Ostre tematy,  Polska,  Szwecja na co dzień,  Z życia wzięte

Zdjąć buty czy nie zdjąć?

Niedawno przeczytałam fantastyczny post mojej mieszkającej w słonecznej Italii koleżanki o…zdejmowaniu butów – tutaj post Sabiny. Pod postem wywiązała się niesamowita dyskusja, w której trakcie stwierdziłam, że ja też muszę napisać coś o zdejmowaniu butów w Szwecji.

Zacznę jednak od naszego, polskiego podwórka. Z tymi butami to generalnie jest problem. Wiem, że w różnych częściach Polski obowiązują różne zasady. Wydaje mi się, że to też zależy od grupy społecznej, a może też i aspiracji. Zacznijmy od polskich regionów. Buty zdejmuje się na Kaszubach, z których ja pochodzę, zdejmuje się je również na Śląsku i w okolicach Włocławka skąd pochodzi mój Tato. Nie rozmawiałam na ten temat z osobami z pozostałych stron Polski. Nie wiem, jak to jest w Małopolsce, na Mazurach, Podlasiu, Wielkopolsce czy na Pomorzu Zachodnim. Być może jest tak samo jak na Kaszubach, ale z wyjątkami. I tu  wchodzimy w grupy społeczne. Prawda jest taka, że zdejmowanie butów (będąc u kogoś z wizytą) wielu osobom kojarzy się z chłopami, czyli prostaczkami z nizin społecznych. Przecież to chłopi, wchodząc do chałupy w ufajdanych krowim łajnem buciorach, musieli ściągać je w sieni. A kto by chciał być przyrównywany do wieśniaków? Przecież większość Polaków wywodzi się ze szlachty! Arystokracja nie ściąga butów! No i mamy problem!
Za niezdejmowaniem butów przemawia fakt, że buty są nieodłączną częścią ubioru. Ładnie ubrana kobieta ma zdejmować swoje szpilki, a jej partner w gajerku ma paradować w skarpetach? A co jeżeli te skarpety są dziurawe albo śmierdzące? Bo elegancik tak naprawdę jest niechlujem i brudasem? Są oczywiście przypadki kiedy buty ratują życie.
W średniej szkole byłam fanką czarnego koloru. Wszystko najlepiej jak było w czarnym kolorze — łącznie z tenisówkami. W takich to tenisówkach pojechałam z Mamą na imieniny jej koleżanki. To był czerwiec więc ciepło — gołe nogi i stopy (wtedy jeszcze nikt nie wpadł na to, żeby wyprodukować skarpetki stopki). U cioci również ściągało się buty, więc ściągnęłam na przedpokoju tenisówki a tam……czarne stopy. Tak czarne jakbym ich tydzień nie myła. Wyobrażacie sobie jak się ciocia spojrzała na te moje usyfione stopy? Mało się ze wstydu nie spaliłam i od razu poleciałam do łazienki myć nogi. A wszystko przez farbujące tenisówki!
Na wszystko jest sposób — buty na zmianę. Czy to naprawdę problem zabrać ze sobą drugie buty? Moi rodzice mieli koleżankę, która zawsze miała ze sobą buty na zmianę. Wiedziała, że u nas w domu nie chodzi się w butach i szanując nasz zwyczaj, a jednocześnie nie chcąc paradować na bosaka, zabierała dodatkowe obuwie. Dodam, że było to obuwie, które nie stwarzało ryzyka zniszczenia naszego parkietu. Taa, bo obuwie na zmianę to nie jest taka prosta sprawa. Jakiś czas temu byłam na imprezie, na którą przyszła dosyć niska dziewczyna. Singielka chciała upolować kandydata na męża i koniecznie chciała wyglądać na wyższą i bardziej seksowną. Pomimo tego, że gospodarz właśnie niedawno położył nową podłogę, uparła się, że ona MUSI być w szpilkach. Skończyło się tak, że wlazła w tych szpilach i zdjęła je po pół godziny, ponieważ gospodarz siedział ze skwaszoną miną, kandydat na męża olał imprezę i nie przyjechał, a szpilki zaczęły ją cisnąć w stopy. Dodam, że reszta gości siedziała na bosaka i panna wyglądała w tych swoich szpilach komicznie. Nie wspomnę, że nić sympatii pomiędzy gospodarzem a szpilarą została nadszarpnięta. Było warto pchać się w tych szpilach?

