Czesio - kot

Czesiek i goście czyli nie lubimy wrednych bachorów.

Wiecie, że Czesiek jest już z nami prawie dwa lata? Pamiętacie jak Wam opowiadałam o jego początkach w naszym domu? Jak bał się na początku odgłosu otwieranych drzwi i uciekał w najdalszy kąt przed każdym gościem, który zawitał w nasze progi? Sporo czasu minęło od tego czasu i wiele zmian zaszło w zachowaniu Czesława tutaj o początkach Czesława .

Czesio już po kilku miesiącach mieszkania pod naszym dachem zaczął się oswajać. Niesamowicie polubił dwójkę moich uczniów – Patrycję i Patryka, którzy zajmowali się nim pod naszą nieobecność. Czesiek również zapałał sympatią do rodziców rodzeństwa:) Czym to się objawiało? Pchaniem się bez pytania na kolana 🙂 Z całej rodziny upatrzył sobie Patryka (no w końcu Prezes fanklubu Czesława) i to jemu najczęściej przesiadywał na kolanach. Patryk również dostąpił zaszczytu szczotkowania kłaczorów Czesia. Patrycja niestety początkowo uwielbiana przy drugim niańczeniu Czesława czymś podpadła Milordowi. Opowiedziała mi, że któregoś dnia chciała pogłaskać Cześka, a ten jej z łapy strzelił! Widocznie uznał, że fanka zbyt mocno zaczęła się spoufalać. To mi też dało do myślenia, że ten słodki Czesio wcale nie jest taki słodki i potrafi pokazać pazurki.

Myślę, że Czesiek uwielbia rodzeństwo skoro pofatygował się do drugiego pokoju w którym robiliśmy zdjęcia.

img_20160908_192557a

Jeżeli chodzi o plątanie się pod nogami, bo tak to można ująć to Czesław zaszczycił jeszcze tylko jedną osobę swoją atencją. Od samego początku byłam ciekawa jak zareaguje na Gabrysię 🙂 Miłość od pierwszego wejrzenia 😉 Czesio poczuł sympatię tak mocną do Gabi, że za drugim razem kiedy nas Gabi odwiedziła wyszedł nawet się przywitać. Szczerze mówiąc na sesji miałyśmy z nim mały problem, ponieważ Czesiek uznał, że musi skontrolować wybór strojów jaki przygotowałam do Gabi i ciężko go było przekonać żeby nam w końcu je oddał. Gabi jest też pierwszą modelką, która ma zdjęcie do którego z własnej inicjatywy zapozował Czesław.img_20160908_192347a

Jeżeli chodzi o wychodzenie na przywitanie to Czesław tą czynnością zaszczyca tylko nas i to nie zawsze. Dlatego kiedy przychodzi do nas jakiś gość z reguły Czesiek chowa się w drugim pokoju i dopiero po jakimś czasie pojawia się w salonie. Wtedy zaczyna się show. Czesiek kładzie się na podłodze najpierw na jednym boku, po czym powoli przewraca się na drugi bok. Przy całej operacji natrętnie wpatruje się w gości. Zawsze ktoś to zauważy i od razu Czesiek staje się gwiazdorem. Nigdy nie zdarzyło się żeby ktoś nie ruszył się od stołu i nie zaczął zachwycać sie Czesiem. I o to mu właśnie chodzi. A jak jest wolne krzesło przy stole to Czesiek je szybko zajmuje bo przecież on też musi uczestniczyć w imprezie. Jak nie ma krzesła to jest blat w pobliżu na którym też można posadzić siedzenie. Ostatnio nawet mieliśmy z Panem B. małą sprzeczkę przed przyjściem gości. Pan B. twierdził, że Goście nie przychodzą żeby oglądać Cześka tylko żeby z nami pogadać. Ja twierdziłam, że to Czesiek będzie gwiazdą spotkania i przynajmniej jedna z dziewczyn przychodzi w zasadzie tylko dla niego. Jak myślicie kto miał rację? Odpowiedź znajdziecie poniżej. img_20160908_193908a

Jest też osoba, która przychodzi do nas głównie dlatego, że mamy Cześka (i dla mojego jedzenia) i to jest już Wam znany Wiking. Śmiejemy się, że jest cześkową babysitter. Niestety zawsze coś nas zastanawia, a Wikinga prawie doprowadza do łez. Czesiek nie wychodzi na przywitanie, kiedy Wiking do nas przyjeżdża. Owszem po jakiś czasie pojawia się i pcha na wikingowskie kolana ,ale zawsze na wejściu widzę w oczach Wikinga wielkie uczucie zawodu.

img_20160908_193003a

Są jednak trzy osoby, do których Czesław zapałał ogromną sympatią od pierwszego wejrzenia.

Pierwsza to moja najlepsza przyjaciółka Asia. Prawdę mówiąc spodziewałam się tego, ponieważ Asia jest posiadaczką, albo raczej jest w posiadaniu trzech kotów. Doskonale wie jak postępować z kotami. Druga sprawa, to Asia przyjechała z workiem prezentów dla Cześka i trochę go przekupiła 😉 Powiem szczerze, że momentami byłam zazdrosna ponieważ Czesiek zupełnie o mnie zapomniał przez ten czas, kiedy była u nas Asia. Na szczęście przypominał sobie gdzie jest jego łóżko. Oczywiście żartuję i czekam z niecierpliwością kiedy Asia znowu do nas przyjedzie. Już się uodporniłam na małe zdrady Czesława.img_20160908_171843a

