10 lat w Szwecji czyli co we mnie zmieniła emigracja.
To nie będzie tekst o plusach i minusach życia w Szwecji w stylu tych, które napisałam wcześniej. To będzie tekst, co się w moim życiu zmieniło za sprawą emigracji do Szwecji, w której mieszkam od 10 lat.
1 Tolerancja
Po 10 latach w Szwecji mogę stwierdzić, że nie jestem tolerancyjna. A może nigdy nie byłam? Czy można tolerować coś, z czym nie miało się nigdy styczności i nie znało się tego? Szwecja dała mi taką możliwość, bo to w Szwecji zetknęłam się z różnymi ludźmi i sytuacjami, które sprawiły, że wiem, że nie toleruję pewnych cech charakteru, ludzi z pewnych rejonów świata, religii, ruchów społecznych, ideologii. Nie toleruję nacji, które wyrzynają swoim córkom łechtaczki, nie toleruję tych, co każą ubierać małym dziewczynkom chusty na głowę, tylko dlatego, że mają być skromne. Cnoty niewieście? Zapraszam do Szwecji! Nie toleruję nacji, które mają młodych niewolników płci męskiej. Nie toleruję naciągaczy siedzących pod metrem i sklepami. Nie toleruję polskiego wieśniactwa (nie chodzi o pochodzenie ze wsi), z którym co jakiś czas mam do czynienia. Nie toleruję szaleństwa elgebesiów. Inna sprawa, to właśnie w Szwecji tym niby tolerancyjnym i otwartym państwie dotknęła mnie dyskryminacja i rasizm. To na kursie szwedzkiego usłyszałam od nauczycielki, która patrząc na mnie powiedziała do całej klasy, że są państwa w Europie, które nie przyjmują uchodźców. To było w czasach sprzed wojny na Ukrainie. Hmm tylko czy to chodzi o białych uchodźców? Biali się przecież w Szwecji nie liczą. Wtedy nie zareagowałam. Jeszcze nie potrafilam odszczknąc po szwedzku. A może też bałam się, że baba mnie potem nie będzie chciała przepuścić do następnej grupy? A może po prostu byłam tak zszokowana jej słowami? Przecież Szwedzi nie są tacy! Innym razem szłam rozmawiając z koleżanką, a na przeciwko szedł mężczyzna, wyglądał na Szweda. Kiedy nas mijał i uslyszał, że rozmawiamy po polsku, powiedział na głos po szwedzku „pieprzone Polki”. Szwedka, która w kolejce do kasy w sklepie widząc że mamy dwa wózki – jeden malutki dla Freji z kilkoma rzeczami i drugi większy również z kilkoma rzeczami, oświadczyła nam, że jedno z nas ma stanąć za nią, bo to niesprawiedliwe i ona już ma tego wszystkiego serdecznie dosyć! Ciekawe czy to samo powiedziałaby osobie z kraju w którym nie jeździ się na nartach? Na koniec historia, którą już gdzieś opowiedziałam. W metrze przy bramkach zauważyłam, że na moim bilecie chcą się prześlizngnąć dwaj chłopacy. To byli chłopacy z Afryki. Takie przejścia przez bramki na czyimś bilecie robią często np. Cyganie. Widząc co się święci wycofałam się i wtedy usłyszałam „pieprzona szwedzka kurwa”. Pojechali rasistowsko, ale im przecież wolno. Rasizm dotyczy tylko jednej strony. Wyobrażacie sobie co by było gdybym powiedziała „pieprzone afrykańskie czarnuchy”? Zostałabym zlinczowana. Takich historii mam pełno w zanadrzu, też od znajomych.
