Chorwacja

Chorwacja praktycznie czyli co gdzie i jak.

Chorwację zaliczyliśmy dwa lata temu więc od razu zaznaczam, że ceny od tego czasu mogły się trochę zmienić.

Do Chorwacji przylecieliśmy samolotem – tak nawiasem trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby taki kawał tłuc się samochodem (możecie się za to obrazić, ale ja tak uważam i koniec). Do wyboru mieliśmy kilka destynacji ale stwierdziliśmy, że lecimy na sam dół do Dubrownika i pędzimy do góry. Niestety wtedy jeszcze nie było od nas połączenia z Rijeką (moglibyśmy wracać i nie wracać do Dubrownika). Lotnisko w Dubrowniku jest niewielkie, ale rozbudowuje się – znaczy się ma coraz więcej połączeń. Oczywiście do samego Dubrownika trzeba z lotniska jakoś dojechać. Z tego co wyczytałam to jest do wyboru albo taksówka (dla bogaczy) albo autobus, który chętnych dowozi do samego centrum miasta. Podróż trwa około 25 minut. 

My nie bawiliśmy się w państwową komunikację tylko wynajęliśmy samochód. Firm wynajmujących auta jest całe mnóstwo – my sobie zaklepaliśmy auto dużo wcześniej, ale jeżeli ktoś ma ochotę to może spróbować wynająć auto na miejscu. Dostaliśmy Opla Corsę i byliśmy z niego naprawdę zadowoleni. Cenowo również nas to wyniosło całkiem fajnie. Z tego co się zorientowałam to Chorwacja ma bardzo dobrze rozwiniętą sieć połączeń autobusowych, gorzej jest z połączeniami kolejowymi. Między wyspami, a lądem kursują promy (my takim płynęliśmy z wyspy Pag).

Jeżeli chodzi o drogi to Chorwacja ma naprawdę świetne trasy. Jeżeli chcemy to możemy skorzystać z autostrad, ale ja polecam trasę nadmorską – jedzie się nią trochę wolniej, ale tych widoków nie zapomnicie do końca życia. Duże wrażenie robią wiadukty, którymi jest obsiana cała Chorwacja. Kultura jazdy jest również nie najgorsza – jak na Bałkany to całkiem przyzwoita. 

Nasza trasa wiodła aż do Rovinj czyli praktycznie wzdłuż całej Chorwacji. Wyszło tak, że codziennie spaliśmy w innym miejscu – tylko w Dubrowniku mieliśmy dwa noclegi. Noclegi różne – czasami gorsze, czasami lepsze. Ceny nie jakieś straszne, ale my byliśmy w październiku więc poza sezonem. W sezonie na bank jest o wiele drożej. Często też byliśmy jedynymi gośćmi. W niektórych miejscach trochę marzliśmy – pomimo tego, że dostawaliśmy grzejnik elektryczny. Noclegi bukowaliśmy dużo wcześniej – pod tym względem nie lubimy spontanu (za spontan często płaci się więcej).

Najgorszy i chyba najdroższy nocleg trafił nam się w Splicie. Prysznic i kibelek wykrojone były z pokoju i obite dyktą – trochę mało komfortowe w przypadku toalety. Na szczęście przy jednym noclegu da się przeżyć.

O jedzeniu nie będę już pisać bo taki post już był i jeżeli macie ochotę to zapraszam tutaj: o chorwackiej kuchni . Mogę coś za to wspomnieć o cenach i produktach. W Chorwacji jest całe mnóstwo marketów. My najchętniej kupowaliśmy w jednej z sieciówek. 

Świetny wybór i do tego dobre ceny.

Oczywiście jedne rzeczy w cenach podobnych do polskich cen, inne tańsze (owoce), a inne droższe (sery).

W dobrej cenie jest na pewno alkohol chorwacki i to polecam kupować. Chorwaci mają najlepsze nalewki na świecie!

Jeżeli chodzi o zwiedzanie muzeów to pokusiliśmy się jedynie na amfiteatr w Puli, który obok Koloseum jest najlepiej zachowanym, starożytnym amfiteatrem na świecie. Warto zobaczyć ten obiekt od środka. Jest bardzo duży i naprawdę świetnie zachowany. Nie ma też w nim takich tłumów jak w rzymskim Koloseum (zwiedzaliśmy oba o tej samej porze roku). To miejsce naprawdę ma klimat, którego niestety brakuje Koloseum.

Kolejnymi atrakcjami, które koniecznie trzeba zaliczyć to mury Dubrownika (razem z twierdzą Lovrijenac), oraz wjazd kolejką linową na górę Srd z której rozciąga się widok na całe miasto.

Z powodu ograniczonej ilości czasu (ja akurat wolę fotografować architekturę niż oglądać często nieciekawe muzea) nie wchodziliśmy do każdej atrakcji. Muszę też przyznać, że jeden dzień na Dubrownik to zdecydowanie zbyt mało.Niestety ze względu na brzydką pogodę nie zaliczyliśmy Plitwickich jezior.

Co można przywieźć z Chorwacji? Chorwacja od jakiegoś czasu przeżywa istne oblężenie turystów co powoduje, że stoiska z pamiątkami są dosłownie wszędzie – na północy ceny są zdecydowanie wyższe. Torebki z lawendą np. najtańsze były w Splicie. Polecam również obejście straganów ponieważ kawałek dalej ktoś może mieć to samo dużo taniej.

Wybór magnesów na pewno zadowoli każdego.

To co każdy musi przywieźć z Chorwacji to woreczki z lawendą i olejek lawendowy – fantastyczny, ekologiczny środek na mole. 