Druga osoba to mój brat i tu też nie było dla mnie zaskoczenia, ponieważ mojego brata lubią wszystkie zwierzęta. Czesiek bardzo szybko się zorientował, że mój brat przejął pieczę nad przysmakami i że to mojemu bratu trzeba się teraz podlizywać. Mój brat stał się też świetnym kompanem do wspólnego spania i w ten sposób mam pełno zdjęć jak sobie we dwóch leżakują. Myślę, że Czesiek trochę przeżył wyjazd mojego brata.img_20160908_193724a img_20160908_193803a

Trzecią osobą i to jest dla mnie kompletne zaskoczenie jest mój Tata. Za pierwszym razem mój Tata przyjechał razem z moim bratem i Czesiek bardziej był zainteresowany moim bratem. Aczkolwiek, któregoś razu kiedy zmęczeni zwiedzaniem wszyscy padliśmy na swoich łóżkach, obudziłam się i poszłam sprawdzić co się dzieje w drugim pokoju. Mało nie padłam w progu, ponieważ Czesiek rozłożył się koło mojego Taty i razem sjestowali. Mało tego, jak mnie zobaczył to jeszcze bardziej się wyciągnął, jakby chciał mi dać do zrozumienia, że on tu leży i nikogo nie wpuści!img_20160908_172621a

Za drugim razem kopary nam opadły na wejściu. Wchodzimy z Tatą do domu, a tu Czesiek siedzi i od razu maszeruje do mojego Taty! No i to był koniec dystansu. Czesiek przez cały pobyt mojego Taty adorował go na wszelkie, możliwe sposoby. Asystował np. przy zakładaniu siatki w oknach. To jest najwspanialszy prezent jaki mógł dostać, ponieważ najchętniej by teraz siedział cały czas w otwartym oknie. Mój Tato twierdzi, że Czesiek teraz go zapamięta już na zawsze 😉 A podobno mój Tata nie znosi kotów 😉img_20160908_193240a

img_20160908_194032a

Niestety bywa też tak, że Czesiek nie wychyla nosa spod łóżka przez cały czas trwania imprezy. Zawsze tak jest kiedy pojawiają się u nas dzieci. Tylko, że są dzieci i dzieci, albo raczej dzieci i bachory. Przed dziećmi się chowa ale dropsiki od nich cwaniaczek przyjmuje. Z bachorami na pewno domyślacie się jak jest.img_20160908_164336a

Niestety mieliśmy też „przyjemność” gościć bachory. Te dzieci atakowały Cześka z wszystkich stron. Wymyśliły sobie, że żeby go zwabić, przywiążą do wędki kawałek karmy. Po pierwsze normalna karma, której Czesiek ma pełno w misce nie robi na nim wrażenia, a po drugie będąc szturchanym tą wędką nie wyszedłby i do całej paczki dropsów. Strasznie mnie wnerwiło zachowanie gówniarzy i ich rodzicieli. Rodzice rozbawieni w najlepsze przy stole mieli w dupie, że ich dzieci męczą naszego kota. Pewnie byli zadowoleni, że mają z głowy swoje bachory, a że bachory męczą kota to co tam, przecież to TYLKO kot. Oczywiście nie wytrzymałam i pogoniłam nieletnie towarzystwo. Pewnie tym podpadłam ale mam to w dupie. Karma wróciła szybko. Jeden z gówniarzy dostał alergii. W życiu czegoś takiego nie widziałam. Chłopiec wyglądał jakby miał na oczach silikonowe nakładki. Zszokowało mnie to, że rodzice kompletnie to zbagatelizowali. Pomijam fakt, że wiedząc, że są uczuleni nie zabrali nic na alergię ale nawet nie przemyli małemu oczu bieżącą wodą! Dosłownie dupy zza stołu nie ruszyli. No i mimo wszystko szkoda mi było gówniarza bo to nie jego wina, że ma głupich rodziców.img_20160908_164527

A Wasze koty jak przyjmują gości?

3 komentarze

  • Anna

    Kimchi przychodzi do wszystkich gosci witac, mruczy, lasi sie, przytula. Lubi wszystkich.
    Z dziecmi w sumie nie wiem, poznal jedno, bachorow na szczescie nie goscilam. Na poczatkilu sie bal (co jest dziwne skoro adoruje wszystkich doroslych), ale potem sie przekonal, bo dziecko wybitnie delikatne dla niego i mile. Jak ja drugi raz zobaczyl to przybiegl i wrecz jej wskoczyl na rece.

  • Marta Kociarka

    Moje koty (12 sztuk) też nie lubią dzieci, a bachorów wręcz nie cierpią. Raz, że na co dzień nie mają z nimi do czynienia (ani z dziećmi, ani z bachorami), a dwa – chyba podskórnie czują, ze obecność małych ludzi często nie wróży nic dobrego. Jeśli zdarza się, że nawiedzają nas znajomi z „uroczymi” dziatkami, to zasada jest prosta – łapy precz od kotów… Nie zawsze się to podoba rodzicom, ale cóż, mam to TAM 😉

    • Agnes

      Masz rację – są dzieci i bachory. Te pierwsze potrafią się zachować i wiedzą, że zwierzę to nie zabawka. Te drugie – szkoda mówić ale dzieci są odzwierciedleniem rodziców więc wina za ich zachowanie leży po stronie rodziców. Super że tak reagujecie. Ja też ochrzaniam i mam w dupie co sobie rodzice pomyślą. Nie podoba się, to niech więcej nie przychodzą (Ci z mojego posta już wylecieli z grona naszych znajomych). O rany 12 kuwet to wysprzątania to jest niezłe wyzwanie 😉 Pozdrawiam serdecznie 🙂