Dziury po obcasach to jedno a co powiecie na piach i….kupy? Piach to jeszcze pikuś — jakoś się go sprzątnie, ale….kupa to już jest inna para butów. Niektórzy goście są tak bezczelni albo bez wyobraźni, że nawet nie sprawdzą, czy coś im się nie przykleiło do buta. A dodam, że oprócz kupy może się też przykleić guma, której pozbycie się z dywanu graniczy z cudem. A nawet jeżeli sprawdzą i wyczyszczą („kocham” wycieraczki i schody ufajdane kupą) to na butach wnosi się bakterię kałową, która nie jest fajna dla domowych zwierzaków i dla dzieci. Czy to naprawdę kosztuje wiele, ściągnięcie butów wiedząc, że u kogoś w domu jest malutkie, raczkujące dziecko?
Spotkałam się również z argumentem, że jeżeli kogoś stać na drogi dywan to i stać go na pranie tego dywanu. Na pohybel drogim dywanom! Będę je deptał swoimi butami — a niech mają za swoje! No witki opadają…. Gdzieś tam wyczytałam, że szanując swoich gości, nie powinniśmy inwestować w drogi dywan do salonu. Znaczy się, trzeba sobie kupić tanią wykładzinę, żeby tylko goście mogli paradować w salonie w trzewikach? A jeżeli ta tania wykładzina nam się nie podoba, a podoba nam się drogi dywan? Zwijać go na imprezę i ścielić podłogę tanią wykładziną albo szarym papierem? Zrezygnować z kupna drogiego dywanu i kupić tani, żeby go co rok zmieniać? A gdzie tu ekologia i walka o klimat?
Wchodzenie w butach do domów jest jeszcze w miarę zrozumiałe w krajach, w których praktycznie nie ma zimy tak jak we wspomnianej u Sabiny Italii czy w Hiszpanii. W Polsce wiadomo, jaką mamy pogodę i goście zimą mają się pchać na salony w obłoconych butach? Hmm na to również znalazłam dobrą radę — akcesoria do czyszczenia butów. Tylko teraz tak — czy to nie urazi naszego gościa, że wciśnie się mu w łapę szmatę, mówiąc, żeby sobie wytarł buty? Przecież od razu mu zasugerujemy, że ma usyfione buty i nie chcemy go z tym syfem na salonach. No i znowu problem!
A jak to wygląda w Szwecji?
Szwecja wiadomo, jaki ma klimat. Pogoda tak tu wygląda, że przez większą część roku coś pada — jak nie deszcz to śnieg. Do tego wszystkiego tutaj drogi i chodniki sypie się żwirkiem, który po zimie niby jest sprzątany, ale tak naprawdę wszędzie się poniewiera. To sprawia, że Szwedzi nie chodzą w domach w obuwiu. Oni nawet w kapciach nie chodzą. Większość śmiga na bosaka. W domach często mają ogrzewanie podłogowe, w mieszkaniach jest raczej ciepło, a prawda jest taka, że to po całym dniu chodzenia w obuwiu fajnie jest połazić na bosaka. Tak więc w Szwecji raczej goście ładujący się w butach na salony to coś dziwnego. Co ciekawe w Szwecji nie ma wycieraczek na klatkach schodowych (podobno to wynika z przepisów przeciwpożarowych). Przepraszam, zdarzają się, ale raczej nieczęsto — my mamy wycieraczkę i sąsiadka nad nami która chyba zgapiła po nas.
Za to wycieraczki są pod drzwiami wewnątrz mieszkania i na nich często zostawia się buty, a jak jest impreza, to gospodarz np. rozkłada gazety i buty zostawia się na gazetach.

