Cała prawda o Midsommar czyli dlaczego w Szwecji najwięcej dzieci rodzi się w marcu.
Midsommar to nic innego jak polska, a raczej słowiańska Noc Kupały. To pogańskie święto związane z przesileniem słońca i poświęcone żywiołom wody i ognia (palenie ognisk), a także słońcu, księżycowi, miłości i….płodności. Większość krajów obchodzi/ła je w podobny sposób, czyli skakano przez ogniska (ogień ma oczyszczać i chronić przed złem), robiono wianki z bylicy i zakładano zwierzętom na głowy, żeby ustrzec je przed urokami czarownic i chorobami. Palono również ogniska na rozstajach dróg (jak wiadomo, na rozstajach zbierają się złe moce) i nad brzegami jezior. Obchodzono z pochodniami domostwa w celu odgonienia złych duchów. Dziewczyny puszczały wianki na wodzie, które próbowali wyłowić kawalerowie. Noc Kupały to również noc rozwiązłości, ponieważ tej, wyjątkowej nocy można było wyrwać się z kawalerem na schadzkę w lesie – niby że szuka się kwiatu paproci. Tak więc puszczenie wianka może być bardzo dosłowne (wianka czyli cnoty).
W Szwecji to święto obchodzono podobnie, z tym że głównym elementem szwedzkiej Nocy Kupały jest wysoki, ozdobiony roślinami słup/ krzyż z zawieszonymi po obu stronach kółeczkami, wokół którego wszyscy tańczą. Słup ma symbolizować kobietę i mężczyznę (kiedyś na słupie było tylko jedno kółko – symbol falliczny). Po zagoszczeniu chrześcijaństwa na tutejszych terenach, słup zaczął symbolizować chrześcijański krzyż (za chrześcijaństwa dodano drugie kółko – tak dla symetrii). Niestety do naszych czasów nie przetrwały żadne źródła i tak naprawdę nie wiadomo, jakie znaczenie ma słup. Do Szwecji ozdobny słup prawdopodobnie przywędrował z Niemiec. Midsommar w Szwecji zawsze obchodzony jest w sobotę najbliższą najkrótszej nocy w roku, ale piątek jest największa impreza tak, żeby Szwedzi mieli po nim (trzeba dojść do siebie po gigantycznym kacu) wolny weekend. Jest to ogólnie przyjęty początek wakacji. Tak jak z innymi świętami tak i z Midsommar związane jest spożywanie charakterystycznych dań typu śledzie, kartofle, tortu rybnego i oczywiście truskawek.
Midsommar to szczególne święto dla Szwedów. O tym, że nadciąga Midsommar wiadomo już wiele tygodni wcześniej. Na ulicach i w środkach komunikacji miejskiej, a także na portalach społecznościowych i ogólnie w całym internecie pojawiają się reklamy zachęcające do obchodów tego święta.
W sklepach pojawiają się kiczowate przedmioty typu sztuczne wianki i inne ozdoby.
W różnych miejscach pojawiają się słupy, wokół których będą tańcować w Midsommar Szwedzi. Takie słupy można znaleźć w dużych parkach. W Sztokholmie np. na terenie Skansenu, Haga Park, ale też na osiedlach, nad wodą lub na prywatnych posesjach.
Prawdziwe przygotowania do obchodów tego święta można zobaczyć w czwartek tuż przed Midsommar, kiedy Szwedzi dosłownie szturmują sklepy monopolowe. Dlaczego, o tym dalej.
Nadchodzi Midsommar i….pomimo tego, że poprzedniego dnia była piękna, upalna pogoda okazuje się, że tego dnia pada deszcz i jest zimno. Nie wiem jak w innych rejonach Szwecji, ale w Sztokholmie praktycznie co roku w Midsommar jest deszczowo i zimno.
Midsommar można spędzić w gronie znajomych, rodzinnym albo znaleźć sobie miejsce niedaleko swojej dzielnicy, gdzie zorganizowany jest duży festyn.
Z reguły oficjalna impreza zaczyna się o godzinie 11, a kończy o 16. Głównym punktem jest taniec w stylu naszych, polskich kaczuch. Polega on na udawaniu, że gra się na skrzypkach, robieniu żabek i poruszanie się w kołku dookoła słupa z jednoczesnym śpiewaniem.
Oficjalna impreza kończy się o 16. No i przechodzimy do meritum. Alkohol….Szwedzi jak wiadomo, wykorzystują każdą okazję do tego, żeby sobie ostro wypić. Midsommar jest świętem, w którego czasie Szwedzi pobijają swoje rekordy w chlaniu, bo inaczej tego nazwać nie można. Z takich publicznych festynów przenoszą się na domówki, gdzie chleją alkohol do upadłego. Nie mówię, że wszyscy, ale bardzo wielu tak robi. Alkohol jak wiadomo, rozluźnia człowieka i sprawia, że robi się rzeczy, których normalnie by się nie zrobiło. Midsommar jak już wcześniej wspomniałam, jest świętem poświęconym miłości i płodności – nie wiem, czy to ta „magia”, czy to alkohol albo raczej „alkoholowa magia”, ale można powiedzieć, że jest to święto „ruchomych krzaków”. Jak sobie policzycie od lipca 9 miesięcy, to wychodzi, że w marcu rodzi się wielu, nowych, szwedzkich obywateli.
Kiedyś usłyszałam, że to takie magiczne i ekscytujące święto. Czy faktycznie? Jeżeli ktoś się byle czym ekscytuje, to robienie żabki może mu się wydać ogromną magią. Jak dla mnie nasze słowiańskie puszczanie wianków na wodzie i szukanie kwiatu paproci ma dużo więcej z magii.
5 komentarzy
Gabi
Coś w tym jest, ja na takim Midsommar bawiłam sie w ubiegłym roku i już w tym nie miałam szczególnej ochoty na powtórkę (zwłaszcza, że Agnieszka z mężem zapewnili ciekawsze rozrywki 😀 ). Ale to nawet Szwedzi u mnie w pracy mówili, że cała zabawa z tancem jest fajna, gdy ma się dzieci, a cała reszta chce się po prostu napić 😀
acurrent91
Hehe, nawet z ciekawości bym się na taki festyn wybrała. Niestety każda impreza, jak medal, ma dwie strony. Z jednej są najlepsze chęci, może trochę romantyzmu, nostalgii, zamiłowania do historii. Zawsze jest ktoś, kto chce, żeby wszystko się udało i było takie magiczne. Z drugiej strony widzimy chaos i zniszczenie. Śmieci, które pijani ludzie zostawiają, stan estetyczny pijanych osób pod koniec imprezy. Krzaczki użyte nie tylko jako osłona do harców, ale również stawiania papierzaka.. Autobusy pełne wracających ludzi, którzy w każdej chwili mogą zwrócić wypity wcześniej alkohol… Ludzie po tym wszystkim wsiadający za kółko („Wypiłem tylko dwa piwa, panie władzo”).
Czasami muszę się przemóc, żeby wybrać się chociaż na Wianki i na pokaz fajerwerków.
Właśnie: czy na tym Midsommar są fajerwerki?
Bardzo ciekawy wpis 😉 Pozdrawiam 🙂
Michał
10 lat w Szwecji a od piecu w domku z trawnikiem w małej miejscowości. Przez lata nie wiedzieliśmy o co chodzi. Ale kupiliśmy dom ktorego trawnik robi taki jeden spolny trawnik razem z czteroma innymi domami. Przyszedł sąsiad i zaprosił na midsummer. Okazało się ze oni w tych 5 domach, nie ważne kto tam mieszka, spędzają razem cały dzień od 30 ileś lat. Co roku jest kogoś innego kolej żeby impreze przygotować, i co roku jest zajebiscie, a wtym roku padło na nas. Były wszystkie ważne dania, z tym że po polsku. Śledzie, sałatki, chleb polski. Nawet tort bezowo truskawkowy z polskiego przepisu. Plus kilka dań na które z początku patrzyli a z kończyło się kawałkiem chleba w garnku i czy mogą przepis…😊
Może to jest pogańskie święto o zapomnianych korzeniach, ake za to zajebista wymówka zęby się bawić; tańczyć, śpiewać, dobrze zjeść i czuć się częścią społeczeństwa. No i wszyscy poszli grzecnie do domu o własnych siłach.
Agnes
Michał i super – sama bym z chęcią poszła po na taką 🙂 Ja tylko napisałam o tej drugiej twarzy tego święta o której nikt nie wspomina. Ty za to burzysz wizerunek niedostępnego Szweda co bardzo mi się podoba. Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny 🙂
Pingback: