Szwecja na co dzień

Prawo jazdy w Szwecji czyli o tym że Polska wcale nie jest taka tania jak nam się wydaje.

Czy wiecie, że w sierpniu minęły dwa lata od kiedy zamieszkałam w Szwecji? Jak ten czas szybko leci. Leci szybko i to szczególnie jeżeli chodzi o terminy ważności naszych dokumentów.

Stało się, mój dowód osobisty i prawo jazdy straciły ważność. Niestety żeby wyrobić te dokumenty trzeba ruszyć dupsko do Polski i najgorsze jest to, że tylko prawo jazdy może odebrać w naszym imieniu upoważniona osoba. No tak, ale w przypadku prawka, pomijając zrobienia zdjęcia dochodzą jeszcze badania lekarskie. Tak się składa, że mam wadę wzroku i moje prawo jazdy jest mi przyznawane na okres czasowy. Szczegół, że moja wada wzroku odkąd nie pracuję w zaszczytnej instytucji państwowej z tabunem wariatek, polepszyła mi diametralnie. Nie zmienia to faktu, że prawko i tak będzie z reguły na 10 lat. Te 10 lat właśnie minęło. „Zadowolona” weszłam na odpowiednie strony i omal nie padłam trupem. No fakt, trochę przesadziłam ale serio mocno się zdziwiłam. 10 lat temu kiedy wyrabiałam swoje stare prawko musiałam iść do lekarza, który zrobił mi na łapu capu badanie wzroku, zadał jakieś kretyńskie pytania i przy okazji zlecił badanie na cukier. Za wizytę z badaniem cukru zapłaciłam około 70 zł. Teraz musiałabym wydać ponad 200 zeta i prawdopodobnie tylko nowy dokument miałby ważność 5 lat. Powiedzcie czy to nie jest chore? Za co te 200 zeta? To nawet nie jest takie badanie wzroku jakie przeprowadza okulista w swoim gabinecie. Za to, że parę razy ktoś mi przytknie zimny kawałek metalu do pleców i cycków? Mamy płacić 300 zeta za to, że jakiś lekarzyna ma zrobiony kursik, który daje mu uprawnienia do wystawienia zaświadczenia? Taa lekarzyna bo wielu robi te badania na odchrzan. Jak lekarz, który widzi mnie pierwszy raz na oczy może stwierdzić, że nie jestem alkoholiczką? albo że nie mam padaczki czy problemów psychicznych? Nie muszę mówić prawdy. Taa wiem, wielu lekarzy uważa, że to poroniony przepis, ale ktoś podrzucił taki pomysł rządzącym i podejrzewam, że przy wielkim aplauzie lekarzy, bo to oni na nas zarabiają. 

Do tego wszystkiego musiałabym jeszcze pójść do fotografa i wydać kolejne 30 zeta, stracić pół dnia na wizytę lekarską, a drugie pół dnia w urzędzie, no i jeszcze pół dnia potem moja Mama odbierając dokument i wysyłając go do Szwecji. Do tego wszystkiego byłabym ponad miesiąc bez prawka. A wszystko dzięki wychwalanej (przez niektórych), poprzedniej władzy (PIS też nie lubię więc spokojnie z hejtem) Strasznie mnie to wpieniło i zaczęłam myśleć jakby tu obejść te polskie zdzierstwo. Zaczęłam molestować Pana B. o wyrobienie dokumentu w Szwecji. Pan B. był początkowo mocno sceptyczny, ponieważ sam wyrabiając prawko czekał na nie kilka miesięcy i twierdził, że było o wiele droższe niż w Polsce. Po moich relacjach wszedł na stronę szwedzkiego urzędu i stwierdził, że zapłacimy jak nie mniej to przynajmniej tyle samo. WOW!

Na początek wysłaliśmy wypełniony formularz z moim prawkiem plus dowód wpłaty 150 koron. Trochę słabo wysyłać pocztą dokument, ale jak trzeba to trzeba. Wysyłka poleconym to 80 koron. Do momentu otrzymania nowego dokumentu mogłam posługiwać się jego kopią. Super sprawa, prawda? Po kilku dniach zadzwoniliśmy do urzędu transportu żeby dowiedzieć się czy moje prawko do nich dotarło. Wszystko było ok i teraz musieliśmy czekać, aż zweryfikują w Polsce mój dokument. Śmiałam się, że znając poziom znajomości języka angielskiego polskich urzędników potrwa to trochę czasu. Chyba trafili dobrze ponieważ minęły dwa tygodnie i dostałam zaproszenie do urzędu transportu.