A to Ci dopiero mają tupet, co? Nie dość, że „każą” zdjąć buty to jeszcze na gazecie trzeba te buty zostawić! To, co mnie wprawiło w osłupienie to sytuacja kiedy sprawdzano u nas instalację gazową, kominy i pęknięcia w suficie. W sumie mieliśmy trzy wizyty pracowników zajmujących się sprawdzaniem tych rzeczy. Za pierwszym razem o mało nie padłam ze zdziwienia. Pan nie dość, że ściągnął buty, to jeszcze do tego postawił je na wycieraczce pod drzwiami (w środku mieszkania) i w skarpetkach powędrował zrobić swoje. Sytuacja powtórzyła się za każdą wizytą. Zero ładowania się w brudnych butach.
Nie tylko w domach ściąga się obuwie. Normalką jest w szpitalach i przychodniach przyszpitalnych, że nie wchodzi się w obuwiu na oddział. Przy drzwiach ustawione są kosze z folią na buty. W butach nie chodzi się również w przychodni dziecięcej. W naszej zostawia się buty w specjalnie wyznaczonym miejscu i dalej łazi się na bosaka. To samo tyczy się stref dziecięcych w bibliotekach. Buty muszą zostać za specjalną linią. Za tą linią można chodzić tylko bez butów.

A w Polsce? Wszyscy pracownicy np. spółdzielni mieszkaniowej, sprawdzający liczniki na wodę czy kaloryfery, ubezpieczyciele, a już nie wspomnę o kolędujących księżach, pchają się w buciorach do domu. I spróbuj takiemu uwagę zwrócić! A jak widać, można ściągnąć buty i korona z głowy nie spadnie! A jeżeli chodzi o gości…..to ja chyba nie mam ochoty zapraszać osób, które nie respektują zasad panujących w moim domu. W końcu zawsze można się spotkać na mieście w kawiarni. I żeby uprzedzić komentarz, że jak może być ważniejszy dywan od przyjaciół. A co to za przyjaciele, którzy nie szanują zasad panujących w domu swojego przyjaciela?

A na koniec chętnie dowiem się, jak to wygląda u Was (i w Polsce i za granicą) – komentarze mile widziane!
Chciałabym też podziękować Sabinie za fantastyczny post, który był dla mnie ogromną inspiracją i za to, że nie miała nic przeciwko, żebym i ja napisała coś na ten temat. 
 

19 komentarzy

  • Sylwia

    W Polsce ( zachodniopomorskie ) zdejmowaliśmy buty gdziekolwiek bym nie poszła ( rodzina , znajomi itd). W Irlandii zdejmowałam ale znam takich co w butach chodzili a tam były wszędzie wykładziny od schodów poprzez pokoje i w końcu w łazienkach też. We Francji zależy gdzie pójdziemy i jak gospodarze są nastawieni bo tu to niby większą obraza jak się buty zdejmie niż jakby się komuś nabrudziło więc jak idziemy do części rodziny gdzie np siedzimy w salonie i są zdania że buty mamy zostawić na nogach to szanujemy i zostawiamy choć nie powiem obcasem czasem bym rzuciła ale obraza przecież ;). Czasem idą na rękę i pada zdanie że jeśli nie mam jakiś kup pod butami to mogę zostawić ale w tym domu zazwyczaj i tak zdejmuje bo jakoś i inna atmosfera i dłużej siedzimy i ludzie jacyś tacy bardziej rozumni. W Polsce mieszkałam w sumie jeszcze w wielu miejscach ale chyba wszędzie zdejmowałam ( od centralnej Polski , Podlasie , Sudety itd )

  • amicidebici

    W Norwegii jest tak samo 🙂 gospodarz potrafi nawet stać nad gościem i nie wpuści go do mieszkania, póki nie zdejmie butów 😀 ale uważam, że to świetny zwyczaj. W Polsce centralnej (Łódź) też tak jest, chociaż coraz więcej osób odchodzi od tego. Chyba na modłę nowoczesną 😉 a to jest zwyczajnie niehigieniczne 😛

  • Magda Mazurska

    A mnie bardzo fascynuje tradycja polska, z moich okolic, wciskania wszystkim na sile kapci 🙂

    • Agnes

      Z tymi kapciami to faktycznie jest dziwny zwyczaj. To takie niehigieniczne. U mnie (w moich stronach) jest podobnie i dlatego każdy dom musi mieć szafkę z kapciami dla gości – dla mnie idiotyzm.

