Rumunia

Cluj Napoca praktycznie czyli co gdzie i jak.

Tak się złożyło, że ponad rok temu jedna z tanich linii lotniczych otworzyła połączenie tego przepięknego miasta ze Sztokholmem (o Klużu pisałam jakiś czas temu –  zajrzyj tutajz którego postanowiliśmy skorzystać. Niestety – nad czym bardzo ubolewamy już tej destynacji nie mamy. Szkoda ponieważ Kluż może być świetną bazą wypadową.
Lotnisko w Klużu jest niewielkie ale świetnie zorganizowane i odprawa paszportowa idzie całkiem sprawnie.

Lotnisko jest położone w niewielkiej odległości od miasta. Jeżeli ktoś przyleci do godziny 21 to ma szanse na podróż autobusem. Autobusy jeżdżą co 15 minut i taka podróż trwa mniej więcej 30 minut. Jeżeli ląduję się po godzinie 22 to zostaje tylko taksówka. Nie trzeba się jednak stresować ponieważ taksówki w Rumunii są niesamowicie tanie i nawet jeżeli kierowca trochę zawyży taryfę to i tak będzie to naprawdę świetna cena. Nas trochę naciągnął kierowca w taksówce z lotniska o czym dowiedzieliśmy się od taksówkarza wiozącego nas na lotnisko.
Po samym Klużu można poruszać się autobusami, trolejbusami, taksówkami albo miejskimi rowerami.
Jeżeli chodzi o bazę noclegową to naprawdę jest w czym wybierać i ceny są bardzo przystępne. My jak zwykle bukowaliśmy nocleg przez jeden z większych portali internetowych.

Kluż to miasto studenckie w związku z tym jest tu masa knajpek i pubów w przeróżnym przedziale cenowym. O jedzeniu w Klużu napisałam już posta – zajrzyj tutaj  i mogę zagwarantować, że każdy coś znajdzie dla siebie.

Kluż jeżeli chodzi o zwiedzanie oferuje sporo atrakcji. Jest tu Muzeum Etnograficzne, Muzeum Sztuki czy podobno świetne Muzeum Farmacji. Nam udało się zaliczyć Ogród Botaniczny w którym niestety pominęliśmy Muzeum Botaniki. Ceny za bilety są śmieszne tanie i jeszcze do tego w kasie biletowej można zapłacić kartą.
I tym razem musiała być akcja „widokówka”. Z kartkami trochę w tym Klużu jest słabo. Kupiliśmy je w tym samym miejscu w którym zaopatrzyliśmy się cztery lata wcześniej na objazdowej wycieczce czyli na rynku. Znaczki kupiliśmy na poczcie która cztery lata temu była zamknięta i mało tego znaleźliśmy jeszcze jeden oddział.

Jeżeli chodzi o pamiątki to króluje cepelia czyli haftowane bluzki w mega wysokich cenach, obrazy i proste magnesy. Sklepików z pamiątkami naliczyliśmy w Klużu dwa.

Pamiątki również można zakupić na lotnisku. Na stoisku w hali przylotów i odlotów pamiątki są tańsze od tych w strefie wolnocłowej. W strefie można również zakupić wino – przy czym ceny są naprawdę wyśrubowane.

Co my przewieźliśmy? Obowiązkowo magnesik, który udało mi się upolować w malutkim sklepiku z pamiątkami. Numer jeden (z myślą o tym zresztą jechałam do Rumunii) to kremy firmy Gerovital. Przy okazji jeszcze raz polecam bo są naprawdę świetne (wiem, że w Polsce można je znaleźć). Przywieźliśmy też fajne herbaty owocowe (jedna powędrowała jako prezent dla niani Czesława) i pyszne wędliny. Tym razem nie przywieźliśmy win ponieważ jechaliśmy tylko z bagażem podręcznym a na lotnisku ceny takie, że głowa boli.

A na koniec słówko o bezpieczeństwie. Wiadomo, że wszędzie czy to w Polsce czy w Maroko czy nawet w Szwecji trzeba pilnować dobytku. Kluż jest miastem studenckim więc do późnych godzin tętni życiem. Przez to człowiek czuje się bezpieczny na ulicach i faktycznie tak jest. Jedyny mankament to Cyganki. Trzeba pamiętać, że jeżeli da się kasę jednej to zaraz pojawią się trzy kolejne z wyciągniętą łapą.