W urzędzie transportu tak jak w skarbówce na dzień dobry wita nas pani, która pyta co my tutaj chcemy załatwić. W przypadku wyrobienia nowego dokumentu najpierw trzeba zrobić sobie zdjęcie, a następnie pobrać odpowiedni numerek i czekać na swoją kolej.

Zdjęcia robi się samemu. W tym celu przeznaczona jest spora część sali gdzie stoją specjalne automaty do zdjęć. Wygląda to jak duża przymierzalnia ponieważ, każdy automat oddzielony jest kotarą,  tak żeby w spokoju można było zrobić dobrą fotę. Wyobrażam sobie ile czasu spędzają tam te wszystkie wypindrowane, robiące słodkie dziubki do selfiaków dziunie.

Automat jest prosty jak budowa cepa. Jest możliwość wybrania języka ale muszę Was zmartwić, polskiego nie ma. Za to jest arabski. Zdjęcia można powtarzać do usranej śmierci.

Po zatwierdzeniu zdjęcia składamy elektroniczny podpis.

I na tym koniec zabawy z automatem. Bierzemy numerek i czekamy na swoją kolejkę do stanowiska obsługi petentów. Tam musimy się wylegitymować i następnie zatwierdzić zdjęcie i podpis na naszym, przyszłym prawku. To jest moment kiedy jeszcze można wrócić do kabiny i zrobić kolejną poprawkę foty. Jeżeli się wszystko zgadza płacimy 80 koron i zaczynamy czekać na dokument, który przyjdzie do nas do domu pocztą. Nie ma wizyty u lekarza i nie ma płacenia nie wiadomo za co. Wyszło taniej niż w Polsce (ok 130 zeta) i przede wszystkim szybciej bez dwukrotnej wizyty w urzędzie i wysiadywania pod gabinetem lekarskim (bo przecież to święto lasu żeby lekarz nie spóźnił się na wizytę). Na nowe prawko czekałam może z trzy tygodnie – tyle zajął cały proces łącznie z wysyłką dokumentów.

Wiecie co jest fajnego w szwedzkim prawku? Jest traktowane jako ogólny dokument identyfikacyjny. Nie wyjedziemy na nim za granicę tak jak na dowodzie osobistym, ale możemy się nim wylegitymować na poczcie, w sklepie czy w aptece. Super sprawa.

A więcej technicznych informacji znajdziecie u mojej koleżanki Gabrysi Blog Gabi .

3 komentarze

  • Olivia

    Przydatny wpis, lecz nie rozumiem Twojego oburzenia nt. lekarzy… nie wiem u jakich Ty byłas ale ja byłam badana jak najbardziej odpowiednio. Owszem raz sie zadenerwowałam bo stwierdzil ze nie moze mi napisac zaswiadczenia bo musze dokladnnie zbadac wzrok, choc wydawalo mi sie ze jest z nim wszystko ok. Ale teraz wiem ze nie bylo innego wyjscia i juz. A wiesz, lekarz przez 5 lat studiów i kilkanascie jak nie klikadziesiat lat doswiadczenia moze sobie zazyczyc kazdej kwoty 😉 nie kazdy mzoe byc lekarzem wiec wezmie tyle ile bedzie chcial. Mysle ze tez bys neizła kase trzepała gdybys mogla 🙂
    Pozdrawiam.

    • Agnes

      A wiesz Oliwia, że nie tylko lekarze kształcą się ponad 5 lat? I nie tylko zawód lekarza ma dużą odpowiedzialność? Za to lekarz nie ponosi odpowiedzialności za swoje „błędy w sztuce lekarskiej” bo za lekarza płaci szpital z ubezpieczenia na które idą podatki obywateli – polecam głośną sprawę Szwedki, która sobie zrobiła cycki w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. I nie, nie trzepałabym kasy gdybym mogła być lekarzem a wiesz dlaczego? Bo uważam, że takie zawody jak lekarz, pielęgniarka, nauczyciel, ksiądz są zawodami dla ludzi z powołaniem a nie z maszynką w oczach do robienia kasy (sama zresztą wybrałam zawód z powołaniem). Przykre jest to, że lekarz przestał ratować życie, a zaczął trzepać pieniądze i że ludziom to pasuje – że Tobie to pasuje. Pozdrawiam.

    • Olivia

      „Tobie to pasuje” – dobre… Po prostu z tym nie walcze tylko toleruje. Jak wiele innych rzeczy które mnie deprymują. Nie napisałam ze biorą kase Ci co robią to na odwal, nie dziw sie po prostu ze lekrze maja swoje ceny 😛 I nie uogólniaj jednego lekarza ktorego spotkałas do wszystkich ktorzy „przestali ratowac zycia”, bo z tym sie nie zgodzę.