Uncategorized

Szkoła szwedzkiego – pierwsza wizyta.

Jak wspomniałam wcześniej, szkołę nauki szwedzkiego wybraliśmy jak najbliżej naszego docelowego zamieszkania. Zajęcia miałam mieć w poniedziałek i w środę po południu. Dodatkowo miałam chodzić na zajęcia we wtorek w południe. Szkoła jest prowadzona przez Polkę i jest blisko stacji tunnelbana. Z mojego obecnego miejsca zamieszkania dojazd zajmuje mi  około 30 minut i mam tylko jedną przesiadkę na dworcu centralnym.

Pierwszego dnia strasznie się stresowałam. Nie wiedziałam jak to będzie wyglądało. Denerwowałam się tym moim niby poziomem 3C.

Szkoła z zewnątrz wyglądała niepozornie. Niski budynek z wejściem od podwórza.Tak średnio mi się to podobało. Szkoła znajdowała się na drugim piętrze. Weszliśmy do środka i od razu usłyszeliśmy język polski. Na korytarzu stały cztery babki i nawijały po polsku. Jedna z nich wbiła mi się w oczy bo wyglądała jak żywcem wyjęta z lat 20-tych, a do tego miała bardzo mocny makijaż oczu.Jakoś mi się nie spodobały, zresztą szkoła też mi się średnio podobała. Jakoś tak…..brudnie było. My poszliśmy do sekretariatu załatwić sprawy przyjęcia. Jak mi później powiedział Pan B. to dziewczyna pracująca w sekretariacie to też jest Polka. Dziewczyna dała mi formularz w którym m.in. były zasady panujące w szkole czyli o dyskryminacji rasowej, religijnej, płciowej itd. Pokazała mi do której klasy mam pójść i zawołała nauczycielkę. Nie spodobała mi się ta baba:/ Pan B. chwilę z nią pogadał i niestety musiał lecieć do pracy. A ja zostałam sama:( Poszłam do klasy i usiadłam po środku sali w wolnej ławce. Nauczycielka czyli Pani E. coś się mnie zapytała ale ja oczywiście z mety dostałam blokady na ustach i coś tam wydukałam bez ładu i składu. Po chwili przyniosła mi podręcznik i kazała napisać swój numer telefonu. Kazała mi się też przesiąść do Polki siedzącej pod ścianą. Dziewczyna okazała się być bardzo sympatyczną osobą i kazała mi się głośno pytać gdy czegoś nie rozumiem. Z tego co zauważyłam dominującą osobą w grupie była Polka – taka już starsza Pani(wcześniej stała na korytarzu z dziewczyną w stylu lat 20). Strasznie się wymądrzała. No a ja siedziałam zła, że nic nie rozumiem i normalnie jej zazdrościłam! Przede mną siedziała ta mocno wymalowana dziewczyna z fryzurą retro i też cały czas nawijała po szwedzku. Niedaleko siedział chłopak, który jak się wkrótce dowiedziałam jest z Rumunii i też nawijał po szwedzku, a dodatkowo pomiędzy szwedzkie słowa wrzucał……polskie przekleństwa! Podobno pracował albo mieszkał z Polakami i pajace nauczyły go najgorszych słów jakich tylko można nauczyć. Potem okazało się, że praktycznie mówi po polsku.20140917_17182420141001_170919

Zajęcia były koszmarne. Nic praktycznie nie rozumiałam. Generalnie stwierdziłam, że przez te półtora miesiąca w czasie którego nie chodziłam na korki ze szwedzkiego wszystko już zapomniałam czego się nauczyłam. Nic nie rozumiałam z tego co mówi nauczycielka. Zresztą tak naprawdę kobieta nie mówiła zbyt wyraźnie. Po godzinie z kawałkiem w końcu nastała przerwa i mogłam obejrzeć szkołę. Sale ciągnęły się przez całe piętro ale wszystko wyglądało na puste. Mam wrażenie, że jeszcze w dwóch klasach były zajęcia ale generalnie wyglądało to jakoś pusto. Na korytarzu było kilka stolików z krzesełkami i jedna sofa z fotelem. Pod ścianą stał automat z kawą i herbatą i to chyba była jedyna rzecz która mi się spodobała, bo napoje gorące kosztowały tylko 5 koron. Kurczę, taniej niż w Polsce:)

20140915_184952

Lekcje skończyły się sporo przed czasem czym byłam trochę zdziwiona. W domu dowiedziałam się, że moja nauczycielka nie jest Szwedką tylko Rosjanką i bardzo brzydko mówi po szwedzku. Super czyli już wiem dlaczego kiepsko ją rozumiem i dlaczego ta baba jest obwieszona złotem jak choinka bożonarodzeniowa – bo ruskie kochają złoto.

Na drugi dzień czyli we wtorek nie dałam rady wstać z łóżka – coś mnie zaczęło „brać” i nie pojechałam na zajęcia dodatkowe:/

Discover more from Agnes na szwedzkiej ziemi

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading