Czesio - kot

O powrocie do sypialni – opowieść Czesława.

Miauu! To się wydarzyło sporo rzeczy od mojego ostatniego posta.
Jak wiecie, zostałem wykopany z mojej sypialni i zrobiła to moja ukochana Koścista! Miauu jak ja się upokorzyłem, miaucząc pod drzwiami, żeby mnie wpuściła. A ta nic! Próbowałem prośbami i groźbami i nic. Jak starymi chrupkami o ścianę. Musiałem biedny spać na fotelu w salonie i dopiero rano mogłem wkroczyć do sypialni. I jeszcze musiałem ich budzić, bo śpią do 10 albo 11 i nawet nie pomyślą, że ja biedny chcę się też położyć na łóżku.
Nawet się do tej sytuacji przyzwyczaiłem, ale jak przyjechał Dziadziuś Bigosław to pomyślałem, że może teraz Koścista mnie wpuści do sypialni. Ale nie! Zamknęła mi drzwi przed nosem i nawet marudzenie Dziadziusia, że miauczę i nie daję mu spać, nic nie dało. Nawet specjalnie połaziłem po Dziadziusiu, żeby jego narzekanie skłoniło Kościstą do wpuszczenia mnie do sypialni. Ale nie! Nawet stękanie Dziadziunia, że jaki to ja jestem bezczelny, nic nie dało. Postanowiłem więc wyciągnąć jakieś korzyści z tego, że Dziadziuś spał w salonie. W końcu do Dziadziunia też miło jest się przytulić. Miauu tylko jak tu się zmieścić na jednej połówce? Bo Dziadziuś to leń śmierdzący i nie chciało mu się rozkładać całej sofy! No nikt o mnie już nie myśli! A potem marudził, że mu ciasno. No przepraszam bardzo, ale ja jestem dużym, umięśnionym z piękną, gęstą sierścią kocurem. No w końcu ma się te geny norweskiego, leśnego kota co nie?

Pewnego wieczora kiedy Wyjcowa poszła już spać, siedzieliśmy sobie w czwórkę w salonie i nagle o mało nie dostałem zawału! Sklerotyk nagle zapytał Kościstej czy przygarniemy jakąś kicię! No on chyba oszczurzał! Dobroczyńca się znalazł! Bo jakiś inny Wyjec dostał alergii od kici i teraz szukają jej nowego domu. I my ją niby mamy przygarnąć! No po moim trupie! Na szczęście temat przycichł, ale po kilku tygodniach Sklerotyk znowu wyjechał z przybłędą. Koścista zaczęła się zastanawiać gdzie wstawi drugą kuwetę i Sklerotyk palnął, że ta kicia ma srać do mojej kuwety. Tak, ma srać w moją kuwetę! No co za bezczelność! Nie dość, że przylezie jakaś bezdomna to jeszcze będę musiał wąchać jej śmierdzące kupy w mojej, własnej kuwecie! Zacząłem się zastanawiać co mam zrobić z tym fantem tym bardziej, że Koścista zgodziła się żeby na próbę wziąć tę przybłędę. Normalnie złamała mi serce! Już pal szczur ta zamknięta sypialnia i to że zapomina dać mi rano godisy ale tego to ja nie przeżyję. No szczurza mać! Tak się tym zdenerwowałem, że aż dychawki astmatycznej dostałem i mało się na dywan nie zrzygałem. Całą noc myślałem o tej sprawie i trzymałem łapki żeby ta przybłęda już znalazła inny dom. Nawet zrobiłem się milszy dla Wyjcowej i zacząłem się obcierać o jej spocone, śmierdzące giry. Wszystko żeby tylko Koścista zmieniła zdanie. Bo po co jej drugi kot jak ma jednego takiego wspaniałego? Na szczęście kicia znalazła inny dom i nie przyjechała do nas.
Ale jak to koty mówią nie ma złego szczura co by na dobrą myszę nie wyszedł. Koścista szukając informacji o wprowadzeniu drugiego kota znalazła coś o sypialni. Bo to jest tak, że kota rezydenta trzeba oddzielić od nowicjusza i nie wolno przeganiać rezydenta z jego ukochanego miejsca, czyli w moim przypadku sypialni. Koścista myślała myślała i wymyśliła, że w takim razie będzie mnie trzeba wpuścić do sypialni. Sklerotyk stwierdził, że ja się bardzo dobrze zachowuję i jak Wyjcowa śpi w łóżeczku to się do niego nie pcham więc można mnie na powrót wpuścić do sypialni. I….tadam! Znowu śpię z Kościstą! Znowu mogę usypiać Kościstą moją mruczanką.

I wszystko by było wspaniale gdyby nie Sklerotyk – tak nie Wyjcowa, która sobie śpi oddzielnie w swoim łóżeczku tylko Sklerotyk, który mi się pcha do Kościstej. A Koścista to moja dziewczyna! Muszę mu kiedyś w nocy naszczać do buzi, to może pójdzie spać do salonu.

2 komentarze