Inną rzeczą którą polecam to wspomniane chorwackie alkohole. W Chorwacji wiele nalewek można kupić w mini buteleczkach – genialne na prezenty (śliwowica, pelinkowac), ale też i do degustacji. Nikt też nie robi tak fantastycznej nalewki wiśniowej w której alkohol nie zabija smaku owoców. A brandy o smaku wiśniowym z kostką lodu – bajka.

Z Chorwacji można również przywieźć przyprawy i grzyby suszone (tak zarobaczonych grzybów jeszcze nigdy nie widziałam – ale to może dlatego że włoskie).

Wiele osób również przywozi z Chorwacji biżuterię, która jest naprawdę przepiękna. Chorwacja ma zresztą charakterystyczne dla siebie wzory. Jednym z nich jest główka Maura. To mówiąc wprost głowa murzyna w turbanie (znajdziecie ją na jednym ze zdjęć). W Chorwacji można też kupić biżuterię z perłami ohrydzkimi – jest to co prawda produkt macedoński, ale jeżeli ktoś lubi oryginalne perły to ma okazję dostać jest w Chorwacji.

Inną charakterystyczną dla Chorwacji rzeczą są ręcznie robione koronki z wyspy Pag. W sezonie w sieni prawie każdego domu siedzi babuszka i dzierga koronkowe cuda. Będąc w październiku kiedy Pag jest wyludniony mieliśmy szczęście zobaczyć jedną, taką babinkę dziergającą serwetkę.

Z Chorwacji można przywieźć wiele rzeczy – sery paskie (paški sir – mega drogie), oliwę, miód z kasztanów, suszone papryki, albo chińskie badziewie. Każdy coś na pewno dla siebie znajdzie.

Dubrownik to też raj dla fanów Gry o tron. Już na lotnisku biją w oczy foldery oferujące spacer szlakiem Gry o tron, a w samym Dubrowniku jest sklep pod szyldem tej słynnej powieści (i serialu).

Z rzeczy praktycznych: poczty na pewno nikt nie przegapi – ma żółte, czytelne szyldy. Placówki poczty są świetnie widoczne i jest ich naprawdę sporo w każdym mieście.

Jak już wspomniałam w Chorwacji jest masa dużych sklepów wielobranżowych gdzie kupimy wszystko czego nam trzeba.

Jeżeli chodzi o język to zawsze wszystkim polecam Chorwację i większość państw bałkańskich jako miejsca w których można się dogadać bez użycia języka obcego. Język chorwacki tuż zaraz za czeskim i słowackim jest najbardziej podobnym językiem do języka polskiego. I wiecie co? Na serio jest mnóstwo jak nie takich samych to bardzo podobnych słów, których my używamy. Powiem nawet, że wielu Chorwatów nie mówi po angielsku – niektórzy (ci starsi) posługują się niemieckim. Nie trzeba się więc stresować brakiem lub słabą znajomością języka angielskiego bo idzie się dogadać po polsku. A Chorwaci jak wszyscy inni bardzo się cieszą kiedy słyszą, że ktoś próbuje coś powiedzieć po chorwacku.

Oczywiście wiele słów mają zupełnie innych, a są i takie które potrafią nieźle człowieka rozbawić. No ale powiedzcie czy blagajna cassa nie jest genialną nazwą kasy parkingowej? 🙂 

To co nas rozśmieszyło to był Babin Kuk. W szwedzkim języku kuk znaczy f%ut.

Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo to podejrzewam, że kieszonkowcy w Chorwacji też szaleją, ale generalnie Chorwacja jest bezpiecznym krajem. Trzeba po prostu mieć oczy dookoła głowy i nie prowokować sytuacji w których moglibyśmy być okradzeni czy napadnięci. Jedyną, niebezpieczną sytuacją jakiej byliśmy świadkiem to moment kiedy ledwo trzymający się na nogach facet wsiadł do samochodu i pojechał w siną dal (oczywiście zawiadomiliśmy o tym policję). Jest jeszcze jedna rzecz – w Chorwacji wciąż istnieją zaminowane miejsca i lepiej trzymać się poboczy. My w każdym razie nie widzieliśmy plakietek z trupimi czaszkami, ale lepiej nie kusić losu i nie łazić po chaszczach.

Muszę też wspomnieć o płatności kartą. W dużych sklepach nie ma z tym  problemu. Z restauracjami bywa już różnie – czasami może się zdarzyć, że właściciel odmówi przyjęcia płatności kartą i do tego da nam rachunek wypisany na kolanie. Chorwaci, podobnie jak Grecy też kombinują z płaceniem podatków. Najlepiej od razu pytać się czy można płacić kartą. Oczywiście wszędzie są bankomaty, oddziały banków i masa kantorów. Jeżeli ktoś ma ochotę to może płacić w Euro, ale wiadomo – nigdy nie będzie to na naszą korzyść.

Chorwaci są sympatyczni – chodź wyraźnie cenią sobie bardziej turystów z Niemiec, ale szczerze polecam to państwo szczególnie poza sezonem. Jest to państwo w którym już byłam dwa razy i jeszcze nie mam dosyć 🙂

Jeden komentarz

  • Tadek

    Autem do Chorwacji? Ze Szwecji, czy z – powiedzmy – Gdanska, na pewno nie, ale z Polski poludniowej – jak najbardziej.
    To nie jest zla alternatywa bo po drodze mozna sporo zwiedzic. Choc zgadzam sie, ze samolot jest bardzo wygodny, ale ma tez swoje ograniczenia. Mieszkam w Sztokholmie i juz w sumie odzwyczailem sie od rozpatrywania innych alternatyw jak samolot przy podrozach na kontynent, ale mieszkancom poludniowej Polski troche zazdroszcze, ze tak blisko maja np. do Austrii, na Slowacje, na Wegry, na Ukraine czy na Balkany…