Wizyta pielęgniarki po urodzeniu dziecka w Szwecji.
Jeszcze zanim urodziłam Dzidziunię, moja położna zapytała nas czy już wybraliśmy przychodnię dla dzieci. Aż do końca ciąży pytała nas o tę przychodnię – jakby chciała się upewnić, że na pewno dziecko będzie zapisane do przychodni. Wybraliśmy przychodnię, do której sami chodzimy. Jest niedaleko położona i jeżeli chodzi o lekarza pierwszego kontaktu to mamy naprawdę bardzo dobre zdanie o tym miejscu. W szpitalu znowu nas zapytali, czy wybraliśmy przychodnię i ponownie na wizycie u pielęgniarki w przychodni przyszpitalnej.
Przychodnię wybiera się tak, że dzwoni się do niej po urodzeniu dziecka i zgłasza, że ma się dziecko. Po kilku dniach oddzwania pielęgniarka i umawia się na wizytę domową. Niestety na wizytę przyszło nam poczekać prawie dwa tygodnie. Akurat zaczęły się ferie zimowe, a co za tym idzie braki personalne. Tak więc po niecałych dwóch tygodniach pojawiła się u nas pani pielęgniarka. Przytargała w plecaku przenośną wagę i na dzień dobry zważyła i zmierzyła Freję. Wszystko zaraz skrupulatnie wpisała do karty zdrowia i tym samym otrzymaliśmy szwedzką książeczkę zdrowia dziecka.
Następnie wręczyła nam teczkę w której m.in. znaleźliśmy informacje o przychodni dla dzieci z wykazem telefonów i planem wizyt.
W teczce była również książeczka o dzieciach.
Zaproszenie do odebrania prezentu książkowego w najbliższej bibliotece miejskiej.
Były również informacje o szczepieniach.
Cała wizyta polegała na rozmowie z nami. Były pytania o to jak się czujemy w nowej życiowej roli, czy jesteśmy zmęczeni, jak mi idzie karmienie piersią itd. Ja dodatkowo dostałam informację o baby blues. Pielęgniarka uprzedziła mnie, że za jakiś czas podczas wizyty w przychodni przeprowadzi ze mną ankietę i rozmowę – właśnie na temat baby blues.
Głównym tematem wizyty były jednak szczepienia. Nie było nic o kąpaniu, przewijaniu czy pielęgnacji. Na moje pytania o wyparzanie butelek i pranie rzeczy Małej w specjalnych proszkach i płynach pielęgniarka zrobiła wielkie oczy. Powiedziała nam – że nie wie, a w ogóle to dziwne pytania zadajemy. W Szwecji nikt sobie tym głowy nie zaprząta (a kawy można pić tyle, ile się chce). Umówiła nas też na pierwszą wizytę w przychodni. I to by było na tyle jeżeli chodzi o wizytę pielęgniarki w domu po urodzeniu dziecka.
2 komentarze
Aga
A jak reagują jeśli nie chce się szczepić wogóle? Duża nagonka jest na szczepienia?
Agnes
Nagonki jako takiej nie ma ale są upierdliwi. W nieskończoność trzeba wyjaśniać swoje powody (my zaszczepimy ale wtedy kiedy będziemy chcieli i takimi szczepionkami jakie uznamy za najlepsze/najbezpieczniejsze) ale odpuszczają i pod tym względem jest tu o wiele lepiej niż np. w Polsce czy w USA.