Z życia wzięte

Irytujące buty dziecka.

O co chodzi z tymi butami? No właśnie, kuźwa o co chodzi z tymi butami dla dziecka??? 

Freja ledwo skończyła pół roku a już zaczęły się teksty o chodzeniu i przynoszenie nam obuwniczych prezentów. Muszę Wam się przyznać, że co jak co ale buty mam zamiar sama kupić swojemu dziecku. Nie przyjmuję też do wiadomości, że moje dziecko będzie nosić używane buty. Nie, kuźwa! W kwestii butów jestem terrorystką. Freja nie będzie nosić butów po nie wiadomo kim. Nie ważne czy te buty są od białego, czarnego, sraczkowatego czy zielonego. Nie, stać nas na kupno nowych butów i cholera jasna Freja będzie nosić nowe buty. Dla mnie noszone buty to grzybice, platfusy, brodawki i inne spocone historie. Tak, bo dzieci też mają grzyby i pocą im się stopy. Nie wspomnę o platfusach. I w czterech literach mam eko podejście. Nie, w kwestii butów mam żelazną zasadę i do szału doprowadza mnie obdarowywanie mnie starymi butami. No dobra, niektóre wykorzystuję potem do sesji zdjęciowych.

To wracając do głównego tematu… Od roku jesteśmy zasypywani pytaniami typu „czy Freja już chodzi?”. Doszło do tego, że na pytanie o wiek Frejki dopowiadamy odrazu, że jeszcze nie chodzi. Zaczęło się przed pierwszymi urodzinami kiedy zaczęły się teksty o tym, że Freja na roczek już pewnie pójdzie bo prawie wszystkie dzieci już na roczek chodzą. No i kuźwa nie poszła. Cholera nawet nie raczyła wstać. No powiedźcie czy nie bezczelna? Co tam, na pewno jest coś nie tak! Na pewno jest opóźniona w rozwoju fizycznym. Przecież wszystkie dzieci które zaczynają chodzić w wieku dwóch lat są opóźnione. A te co zaczynają po ukończeniu dwóch lat? Patologia i niedorozwój! Lepiej nie mówić! To gorzej niż dziecko z zespołem D. I jeszcze te prezenty butowe. Co to niby miało być? Freja miała na nie patrzeć? Niby od tego miała zacząć chodzić? Nieee trzeba jej zakładać te buty. To ją na bank zmotywuje do wstania i chodzenia.

Dobra, Freja zaczęła się zbliżać do 18 miesiąca i nagle pewnego pięknego dnia podciągnęła się na rączkach i stanęła przy fotelu. Tak tylko na chwilkę ale wystarczyło żeby wszyscy dookoła podskoczyli ze szczęścia. Taaa bo przyznam się, że te wszystkie sączące się jadowite uwagi mimo mojego oporu wdzierały się do mojego mózgu i zasiewały ziarno niepokoju. Oczywiście jak to każda szczęśliwa i dumna matka musiałam się wszystkim pochwalić. W pięć minut moja duma poszła się za przeproszeniem walić. Tak, ponieważ ktoś chyba nie mogąc znieść, że jednak jest wszystko ok z Frejką dowalił mi „sympatycznym” tekstem. Usłyszałam, że Mała tak dziwnie układa stopy. A jak ma stawiać? Przecież to pierwszy raz i jeszcze dobrze nie wie jak to się robi? Wystarczy popatrzeć na ludzi którzy po wypadkach uczą się na nowo chodzić. No tak, ale złośliwy tekst zepsuł całą radość. To nawet nie chodziło o to, że się zaniepokoiłam tymi dziwnie stawianymi stopami tylko o to, że jak tak można komuś walnąć? Czy ja komuś wytykam, że jego dziecku wpija się w pachę przymały bodziak? Czy mówię, że powinien uczesać swoją córkę bo ma kołtun na głowie? Czy mówię na wieść, że dziecko zaczęło pić z kubka niekapka, że już powinno pić z bidonu a w ogóle to niekapki to największe po smoczkach zło tego świata? Nie, nie mówię bo g…o mnie to obchodzi. Mało tego, zawsze mówię, że to super i cieszę się razem z dumną Mamą. Jestem wredna z niewyparzoną gębą ale jeżeli chodzi o dzieci to potrafię ugryźć się w język. Niestety wiele osób tak nie ma. Tak, bo trzeba dopieprzyć. Przecież ktoś nie może mieć lepiej, prawda? Nie może mieć chwili radości? 

Dobra, Freja zaczęła wstawać i bardzo szybko opanowała sztuką poruszania się przy meblach i pomiędzy meblami. Nie wspomnę o wspinaniu się na sofę i schodzeniu z niej – i to na nogi a nie na główkę (a co tam pochwalę się, że moje dziecko po dwukrotnej prezentacji zaczęło się opuszczać z sofy na nogi). Taaa ale to jeszcze nie chodzenie – żeby nie było za dobrze. I tu się zaczyna kulminacja wkurwiających butów. Wszędzie gdzie się nie spojrzy jest napisane, że dziecko powinno ubrać buty wtedy kiedy już normalnie chodzi. Stopa dziecka ma mieć swobodę co zresztą jest dobre przy poruszaniu się przy meblach. W nosie mam to, że w sklepach są buty dla noworodków. Jak rąbnięte w głowę mamuśki które nie mają na co wydawać kasy muszą koniecznie zakuć swoje dzieci w buty to ich sprawa. Tak samo jak mamuśki instacelebrytki które niby wszystko przeczytały i jakie to nie mają psiapsiółki lekarki, psycholożki i srożki a dzieciom wciskają na nóżki buty bo przecież dziecko musi wyglądać lansiarsko przy mamusi. To też ich sprawa ale cholera ja się nie muszę na nich wzorować. Niestety jak tylko Freja stanęła na nogi zaczęły się naciski na buty. Cholera już nie tylko prezenty butowe ale dosłownie rady których przecież nie możemy odrzucić. Przecież jak ktoś wychował dwójkę albo i trójkę dzieci, albo nic nie wychował (nawet zapchlonego kundla) ale na pewno wie lepiej od nas, że teraz już trzeba Frejce ubrać buty. Tak, bo te pieprzone buty zmotywują ją do biegania! Przecież to wciąż nienormalne, że Mała nie chodzi.

A tak w ogóle to muszę się przyznać, że sama jako fanka kupiłam Małej baleriny….nigdy ich nie miała na nogach i być może nie będzie miała ale bosko wychodzą na zdjęciach (kosztowały jakieś grosze bo z przeceny) i może za pół roku kupię jej inne, większe.

Jeden komentarz

  • Monika

    A mnie się podoba to, że w Szwecji dzieciaczki zaczynają chodzić i chodzą boso 🙂