli kula, która śmiertelnie zraniła budowniczego pałacu, zakrwawiona koszula czy miecz, którym dokonywano egzekucji. Wszystkie przedmioty postanowiono przenieść w inne miejsce, żeby uwolnić pałac i jego zabudowania od nieproszonych gości. Niestety dało to żadnego skutku – w pałacu nadal słychać trudne do wytłumaczenia odgłosy…

W każdym razie miejsce jest przepiękne. Jest tu nawet specjalna, turystyczna ścieżka, dzięki której możemy m.in.odnaleźć kurhan, w którym podobno znajdują się szczątki Wikingów, kamień runiczny i ulubione kąpielisko Frederiki.

Źródełka:

http://www.fredrikabremer.net/rstaslott.html

http://www.slottsguiden.info/slottdetalj.asp?id=65