2 Wywalone na wszystko i wszystkich
Życie w Szwecji, a dokładnie w wielkim mieście, jakim jest Sztokholm, nauczyło mnie olewania opinii na mój temat. To nie jest tak, że Szwedzi nie oceniają. Prawda jest zupełnie inna, ale…przez te wszystkie lata nauczyłam się wyciszać wychodząc za próg domu. Wyciszam się, czyli totalnie wyłączam, tak jakbym założyła słuchawki na uszy. Na początku nie rozumiałam, co mówią ludzie dookoła, dalej często nie rozumiem, bo jest tu tyle narodowości i języków, których nie rozumiem i to nauczyło mnie odcięcia się od dźwięków. To mnie nauczyło olewki. Czy się wystroję, czy wyjdę ubrana byle jak z tłustymi włosami to zlewam to od góry do dołu. Przydaje mi się to w Polsce, w której kiedy jestem, ciągle słucham, że ktoś coś powie: sąsiad, pani w sklepie, człowiek na ulicy. No to niech sobie mówi, ma do tego prawo, tylko mnie kompletnie nie obchodzi jego opinia. Zwisa mi to i powiewa. Myślę, że wielu osobom przydałaby się taka emigracyjna przygoda pod kątem nabrania dystansu do siebie i do tego co na nasz temat mówią inni ludzie.
3 Odwaga
Emigracja dała mi odwagę. Teraz żałuję, że nie wyjeżdżałam wcześniej, nie podróżowałam więcej na własną rękę. Nawet z dukającą umiejętnością języka angielskim można dać sobie radę. To, że musiałam się dwa razy przeprowadzić, wbiło mi do głowy, że nic nie jest wieczne. Za chwilę może będziemy się pakować i przeprowadzać na inny kontynent? Wiem, że Szwecja nie jest moim docelowym krajem i to już nawet nie chodzi o to, że to Szwecja. Mnie się przestaje podobać w Europie. W Polsce za chwilę będzie ta sama poprawność polityczna co w Szwecji. Za chwilę będzie tak samo niebezpiecznie jak w Szwecji. A kiedy nie będzie moich rodziców na świecie, to serio nie będę miała do czego wracać. Europejski zamordyzm na pewno mnie nie będzie interesował.
4 Szwecja
Kilka lat temu miałam straszny kryzys, na który złożyło się wiele rzeczy, czyli poronienia, po których lądowałam w szpitalu, bo ktoś czegoś nie dopatrzył. Odejście ukochanego kota. Zawalenie kursu szwedzkiego. Konflikt z teściową, toksyczni nowi znajomi i ogólnie niechęć do państwa szwedzkiego, które okazało się być zupełnie inne niż to sobie wyobrażałam. Teraz jest lepiej, ale widzę coraz więcej zmian w Szwecji i to takich prozaicznych jak śmieci, coraz więcej śmieci. Kupy psów na chodnikach. To, co znika w Polsce, w Szwecji staje się powszechnym obrazkiem.
Do tego kierowcy aut, którzy nie zatrzymują się przed przejściami dla pieszych. Chamstwo rowerzystów, to już po prostu legenda.
Coraz bardziej mam wrażenie, że w Szwecji działa jakieś lobby rowerowe, bo rowerzyści są ponad prawem. Kompletnie nie stosują się do zasad ruchu drogowego. Przejeżdżają na czerwonym świetle, nie stają przed znakiem STOP, nie przepuszczają pieszych na zebrze, wymuszają pierwszeństwo na chodnikach, a do tego są dla nich budowane ścieżki kosztem zieleni i chodnika dla pieszych. I jest z tym coraz gorzej, bo rowerzyści w Sztokholmie stwarzają mnóstwo niebezpiecznych sytuacji i uważają, że zarówno kierowcy aut, jak i piesi mają się do nich dostosować. Niestety w Gdańsku obserwuję podobny trend i bardzo mi się to nie podoba.
Do tego ta tęczowa histeria, którą zaczynają krytykować sami homoseksualiści. Nie wspomnę o strzelaninach, wybucha, napadach i gwałtach. Wiem, że nie chcę tu spędzić starości. Co ja mówię, ja nie chcę tu być za 10 lat. I być może nie będę. Tak więc, jak tylko nadejdzie odpowiednia chwila to stąd spadamy.
5 Jednak nie jestem feministką
No ok, trochę jestem feministką, bo faktycznie krew mnie zalewa na pewne męskie zachowania i teksty, ale… Po tym jak się zachowują szwedzkie feministki i po tym jak zaczęły się zachowywać feministki w Polsce, po tym jak jestem, delikatnie mówiąc gnojona przez laski feministki za to, że mam czelność siedzieć w domu i nie pracować, nie mam ochoty identyfikować się z tym ruchem społecznym. A Szwecja bardzo mocno mnie w tym wyedukowała. Za każdym razem, kiedy mówimy z Panem B. że nie pracuję to jest wielki szok. Szwedki często mają takie miny jakbyśmy im z liścia strzelili. Od razu przychodzi nam na myśl, że pewnie myślą, że Pan B. siłą trzyma mnie w domu i nie pozwala iść do pracy. Tylko jakiej pracy? Doskonale wiedzą, co Polki tu robią i szczytem awansu zawodowego jest praca jako przedszkolanka niższego szczebla, ale opiekunka w domu opieki dla starców, czyli w jednym i drugim przypadku specjalistka od podcierania tyłka. Praca w biurze? Zapomnijcie, bo po pierwsze trzeba znać genialnie angielski i szwedzki również, a do tego trzeba mieć albo niesamowite szczęście albo super znajomości, bo w Szwecji w większości przypadków dostaje się pracę z polecenia. Wkurzające jest to wszystko tym bardziej, że co to kogo obchodzi, że ja nie pracuję na etacie? A poza tym co Szwedki to obchodzi? Swedki, które podobno nie wtykają nosa w nieswoje sprawy, prawda?
6 Dziecko
Feministką nie jestem, ale emigracja i może trochę Szwecja zmieniły moje spojrzenie na wychowanie dziecka. Nie mam na myśli chorych trendów wg, których chłopcom wciska się w ręce lalki, a zabiera auta, a dziewczynkom zamiast lalek wciska się auta. Nie nie nie, co to, to nie. Moja Frejka bawi się tym, co chce, ale…na swoje pierwsze Boże Narodzenie dostała od jednej z babć lalkę. Potem od drugiej dostała kolejne lalki. Te lalki kompletnie jej nie interesowały, nie interesują i pewnie nie zainteresują. Za to zauważyłam, jak stare pokolenie wciska od urodzenia dzieciom lalki, czy auta – bo przecież co to będzie, jeżeli dziewczynka nie będzie chciała bawić się lalkami a chłopiec autami? Prawda? No i te teksty, że dziewczynce to nie wypada, dziewczynki tak nie szaleją, dziewczynki tak nie rozrabiają i dziewczynkom tak nie wypada. W tym wypadku włącza mi się feminizm – bo co, chłopcom wypada? Bo mają siusiaka między nogami, to wolno im rozrabiać? Co ciekawe w Szwecji ostatnio obserwuję trend, że dziewczynki chętnie ubiera się w sukienki. To moja Freja jako jedyna dziewczynka z grupy w przedszkolu chodziła w spodniach. Z drugiej strony pewnego razu z przedszkola Freji przyszedł email, w którym zostaliśmy poinformowani, że byłoby miło gdyby dziewczynkom i chłopcom nie narzucać kolorów, które kojarzą się ze stereotypową rolą społeczną. O co chodziło? O kolory segregatorów dzieci. To były segregatory do których panie opiekunki wkładały różne rzeczy związane z danym dzieckiem czyli zdjęcia, rysunki, komentarze dzieci. Panie zwróciły uwagę na to, że większość dziewczynek miała różowe segregatory, a chłopcy niebieskie. Te dzieci nawet nie kojarzyły, że to są ich segregatory! Freja miała…granatowy, bo tylko taki był wolny w domu.
7 Język
Po 10 latach to już na pewno świetnie mówisz po szwedzku! Co to znaczy mówić? Poprosić o znaczek w punkcie pocztowym? Powiedzieć, że dzisiaj jest całkiem ciepło? To mnie zawsze rozwala w Polakach. Niby jesteśmy tacy zakompleksieni. Wstydzimy się kraju z którego pochodzimy. Ledwo dukamy po angielsku. A tu nagle po trzech miesiącach na podstawowym kursie szwedzkiego chwalimy się, że juz mówimy po szwedzku! Ale przy tak genialnej znajomości języka nadal zapieprzamy na mopie, a nie w bardziej ambitnych pracach i lepiej płatnych. Ok, są ludzie, którzy uczą się języków szybciej niż inni czyli ja. Są też tacy, jak ja, którzy nauczą się języka do pewnego stopnia, bo ich mózg jest tak skonstuowany i nie wydoli więcej. Tak, w pewnym momencie miałam ból, że coś jest ze mną nie tak. Czytałam przechwałki na grupach polonijnych, że ludzie po trzech miesiącach mówili już po szwedzku, a ja po roku dukałam. Teraz po badaniach wiem, że tak mam i już. Jestem z tej grupy ludzi, która nie będzie nigdy konwersować po szwedzku płynnie chociaż mam świetną pamięć, bo jakby inaczej mogłabym studiować historię. Zaraz zaraz, a może ja po prostu jestem zbyt wymagająca dla siebie i może ja mówię tak, jak te przechwalające się osoby? Bo spójrzmy na to z tej strony. Jeżeli ktoś po polsku ma mały zasób słów, co drugie słowa wtrąca jako przecinek słowo na k albo ch/h to czy on po szwedzku będzie mówił piękną, poprawną gramatycznie szwedczyzną? Inna sprawa, to chciałabym zobaczyć te chwalące się osoby na wizycie u lekarza i używające medycznego słownictwa. Chciałabym też usłyszeć jak używają szwedzkich idiomów i jak je potrafią przetłumaczyć na polski. A polskie idiomy na szwedzki. Tak więc, nie mówię płynnie po szwedzku. Nie potrafię rozmawiać pięknym, literackim szwedzkim o dziełach Strindberga. Nigdy nie będę, bo się tu nie urodziłam, nie chodziłam do szkół i każdy Polak, który tu przyjeżdża jako dorosły też się się nie nauczy szwedzkiego jakim posługuje się rodzimy Szwed albo ktoś kto od urodzenia jest w systemie szwedzkiego szkolnictwa. My się tylko potrafimy dogadać i prowadzić prostą rozmowę. A jeszcze najlepsze jest w tym to, że wystarczy pójść na wyższy kurs szwedzkiego i zobaczyć jak niewielu Polaków jest na tego typu kursach. Wiecie dlaczego? Bo większość uważa, że nie musi się uczyć szwedzkiego. Porozumie się w łamanym angielskim, albo nauczy języka w praniu czyli w pracy. Ok, tylko jak się nauczysz szwedzkiego mając wyłącznie kontakt z współpracownikami polskimi, a ze szwedzkiego to widzisz tylko obsrane gacie Szweda u którego sprzątasz pod jego nieobecność? Stąd tak rzadko spotyka się polskich pracowników w sklepach, przedszkolach, firmach szwedzkich. Taka prawda! A język dobrze jest znać chociażby po to, żeby się dogadać ze szwedzkim nauczycielem swojego dziecka.
8 Polacy
No właśnie Polacy. Po 10 latach mieszkania w Sztokholmie stwierdzam, że przyjeżdżają tutaj jakieś specyficzne grupy Polaków. Uważają, że na Szwecję nie wolno złego słowa powiedzieć. Wszak nie wolno pluć na państwo, które ich przyjęło z otwartymi rękami i pozwala płacić horrendalne podatki na socjale, które w Polsce są złe i idą na patologię, a w Szwecji są wspaniałą rzeczą, chociaż też idą na patologię. Z tej grupy są właśnie najgorsi aktywiści, których celem życiowym jest obrzygiwanie Polski. Po zmianie rządu w Polsce jakby coś im podcięło skrzydła i nie mają za wiele tematów na swoich fejsowym fp. Nie szkodzi, zawsze można się przyczepić do rodaków, którzy mają czelność głosować na szwedzką prawicę. Po 10 latach przestałam pałać entuzjazmem do poznawania nowych ludzi wśród rodaków. W większości przypadków ktoś zawsze czegoś ode mnie oczekuje. Nie wiem czy inne narodowści też tak robią. Nie wiem czy też się tak nawzajem wykorzystują. Nie wiem i dlatego nie napiszę, że tylko Polacy tak potrafią. Z drugiej strony wiem, bo tego doświadczyłam, że nie wszyscy Polacy są dla siebie wrogami. Dostaliśmy tutaj na emigracji wiele dobrego od naszych rodaków i o tym też trzeba głośno mówić.
9 Nie tylko Polacy tak robią
Kiedyś potrafiłam powiedzieć, że tylko Polacy tak robią albo mówią. Po tylu latach na emigracji i poznaniu zarówno Szwedów jak i ludzi z innych państw wiem, że wszyscy są tacy sami. Szwedzi też oceniają, tylko nie robią tego tak głośno jak my. Nie robią tego przy obcych ludziach. To nam Polakom wydaje się, że tylko nasz naród wszystkich i wszystko ocenia. No własnie, jeżeli nie rozumiem, co mówi otoczenie, to skąd mam wiedzieć, że mnie nie obgadują, czyli oceniają? Prawda? No tak, ale jeżeli ktoś z góry zakłada, że tylko Polacy obgadują to nawet, jeżeli nie rozumie szwedzkiego czy innego języka to zakłada, że Ci ludzie nie są tacy jak Polacy i na pewno nas nie obgadują. Tylko idiota może tak zakładać. A skąd się bierze mobbing w szwedzkich szkołach? Przecież mobbing jest bardzo mocno związany z ocenianiem czyjegoś wyglądu i charakteru. Teraz mając większą znajomość szwedzkiego, słyszę więcej, ale i widzę więcej. Czyli zazdrosne spojrzenia rozmamłanych Szwedek, które same się nie wystroją, nie pomalują, ale innym zazdroszczą. Takie psy ogrodnika. A kobiety muzułmańskie? Spróbujcie pójść w krótkiej spódniczce i bluzce z dekoltem do dzielnicy w której miejszka większość muzułmańska. Zobaczycie reakcje kobiet.
10 Doceniłam Polskę
Dzięki emigracji dostrzegłam jak wiele mnie łączy z krajem, z którego pochodzę. Dostrzegłam, jak różnimy się od innych narodów, bo to, w jakim środowisku dorastaliśmy, sprawia, że różnimy się od ludzi z innych krajów nawet wtedy gdy są naszymi sąsiadami. I to jest super! Ja nie chcę być taka sama jak inni. Wyjazd do Szwecji wyleczył mnie z kompleksów. Ok jako nauczyciel historii nie mogę pracować, tak jakbym pracowała (gdybym jakimś cudem w końcu dostała pracę w szkole) w polskiej szkole, bo tutaj jeden nauczyciel uczy pakietu, na który składają się różne przedmioty, ale…wiem, że moja wiedza historyczna może zawstydzić Szweda. Szokiem dla mnie było, to, że Szwedzi nie wczytują się w historię swojego kraju, a co tu dopiero mówić o historii Europy czy świata. Jestem dumna, że mam taką wiedzę i nie tylko z zakresu historii. Jestem dumna, że pochodzę z kraju z taką historią i tak wspaniałymi ludźmi. Jadę do Polski i jestem zszokowana, że tak wiele osób chce mi pomóc np z wózkiem dla dziecka, jak wiele młodych osób pomaga starszym ludziom i dzieciakom np. z wniesieniem roweru. Szwedzka znieczulica sprawiła, że takie rzeczy widzę i cieszę się, że w Polsce nie ma jeszcze takiego egoizmu jak w Szwecji. I nie jest tak, że ja Polskę wybielam i widzę przez różowe okulary. Nie nie nie. Wiele rzeczy mnie wkurza. Prawda jest też taka, że w moim kraju jestem u siebie i nikt mi nie powie, że jak mi się nie podoba to mam spadać do swojego kraju.
Wiele razy czytałam wypowiedzi Polek, że nie lubią jeździć do Polski. Nie znoszą tych pobytów, podczas których muszą się spotykać z tabunami krewnych i znajomych, serio? A kto ich do tego zmusza? Gdzie ich asertywność? I serio, wszyscy nagle rzucają swoje plany i żądają spotkań? A może mnie nikt nie lubi i nie chce się ze mną spotkać? A może ja potrafię powiedzieć, „nie”? Bo spotykanie się z osobami, które przez całą wizytę będą ujadać na polską politykę i oczekiwać ode mnie zachwytów nad Szwecją, to dla mnie strata czasu? A może też cicho siedzę, bo chcę ten czas spędzić z rodzicami i po prostu chłonąć Polskę, czyli to, czego nie mam na emigracji? Chociażby książki? A poza tym przekonałam się, że jestem introwertyczką i nie potrzebuję aż tylu znajomości, żeby być szczęśliwą. Serio, wolę przeczytać ciekawą książkę, albo pojechać coś zobaczyć niż tracić czas na przebywanie w towarzystwie toksycznej osoby. Z drugiej strony pomimo tego, że często jeżdżę do Polski, to z każdym rokiem widzę, że się oddalam. Dalsza rodzina staje się coraz bardziej obca, a znajomi też się wykruszają. Pewnie też dlatego, że nie oznajmiam przyjazdu i nie naciskam na spotkania. Świetnie rozumiem, że każdy ma swoje życie, plany i obowiązki i nie mogę wymagać, żeby rzucał wszystko tylko dlatego, że ja przyjeżdżam.
Czy po 10 latach na emigracji żałuję, że wyjechałam? Nie, ale gdybym mogła wybierać to wybrałabym inne państwo i na pewno nie byłoby to państwo na północ od Polski.
8 komentarzy
Piotr Gąciarek
Czytam od jakiś 2 lat Pani blog. W ogóle lubię czytać o Szwecji. Kraju, który ze skajnie pojmowanego feminizmu i wykluczającej „tolerancji” uczynil religię. Pamietam jak jakieś 6 czy 8 lat temu (u sterów władzy był rząd sochalistyczny) członkowie tego rządu odwiedzali Iran. I panie polityczki pełniące ministerilane urzędy, wyzwolone, aserywne do bólu feministki, grzecznie na spotkania z irańskimi politykami założyły chustki na głowy, żeby ich nie urazić. Bo przecież miłująca pokój Szwecja sprzedaje broń w róźne miejsca na świecie.
Ciekawie Pani pisze, niepokornie i niepoprawnie. Ale to badzo wartościowe wpisy. Pozdrawiam
Agnes Wieckowska
Tak! Ta wizyta to był dla mnie istny szok. Chusty w Iranie nie założyła ani Angela Merkel, ani Michele Obama. O tych feministkach to ja jeszcze będę pisać 🙂 Dzięki za odwiedziny i odważny komentarz. Fajnie wiedzieć, że ktoś myśli podobnie. Pozdrawiam ze Sztokholmu!
Piotr Gąciarek
Włąśnie zaczałem czytać bardzo ciekawą książkę „Rowerem dookoła Bałtyku” Bernarda Newmena, angielskiego podróżnika i dziennikarza. W 1938 roku, a więc tuż przed wojną przmierzył sam rowerem Danię, Szwecję, Finlandię, kraje bałtyckiej, Niemcy WMG. Rozdział o Szwecji, jakiej już nie ma, jest bardzio ciekawy. Świetnie się to czyta. Zadziwiiło mnie, że w 1938 roku wielu Szwedów namiętnie obstawaiło wyniki ligi angielskiej. Polecam.
Dla mnie jako dla historyka amatora (od około 6 roku zycia) nie lada gratka ta lektura.
Agnes Wieckowska
Nie słyszałam o tej książce, ale postaram się do niej zajrzeć. Dziękuję za podpowiedź!
Ewa
Do nauki w polskiej szkole polonijnej wystarczy licencjat lub mgr i kurs on- line po którym można uczyć polskiego, historii i edukacji wczesnoszkolnej. Pytanie czy warto? Oprócz lekcji występy oraz inne imprezy …
Agnes Wieckowska
Ale ja już pracowałam jako historyk w polonijnej szkole i dziękuję bardzo! Mam skończone trzy fakultety w tym magisterium z historii ze specjalizacją nauczycielską.
Kajetan
Fajny post. Gratuluje przetrwania tu 10 lat 🙂 Pozwole sobie skomentowac kilka rzeczy
Tolerancja:
Mi sie wydaje, ze sami Szwedzi nie wiedza o co chodzi z ta tolerancja. Ja jestem tolerancyjny (tak sie w kazdym razie widze). Nie mam nic przeciwko temu jak sie ktos ubiera, skad pochodzi, po jakiemu rozmawia, jaka ma plec, orientacje seksualna, czy fryzure. Spoko. Ale nie toleruje jak ktos jest poprostu zwyklym dupkiem. Obojetnie czy nakazuje mu to religia, czy wychowanie wyniesione z domu, nieprzespana noc, czy fakt bycia nastolatkiem ktory chce byc cool. Dupkow nie toleruje. To sie tyczy wiekszosci przykladow podanych przez Ciebie pod rubryka „Tolerancja”. Ta nauczycielka szwedzkiego, pani w sklepie, itd, to zwykle dupki. Wszedzie tacy sa.
Szwecja i Europa:
Tez mi sie coraz mniej podoba w Szwecji i Europie. Ale gdzie jest dobrze? W Kanadzie (to podobno taka Szwecja bez UE)? Nowej Zelandii? Czy te kraje, gdzie niby ewentualnie jest lepiej przyjmuja wogole emigrantow z Europy? Bo rozumiem, ze Afryka, Bliski Wschod itp odpadaja. USA tez, przynajmniej jak dla mnie.
Rowerzysci:
Wprowadzic karty rowerowe! Kiedys jak bylem maly w Polsce, to byly karty rowerowe (nie wiem jak teraz). Nie wolno bylo jezdzic rowerem po ulicy bez karty rowerowej. Trzeba bylo znac podstawowe przepisy drogowe i znaki. W dzisiejszej Szwecji, w miastach, wiele osob nie ma prawa jazdy, bo nie jest im potrzebne a kurs i egzamin sa drogie. Ale wystarczy, ze stac go na rower to juz moze jezdzic po ulicach, bez wymogu poznania jakichkolwiek przepisow. Dowiaduje sie, ze rowerzysta ma pierwszenstwo, i hulaj dusza. Te drogi rowerowe oddzielone od jezdni to zlo konieczne, ale pewnie najlepsze dla wszystkich.
Dziecko, przedszkole i szkola:
My mielismy do tej pory duzo szczescia jezeli chodzi o przedszkole i szkole. Z tego co sie slyszy i widzi jak to tutaj potrafi wygladac, to jednak osobiscie nie mam na co narzekac. Personel w „naszej” szkole jest fantastyczny. Nawet dobre dzielnice milionerskie nie sa gwarantem dobrych szkol, a dzielnice „problemowe” to juz w ogole. Tak, ze radzilbym zwracac uwage na to co sie dzieje w szkole.
Jezyk:
Ja sie nauczylem szwedzkiego dosc szybko, bo musialem. 3 miesiace to taka jakas magiczna granica dla wielu osob jest, ze nagle zaczyna sie rozumiec rozmowy i potrafi odpowiedziec. Ale co to tak naprawde znaczy „znac dobrze jezyk”? Moj tata mial takiego znajomego, ktory uczyl sie fraz ze sluchu. Nauczyl sie np. ze jak ktos mowi „Hej, hur mår du”, to sie odpowiada „Bra, själv då”, ale nie koniecznie rozumial ani pytania ani odpowiedzi. Ale wymowe mial prawie jak Szwed.
Agnes Wieckowska
Fantastycznie to opisałeś. Na końcu z tego znajomego pękałam ze śmiechu! Dzięki Kajetan!