Z życia wzięte

O szpanerskim zapominaniu języka polskiego.

Wiele osób często mnie pyta o postępy w nauce języka szwedzkiego. Oj jak wtedy rośnie moje ego kiedy mi piszecie, że mnie podziwiacie w moim samozaparciu. Trochę czasu minie zanim coś napiszę o kolejnym kursie (właśnie go zaczęłam), więc dzisiaj poruszę temat wtórnego analfabetyzmu, oraz szpanerstwa na język obcy.

W Szwecji nie mam zbyt dużego kontaktu z rodakami. Kiedy pracowałam w polskiej szkole ten kontakt był dużo większy – musiałam prowadzić po polsku lekcje, rozmawiać z uczniami (z nauczycielami niekoniecznie, ponieważ z większością nie było o czym) i ich rodzicami. Zauważyłam wtedy, że wielu rodziców (nie dzieci) wtrąca szwedzkie słówka w zdania. Zaczęłam się zastanawiać o co tutaj chodzi? Czy chcą zaszpanować tym, że już tyle potrafią? Co by było komiczne, ponieważ większość używała szwedzkich słówek z mocnym, polskim akcentem. Czy faktycznie zapominają języka polskiego? Jednym słowem wtórny analfabetyzm.

Po dwóch latach mieszkania w Szwecji i posługiwania się głównie językiem szwedzkim pochylam się bardziej ku wtórnemu analfabetyzmowi, aczkolwiek myślę, że szpanerów też by można znaleźć. Sama u siebie zauważam, że mówiąc po polsku zaczynam źle odmieniać słowa, a pisząc robię straszne błędy ortograficzne. To co jest dla mnie najgorsze to to, że cholera jasna, zapominam polskich słów. Im więcej przyswajam szwedzkich słówek, tym więcej zapominam polskich. Często chcę coś powiedzieć po polsku i zapominam kluczowego słowa, którego dawno nie używałam mówiąc po polsku. To jest straszne i nie rozumiem tego, ponieważ wciąż dosyć sporo czytam po polsku i w domu też mówimy w języku polskim. Przecież ja sporo też piszę – i bloga i ze znajomymi na fejsie. To tak jakbym się cofała w rozwoju i bardzo mi się to nie podoba!

Z drugiej za to strony obserwuję wśród ludzi coś innego – szpanowanie umiejętnością porozumiewania się w języku obcym. Nie wiem jak inni, ale ja i Pan B. oraz jego rodzina, a także większość znajomych zawsze gdy się spotykamy to korzystamy z okazji, że możemy bez krępacji pogadać w ojczystym języku i paplamy po polsku ile wlezie. Rozwalają mnie za to sytuacje kiedy spotykam Polaków, których np. żony urodzone w Szwecji mówią chętniej i często lepiej po polsku niż oni (uczą się polskiego). To naprawdę nie ma znaczenia, że ktoś się urodził poza granicami kraju albo ma jednego z rodziców nieposługującego się językiem polskim. Uczyłam dzieci, będące z małżeństw mieszanych, które posługiwały się lepiej językiem polskim od tych, które do Szwecji przyjechały z rodzicami.

A to co mnie najbardziej rozśmiesza, to mówienie w towarzystwie polskim po angielsku. Jakiś czas temu byłam na spotkaniu na którym było kilka osób z Polski. Jakoś tak się złożyło, że stworzył się kącik polski – oczywiście ku mojej wielkiej radości, bo jak wiadomo mój angielski jest do dupy (drugi kącik było szwedzko-angielski). Niestety jedna osoba, ku mojemu niebotycznemu zdumieniu zaczęła nawijać po angielsku, a reszta osób. Pomyślałam sobie, czy ja źle usłyszałam? Ta osoba nie jest z Polski? Dlaczego do jasnej cholery nie mówi po polsku, a przynajmniej po szwedzku, bo przecież jesteśmy w Szwecji, a nie w Wielkiej Brytanii. I dlaczego reszta osób się poddała i też nawija po angielsku? Siedziałam tak przez chwilę i próbowałam zaskoczyć o co tu chodzi? Przecież zawsze jak się spotykają ludzie z tego samego kraju – Latynosi, Rosjanie, Araby to mówią swoim językiem, ponieważ korzystają z okazji, że mogą sobie pogawędzić w ojczystym języku. Widać nas Polaków to nie dotyczy. Bo my Polacy chyba wstydzimy się swojego języka. Bo my Polacy lubimy pokazać jacy to obyci jesteśmy i że znamy język angielski (to akurat mamy wspólne ze Szwedami). I nie, nie przekona mnie to, że ktoś mieszka poza Polską 10 lat i łatwiej mu mówić po angielsku. Jeżeli ktoś wyjeżdża jako dorosła osoba to gówno prawda, że zapomina ojczystego języka. A z rodziną to też po angielsku nawija? A jak wraca do Polski to mówi też po angielsku? WTF! Pan B. mieszka w Szwecji kilkanaście lat i były momenty, kiedy posługiwał się tylko językiem szwedzkim lub angielskim. Jest lepszy ode mnie z gramatyki i ortografii i mówi po polsku poprawniej niż niejeden Polak w kraju. Tak więc jak się chce to widać można.

O co w tym chodzi? Czy to jakieś kompleksy? Chęć pokazania jaki to jestem obcykany w angielskim? Udawanie, że nie jest się Polakiem? A może to jakaś moja fobia związana z niedouczeniem? Tylko, że ja jestem świadoma moich niedociągnięć językowych i mam zamiar je zlikwidować za jakiś czas. I nie oznacza to, że zacznę odsuwać na dalszy plan mój, ojczysty język.

I jeszcze jedno, nie trzeba dawać dziecka do polskiej szkoły, żeby dobrze mówiło po polsku. Znam osoby, które urodziły się w Szwecji i lepiej mówią po polsku niż te, które tutaj przyjechały.

A co Wy o tym myślicie, Drodzy Rodacy na obczyźnie? Jakie macie doświadczenia w tej materii?

13 komentarzy

  • Storyland14

    Hello 😉
    Zdecydowanie zgodzę się z Tobą w kwestii szpanerstwa i wstydu , zanim podjęłam się mojej obecnej pracy przez długi czas pracowałam w sklepie i wiesz co zawsze zauważyłam milczenie u Polaków lub szeptanie po katach, zdarzali się i tacy co udawali „Anglików” i kalecząc i potykając się językowo toczyli rozmowę po angielsku.
    A teraz coś o zubożeniu językowym, niestety często jest to nieuniknione. Sama posługuje się językiem polskim tylko w domu bo akurat nie mam tu zbyt dużo znajomych i tu faktycznie zgodzę się z Tobą stylistyka zdania daje wiele do życzenia, jakieś dziwnie wyskakujące słowa po angielsku ni z tego ni z owego. Dlatego staram się jak mogę pielęgnować język przez czytanie i pisanie. Pozdrawiam

  • dobragoshka

    Ja bym nie generazlizowałam, że my Polacy. Tyle przypadków ilu jest ludzi. W Szwajcarii w Zurychu polscy znajomi mowia po nimiecku, a jak czegoś nie rozumiem, to szybko pytam Szwajcara po angielsku bo inaczej nie umiem, w ostateczności. Myslę też, że jeśli jest wyjście i posiadów to ludziom nie chce się myśleć i wybierają język w którym latwiej i szybciej sie dogaduje. Nie doszukiwałabym sie u wszystkich Polakow kompleksow etc 🙂

    • Agnes

      Goshka, nie wiem jak jest u Szwajcarów czy innych i w sumie mnie to nie obchodzi. Obserwuję Polaków i to o nich/nas piszę. I nie piszę o wszystkich, sorki ale zaczyna mnie rozwalać to przypisywanie mi twierdzenia, że roszcze sobie prawo do mówienia o całym narodzie. Nie mam zamiaru za każdym razem podkreślać że nie mówię o wszystkich bo to logiczne. I nie Goshka, nie zgadzam się na mówienie z rodakami w obcym języku. To po co to pitolenie o dwujęzyczności dzieci? O pielęgnowaniu ojczystego języka i polskich tradycji? Dla mnie się to nie trzyma kupy. Ok, jeżeli w towarzystwie są obcokrajowcy to jest to zrozumiałe, że przechodzi się na angielski. I Polacy są zakompleksieni 🙂 sorki jesteśmy zakompleksieni.

    • dobragoshka

      Właśnie Aga mówisz tylko i wyłącznie o swoich obserwcjach 🙂 a stwierdzenie „I Polacy są zakompleksieni sorki jesteśmy zakompleksieni” nie ma sensu, wszystkich Polaków za granicą nie dasz rady poznać. Dodaj, tych których znam, wtedy nie mam pytań 🙂

    • Agnes

      Goshka nie będę dodawać bo nie znam wszystkich ludzi, u których to zaobserwowałam. Gohka ja nie piszę bloga pod Ciebie 🙂 Jak masz problem to nie czytaj 🙂

  • jakniebiegac

    Ja to mam szczęście. Polaków w Szwecji znam garsteczkę i (może na moje nieszczęście, bo ja po szwedzku jeszcze nie za wiele, a nauczyć bym się coś mogła..) akurat takich, którzy do polskiego się garną. W jakiś sposób jest to podszyte tym, że „ooo znam szwedzki, znam angielski, znam niemiecki – ciągle mówię w obcym języku i tak dobrze jest pogadać po polsku” – no tak, kompleksy mamy i chwalić się lubimy kiedy sami siebie ocenimy jako wyjątkowe jednostki. Ale praktykują bez wstydu i to się chwali.
    Nie trzeba wcale jechać za granicę, żeby trafić na różne dziwadła – będąc w Polsce, pracując w korpo, trafiłam na gościa: z polskim nazwiskiem, imieniem zangielszczonym (i tak kazał się do siebie zwracać), ileś tam lat w USA (o czym musiał informować każdego) i oczywiście język polski był mu obcy – bo jak twierdził „jemu łatwiej po angielsku mówić”. Spoko – jak łatwiej to ja rozumiem, w końcu język polski prosty do nauczenia i używania nie jest, trzeba mieć trochę IQ, żeby te dźwięki i trudne słowa w odmianach ogarnąć… 🙂

  • udajesie

    Mieszkam w Szwecji od półtora roku i ciągle piszę po polsku i rozmawiam w domu, ale też już czasami zapominam jak się dobrze mówi po polsku (np. czy się mówi ciemna czy czarna rozpacz itp.). Ale rzeczywiście ci Polacy, którzy najgrorzej mówią po polsku, z reguły wcale nie są w Szwecji aż tak długo i mówią równie źle po szwedzku (np. Maciej Zaremba bielawski jest w Szwecji kilkadziesiąt lat i mówi pięknie w obu językach).

  • Der Deutscher

    . Ten problem wynika poprostu z tego , że poloki nie chcą się przyznawać do tego że nimi są i nie chcą za granicą oglądać innych poloków bo nie po to wyjezdzali dodatkowo każdy chciał by się poczuć kim innym niż jest i mówić w języku ludzi a nie poloczków.

  • Martyna

    Hej hej! 🙂

    Znalazlam niedawno Twojego bloga i bardzo fajnie mi sie go czyta! Mamy bardzo podobne podejscie do wielu spraw szczegolnie zwiazanych ze Szwecja i szwedow mentalnoscia. Sama w Szwecji jestem od 13 lat i aktualnie stacjonuje w Götborgu.

    Jezeli chodzi o temat wtornego analfabetyzmu, to to nie jest wcale mit ani wymysl! Ja obcuje praktycznie wylacznie ze szwedami i jedyny kontakt z polskim jaki mam to moi rodzice, ktorzy zreszta tez tu mieszkaja i tez zaczeli polski przeplatac ze szwedzkim podczas rozmow.

    Jezyk jak nieuzywany to ma tendencje do zanikania i to niestety jest problem. Osobiscie staram sie duzo czytac po polsku zeby trzymac poziom, ale musze sie przyznac bez bicia ze moj polski robi sie coraz gorszy z roku na rok. Nie jest to absolutnie zadne szpanerstwo, ale zauwazylam ze jak rozmawiam ze znajomymi z Polski to musze czasem mocno sie zastanawiac zeby wypowiadane zdania nie mialy szwedzkiej skladni i czesto wyrazy uciakaja, a na pierwszy front wychodza szwedzkie odpowiedniki. O pozal sie Boze ortografii juz nie wspomne!

    Sama zaczelam niedawno pisac bloga po szwedzku i glownie dla szwedow, o tym jak to jest byc imigrantem w ich kraju. Zapraszam serdecznie jak masz ochote poczytac pod forsvenskad.se! Problem wtornego analfabetyzmu poruszylam nawet w jednym z wpisow pt. „När man kör svengelska fast på polska blir det då… svolska?”.

    Pozdrawiam serdecznie!

    • Agnes

      Wiesz, mi bardziej chodziło o takie osoby które zamiast polskiego używają angielskiego (nie znają na tyle dobrze szwedzkiego żeby się nim posługiwać) i to jest dla mnie mega szpanerstwo. Nie wiem jak Ty ale ja się cieszę, że mogę z kimś porozmawiać w języku ojczystym. Tak jak napisałaś polski gdzieś tam zanika i ja to też widzę u siebie. Niektóre słowa mi ulatują a za to wychodzą szwedzkie. Z drugiej strony wiem, że są takie osoby które chcą „błysnąć” i dlatego przeplatają polski szwedzkimi słówkami. Dzięki za odwiedziny. Na pewno do Ciebie zajrzę!