Ciążowe presje czyli coś o głupich poradach.
W związku z tym, że zostałam ciężarówką jestem od kilku miesięcy zmuszana do wysłuchiwania dobrych rad cioci i wujków. Czasami pytam się o jedną rzecz np. badanie, a przy okazji muszę wysłuchać miliona rad, przestróg i zakazów. Z każdą chwilą mam tego coraz bardziej dosyć. Co chwila ktoś mi tak obrzydza ciążę, że zaczyna mi się otwierać scyzoryk w kieszeni i najchętniej powiedziałabym takiej osobie brzydkie słowo na „S”. Nawet koleżanki, które nie rodziły są irytujące ze swoją presją na macierzyństwo tak jakby mój brzuch uświadamiał im, że one nie mogą być gorsze i też muszą być natychmiast w ciąży. Czy to, że jestem w ciąży oznacza, że stałam się ograniczona umysłowo i jedynym interesującym mnie tematem jest mój brzuch? Nic jednak nie przebije tego co p…rd…ą babki, które rodziły kilkadziesiąt lat temu. Te co rodziły niedawno też są zresztą nie lepsze. I każda koniecznie – nawet wbrew mojej woli musi się ze mną podzielić swoimi mądrościami. Bo co ja czterdziestoletnia baba mogę wiedzieć o ciąży i dzieciach…
- Musisz żreć za dwoje. To jest tekst który słyszę od co drugiej osoby. Mam wrażenie, że wszyscy myślą, że ja całe życie jestem na diecie. No tak, bo szczupłe osoby na pewno jadą na wacikach maczanych w wodzie, bo ktoś prawie nic nie je, a pomimo to ciągle tyje (nie je chleba ale za to żre słodycze). Mam wrażenie, że niektórzy z chwilą dowiedzenia się, że jestem w ciąży uśmiechnęli się z radością, że w końcu i ja będę wyglądać jak morświn. Do tego to głupie gadanie, że dziecko potrzebuje miliona kalorii więc trzeba wpier…ć górę żarcia – najlepiej słodyczy.
- Nie możesz pić kawy. Wiecie, że w Italii albo na Bałkanach kobiety piją kawę bez ograniczeń? I to nie takie siki z mlekiem, ale parzoną mocną kawę. I jakoś żyją i zdrowe dzieci rodzą. Uwielbiam kawę i cieszę się, że nawet w Polsce lekarze doszli do tego, że jedna kawa dziennie jest wskazana. Szkoda tylko, że do niektórych ta informacja nie dotarła i jak tylko widzą mnie z kubkiem kawy to zaczynają kazanie pt. „przecież w ciąży nie wolno pić kawy”. Dodam, że na Bałkanach ciężarówki popijają dla zdrowia rakiję.
- Masz zakaz jedzenia tego i tamtego. To jest dopiero ukochany temat matek. Internet też puchnie od informacji dotyczących jedzenia w ciąży. Nauczyłam się omijać pewne strony na których aż kipi od zagrożeń jakie może nieść zjedzenie głupiego pomarańcza. Od kilku mamusiek też usłyszałam, że albo powinnam ograniczać cytrusy albo w ogóle ich unikać. No sorry ale zimą mam dosyć ograniczone pole owocowe to jedno, a drugie nie ma lepszego źródła witaminy C. Z cytrusami faktycznie nie powinno się szaleć ale…co znaczy szaleństwo – 2 kg pomarańczy, a kto tyle jest w stanie zjeść? Organizm chce to trzeba mu dać zwłaszcza, że jest to zdrowe. Następny punkt to nabiał który podobno należy ograniczać bo dziecko może mieć skazę białkową. To z czego czerpać wapń? Ponadto nie wiadomo czy alergia wyskoczy czy nie, a ze skazy białkowej można wyrosnąć. Ja nie zamierzam rezygnować z nabiału. Kolejna rzecz której nie powinnam jeść to ostre rzeczy. Jasssne. Moja położna twierdzi coś innego. Słuchając tych wszystkich rad o które nigdy nie prosiłam i też czytają trochę w necie stwierdziłam, że na pewno przeszłam toksoplazmozę, listeriozę i inne paskudztwa. Chyba najlepiej by było nic nie jeść, nie pić i siedzieć w namiocie tlenowym. Ciekawe jak nasze matki i babki żyły bez tych wszystkich „złotych” rad.
- Musisz jeść to i tamto. To dotyczy wątróbki. Lubię wątróbkę ale prawda jest taka, że wątróbka oprócz pożądanego żelaza ma masę witaminy A, której nadmiar jest szkodliwy. Ciągle mimo to słyszę, że powinnam jeść wątróbkę bo jest źródłem żelaza. Normalnie już rzygam wątróbką.
- Nie możesz podróżować w ciąży. Taa w ciąży najlepiej siedzieć na dupie w domu. Nie wolno latać samolotem, jeździć autobusem i pociągiem. Oj co ja się nasłuchałam za te wszystkie wyjazdy w ciąży. Za to jak przyszły święta to wszyscy zdziwieni, że nie pojechałam do Polski na święta. To w święta można podróżować ciężarnym? Święty Mikołaj uchroni mnie przed wszystkimi niebezpieczeństwami, które by normalnie na mnie czyhały?
- Nie wolno Ci farbować włosów w ciąży. Czy każda fryzjerka rodzi chore dziecko tylko dlatego, że pracuje z farbami do włosów? Myślicie, że fryzjerki z chwilą dowiedzenia się, że są w ciąży idą na zwolnienie lekarskie? A co z pierwszymi trzema miesiącami? Tak, najlepiej nie farbować włosów, nie malować paznokci, nie używać w ogóle żadnych kosmetyków.
- Nie możesz mieć seksu w ciąży. Absolutnie zero seksu – to nienormalne, szkodliwe i jak możesz o tym myśleć w momencie gdy za chwilę zostaniesz matką! Jak możesz tak ulegać chuci partnera?
- Nie bierz znieczulenia u dentysty a najlepiej go unikaj. O dentyście nasłuchałam się różnych historii – żeby nie chodzić bo np. i tak wylatują plomby, że kobiety w ciąży nie chodzą do stomatologa bo tak się przyjęło. Usłyszałam też przestrogę, że nie wolno brać znieczulenia. Owszem nie wolno ale w pierwszym trymestrze (ryzyko poronienia). Pytałam o to dwóch lekarzy – jednego jeszcze zanim zaszłam w ciążę. Drugi potwierdził słowa pierwszego i dodał, że stres i ból rozwiercanego zęba może mieć gorsze skutki niż znieczulenie. Tekst o wypadających plombach skwitował jednym zdaniem. Takie rzeczy mówią osoby, które na co dzień unikają dentysty. Wizyta co trymestr to podstawa!
- Uważaj na kota! Kot to wróg numer jeden ciężarnej. Temat dla Cześka, który jak tylko pojawi się maleństwo na pewno coś skrobnie na blogu. Ja tylko wspomnę o tekstach typu, że może mi się urodzić dziecko z zajęczą wargą, że muszę uważać bo jeszcze Czesiek coś mi zrobi w nocy. Absolutnie nie powinnam go całować, a po każdym dotknięciu sierści należy dokładnie umyć ręce – bo….zarażę się toksoplazmozą. A od kogo Czesiek się zarazi? Nie wychodzi na dwór, nie je surowizny – no może pająka upoluje, a zarazić się można tylko przez odchody których ja się nie tykam. Aaa i oczywiście wszystko najlepiej wiedzą osoby, który nigdy nie miały kota.
- Dlaczego masz taki mały brzuch? Czyli wracamy do punktu pierwszego. Taa powinnam już wyglądać jak czołg. Z jednej strony utyskiwania, że jestem za chuda łącznie z krzywym spojrzeniem położnej, a z drugiej….nie powinnaś już więcej tyć! Kuźwa to w końcu ile mam ważyć?
- Absolutnie nie możesz tańczyć! Zatańczyłam raz na imprezie (nie skakałam) i co ja się potem nasłuchałam…jakbym jakieś akrobacje odstawiała. W Hiszpanii ciężarne tańczą i nikt z tego nie robi problemu – w końcu taniec to też forma ruchu i przy okazji odprężenia.
- Dlaczego nie rzygasz dalej niż widzisz? Tego dopiero co poniektóre laski nie mogą przełknąć. Wszystkie dookoła rzygały a ja nic. Rozumiem, że każda ciężarna powinna solidarnie rzygać tak jak pozostałe? Pocieszę Was tym, że ja za to miewam silne, kłujące bóle w pachwinach dzięki którym nie mogę podnieść się z łóżka. Usatysfakcjonowane?
- Dlaczego nie mogę dotknąć Twojego brzucha? To jest dopiero cud natury. Brzuch ciężarnej to jak „dobro narodowe” (tekst znalazłam gdzieś w sieci). Wszyscy chcą dotykać, gładzić i szczurza twarz co jeszcze? To ma mi sprawiać przyjemność? Nie, nie sprawia i wara od mojego brzucha!
- To kiedy termin porodu? Kuźwa nigdy! Powiem, że tego i tego dnia to potem będę wysłuchiwać teksty typu: to Ty jeszcze nie urodziłaś?? Na pewno coś jest nie tak! Taa znam kilka osób, m.in. moją Mamę którą tak wszyscy stresowali dookoła. Trzeba być naprawdę półgłówkiem, żeby dodatkowo stresować i tak już zestresowaną ciężarówkę.
- No w końcu zdecydowałaś się na dziecko! A to jest najbardziej chamski tekst jaki usłyszałam. Jak tak można coś takiego komuś powiedzieć nie znając jego sytuacji? A może chorowałam? A może byłam w ciąży i to niejednej ale je straciłam? A może zwyczajnie nie chciałam mieć dzieci? Czy każda kobieta musi być rozpłodową maciorą?
- Musisz rodzić naturalnie! Rozmawiając z dziewczynami które rodziły przez cesarskie cięcie zauważyłam, że większość z nich ma jakieś straszne poczucie winy, że nie stanęły na wysokości zadania. Przecież taki poród jest nieważny bo nie ma bólu, krzyku i tego całego upodlenia. Nawet gdzieś przeczytałam, że takie dzieci nie powinny obchodzić urodzin. Co to w ogóle ma być? Na szczęście są i takie które rodziły naturalnie za to z powikłaniami i odradzają tę wątpliwą przyjemność. A stwierdzenie, że jestem leniwa…nie będę tego komentować.
- Musisz karmić piersią! Jeszcze nie urodziłam, a już jestem szczuta karmieniem piersią. Te wszystkie teksty o wspaniałym mleku matki i karmieniu najlepiej do 7 lat i oczywiście budowaniu wspaniałej więzi między matką a dzieckiem….Jestem dzieckiem karmionym tylko kilka tygodni. Nie jestem chora i mam więź z Mamą. Znam masę takich osób, które z różnych powodów nie były karmione piersią i mają lepsze relacje z matką niż te które były karmione latami. A o mleku radziłabym doczytać.
- Musisz posłuchać historii moich znajomych którzy stracili dziecko! Przyznam się, że chętnie słucham historii o porodach ponieważ wychodzę z założenia, że lepiej być przygotowanym na różne scenariusze. Co innego słuchać o tym jak ktoś stracił dziecko będąc w 8 miesiącu ciąży. Nawet jeżeli w momencie słuchania nie przejęłam się tym to teraz im bliżej terminu tym mocniej mi to kołacze w głowie.
- Tylko żeby dziecko nie urodziło się chore – w końcu jesteś już po czterdziestce! To jest najbardziej podłe stwierdzenie jakie usłyszałam. Domyślam się, że wiele osób z mojego otoczenia szepcze to za moimi plecami – gadajcie sobie ale mówienie mi takiej rzeczy prosto w twarz jest największą podłością.
- To kiedy będzie następne? Za to pytanie mogłabym zamordować. Jeszcze nie urodziłam jednego, a już wywiera się na mnie presję o drugie. A może nie chcemy mieć więcej dzieci? A może spłukaliśmy się na invitro bo mam problem z zajściem? Myślę, że może czasami warto ruszyć mózgownicą i zamknąć japę zanim się powie coś niesmacznego.
Być może niektórzy obrażą się na mnie za ten post. Trudno – tak naprawdę to ja powinnam co poniektórych wywalić za takie teksty ze znajomych. Jestem już w trzecim trymestrze i już trochę za późno bo jak to mówi moja położna to już i tak bez znaczenia.
Za to dziękuję za wszystkie miłe słowa i odpowiedzi na moje pytania, których niekiedy było całe mnóstwo (bo nie jest tak że wszystko wiem).
6 komentarzy
BASIA
Agnieszka w zupełności się z Tobą zgadzam😀, mam podobne odczucia i przemyślenia co do porad znajomych i rodziny. Na święta byłam pierwszy raz w Polsce jako przyszła mama i czego to się człowiek nie nasluchal… ale szkoda gadac. No i chyba mamy podobny termin porodu😉 powodzenia Wam życzę.
Kinga
Witam. Masz 100% racji nawet 1000% nikt lepiej nie bwdzie wiedzial co dla Ciebie najlepsze niz ty sama! Co prawda jestem mlodsza od Ciebie(32l.) I mam 2 dzieci (13 jutro i 5l). Oboje przez cesarke. Pierwsze z wyboru lekarza a 2 z mojego. Nie zmienilabym tego w ogole. Latwo nie jest na poczatku bo problem z pokarmem i dluzej sie dochodzi do siebie. Jezeli masz wybór to korzystaj! Hmm dobre rady zawsze w cenie ale tylko te dobre a nie kazde… W kwestii dentysty to trzeba leczyć a najbardziej lecą zęby po porodzie a nie w ciąży. Także profilaktyka przede wszystkim. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się swojego zdania… !!!
..
Agnes
Dzięki za miłe słowa! Pozdrawiam serdecznie!
nina
W punkt. Mnie najbardziej dobijało lecenie z rękami do brzucha, pouczanie na temat tego, ze cesarka to zlo, i wisienka na torcie – dopytywanie, czy to wpadka czy planowane. A jesli chodzi o jedzenie ostrego, to z tego co wiem, Indie raczej maja problem z przeludnieniem 😛
co pozostaje / what remains
ja mialam 2 porody naturalne, obydwa koszmarne, i nie bylo w nich nic naturalnego i pieknego, i zamienilabym je na cesarke gdybym mogla cofnac czas
Agnes
Bardzo mi przykro. Ja jeżeli będę miała drugie dziecko to tylko z cesarką – poczułam smak tego „piękna” i nigdy w życiu a wiem, że to był tylko przedsmak.