  • Kajetan

    KAPCIE! W Polsce jak pamietam zawsze byly kapcie! Porzadny gospodarz zawsze mial cala szafe kapci, zeby dla gosci starczylo. Tacy hard-core’owi gospodarze mieli nawet na stanie kapcie dzieciece!
    W Szwecji to na bosaka, z tych powodow co piszesz. Dodam jeszcze, ze tak samo zdejmuje sie w Szwecji buty w przedszkolach i w szkole w mlodszych klasach. Jak sie idzie na wywiadowke, czy cos.

    • Agnes

      Nienawidzę kapci! A pamiętasz kapcie w muzeum? To dopiero był hardcore! W jakimś muzeum odkryli, że te kapcie to siedlisko pcheł i jeszcze jakiegoś innego paskudztwa.

  • Agnieszka

    U nas w domu zawsze się buty zdejmowało (podkarpackie). Goście pierwsze co robili po wejściu to ściąganie butów, nawet jeśli ktoś powiedział im aby tego nie robili (bo np. ładna pogoda, a wpadli na chwilkę)! Panowie ze spółdzielni oczywiście wchodzili w buciorach bez względu na pogodę i porę roku.
    A co do Szwecji to moja teoria odnośnie wycieraczek w środku zamiast przed wejściem jest taka, że drzwi otwierają sie na zewnątrz (co też jest ciekawe, bo w Polsce nie widziałam jeszcze mieszkania, które by miało takie drzwi) i mogą o wycieraczkę zawadzać jeśli nie jest totalnie płaska (nasze drzwi są tak nisko osadzone, że prawie szurają o podłogę). Pozdrawiam z Umeå!

    • Agnes

      Aga, masz rację z tymi wycieraczkami! Ja mam taką mega płaską (kupiliśmy bo do szału mnie doprowadza mnie wnoszony syf). Pozdrawiam!

    • Kajetan

      Nie można mieć wycieraczek (ani nic innego) na korytarzu z powodu regulaminów przeciwpożarowych. Nie wiem czy wszędzie ale w mieszkaniach w których ja mieszkałem tak było.

    • Agnes

      Nie wiem jak jest u nas ale Szwedka która mieszka nad nami też ma wycieraczkę ale dobrze wiedzieć – sprawdzę to.

  • Renata

    wycieraczek nie moze byc na korytarzu ze wzgledow bezpieczenstwa przeciwpozarowego

  • inmyminds

    U mnie w Polsce (woj. świętokrzyskie) też się zawsze ściąga buty. I nie sądziłam, że gdziekolwiek w Polsce jest inaczej. Dla mnie to przede wszystkim szacunek do tego, że ktoś ma w domu czysto (jak zakładam), a ja mu naniosę piachu i brudu. No już o zimie i błocku to nie wspomnę. Kapci na siłę nie wciskało się u mnie w domu nigdy. Proponuje się, w trosce o zmarznięcie stóp gościa – zwłaszcza, że u mojej mamy w domu jest chłodno, ale nigdy na siłę. A my z mamą czesto idąc do kogoś brałysmy po prostu swoje. Uważam, ze to jest ok i tyle. W domu się w buciorach nie siedzi i koniec kropka.
    Natomiast obecnie mieszkam w Anglii. I po 1, Anglicy nie zapraszają gości do domu. Oni spotykają się z przyjaciółmi na mieście, w pubie czy restauracji… natomiast jeśli już się zdarzy, że kogoś odwiedzają to nie zdejmują butów, ani… kurtek! No nigdy nie przyjaźniłam się z angliekim na tyle, żeby miał u mnie siedzieć godzinami, ale na początku emigracji, wynajmowaliśmy u Angielki pokój. Po pierwsze jak przyszliśmy oglądać ten pokój, to się zdziwiła, że my na wejściu buty ściągami. Po 2, ona w butach łaziła cały dzień. Czegoś takiego jak jakieś domowe kapcie nie posiadała. Po 3, jak już wynajeliśmy własne mieszkanie, to zaprosiliśmy ją, żeby nas odwiedziła. Gdy już weszła, to my stoimy w tym przedpokoju, czekam, aż zdejmie buty i poda mi kurtkę bym odwiesiła, a ona stoi. Po chwili konsternacji pyta, w którą stronę ma iść?! No to pokazuję, w stronę salonu i myślę sobie AHA. 😀 I już wiem, po prostu, żeby od nich nie wymagać zdjęcia butów i dopiero wtedy sobie właściwie połączyłam fakty i zdałam sprawę właśnie, że ona nawet u siebie zawsze z butach siedziała. 😀

    • inmyminds

      Wlasnie czysto. W domu bylo bardzo czysto jak na angielke (choc w sumie ona ponoc jest irlandka) Pamiętam, ze lazienke myla co drugi dzien i ja nigdy nie zdarzylam tego zrobić 😀

  • Arek

    W Polsce to się chyba wszędzie zdejmuje lub zdejmowało buty. Jeśli jest jakaś regionalizacja, to niech się ktoś z regionu „butowego” ujawni. Zaskoczyło mnie, że kapcie dla gości są obowiązkowym wyposażeniem w wybranych regionach. Czy na pewno tak jest? Może tak. Jestem tzw. słoikiem. Mam znajomych miejscowych, którzy zawsze mi je proponują, a ja zawsze odmawiam, bo mi ciepło (rozumiem, że to ma być powód proponowania kapci, względnie mieszkanie „na budowie”, gdzie jeszcze nie może być dość czysto), a poza tym nie lubię chodzić w czyichś kapciach, bo wydaje się to niehigieniczne albo raczej nieco obrzydliwe (być może ich oraz ich poprzednich gości stopy są w rzeczywistości czystsze od moich, nie można tego wykluczyć, więc się czepiam z tą higieną; jakimś wytłumaczeniem noszenia kapci może być obecność w domu psa, który linieje i to wszystko jest zaraz na skarpetkach). Ci sami znajomi przychodzą do nas ze swoimi kapciami, bo wiedzą, że ja im ich nie zaproponuję, a im jest zimno.
    U nas w domu chodzimy na bosaka, najlepiej bez skarpet, chyba że jest zima, bo wtedy podłoga jest wyraźnie zimniejsza, a ogrzewania podłogowego nie mamy. Gdy kogoś odwiedzamy, to paradujemy w skarpetkach, a bez skarpetek to wtedy, gdy przychodzimy w sandałach, czyli prawie całe lato po pracy i w weekendy. Oczywiście zdjęcie butów po całym dniu pracy jest ryzykowne, więc bywa, że wchodzę do salonu przez łazienkę, a najlepiej wcześniej zaliczyć łazienkę w domu (wraz z wymianą skarpet). Ten aspekt to duży minus zdejmowania butów, jednak warty tego, by dywanu nie zamienić w klepisko, bo myślę, że gospodarze mają jak ja, który lubi poleżeć na dywanie albo ćwiczyć na nim brzuszki. O raczkujących dzieciach ktoś wspomniał. Aspekt wrażliwego parkietu też ma znaczenie (w krajach śródziemnomorskich często podłoga jest kamienna, co zmienia perspektywę).
    Dobrze, że piszesz o skandynawskim podejściu do zdejmowania butów, bo przestajemy się czuć osamotnieni w tym zwyczaju (Japonia i Wietnam jakoś zbyt odległe). To chyba zachodnia kinematografia sprawiła, że zaczęto w Polsce uważać zdejmowanie butów za „wsiowy” zwyczaj (może i tak jest, ale nie zamierzam z tego rezygnować właśnie ze względu na bakterie i pasożyty przynoszone z ulicy).

    • Agnes

      Uwielbiam Cię! A co do kapci to podpisuję się pod tym – ja też uważam, że to niehigieniczne ale mam np. ciocię która od wejścia wołała o kapcie. Z dzieciństwa pamiętam, że w każdym domu na przedpokoju stała szafka z kapciami dla gości. Ooo i jeszcze kapcie w muzeach 🙂

  • Poznanianka

    W stolicy Wielkopolski ściąga się buty przynajmniej w moim gronie, parę dni temu moją córkę odwiedził koleja rodowity Szwed nie ściągnął butów. Wniosek zwyczaje wynosi się z domu a nie z miejsca zamieszkania 🙂

    • Agnes Wieckowska

      A może usłyszał, że w Polsce nie ściąga się butów i postanowił uszanować panujące zwyczaje? W Szwecji ściąga się buty. Czy po jednym przypadku można stwierdzić, że nie mam racji?

Discover more from Agnes na szwedzkiej ziemi

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading