Bośnia i Hercegowina,  Kuchnie świata

Kociołek bałkański czyli smaki Bośni.

Kuchnia Bośni i Hercegowiny to prawdziwy kocioł bałkański. Znajdziemy w nim smaki słowiańskie i orientalne – z przewagą tych ostatnich. Jest tak dlatego, ponieważ w odróżnieniu od Chorwacji, Serbii, Rumunii czy Macedonii (wkrótce i o niej napiszę) Bośnia i Hercegowina jest państwem, w którym większość mieszkańców stanowią wyznawcy islamu. To kuchnia, w której głównym składnikiem jest mięso. Do tego pomidor, cebula, świeża kapusta, bakłażany i oczywiście papryka pod każdą postacią. Bośniacy kochają jeść i widać to po porcjach, jakie się otrzymuje w knajpkach. Jest dużo i bardzo smacznie.

Jak Bałkany to obowiązkowo kotleciki z mięsa mieszanego, czyli ćevapčići. W Bośni w zależności od rejonu są one albo krótkie, albo długie (tak jak palce u ręki).

Podaje się je najczęściej w chlebku pita, rzadziej z frytkami. Chlebek, w którym podane są ćevapčići,  jest wilgotny i jedząc pierwszy raz w bośniackie ćevapčići, zastanawiałam się, czy czasami nie jem zakalca. Nie pasował mi ten wilgotny chlebek, który przypominał mi placek – chyba jednak wolę serbski sposób serwowania ćevapčići, czyli z podanym osobno pieczywem (aczkolwiek i w Serbii podaje się kotleciki w bule).

 Obok ćevapčići, tak jak w pozostałych częściach Bałkan popularny jest kotlet z mięsa siekanego przyrządzany na ruszcie, czyli pljeskavica. W Bośni trafiliśmy na różne wariacje na temat tego przysmaku. Jedliśmy np. pljeskavicę nadziewaną serem albo jakimś innym mięsiwem.

W Bośni trzeba koniecznie spróbować kiełbasek z rusztu, czyli sudžukic. W smaku trochę inne niż polskie kiełbaski – myślę, że mniej tłuste i przez to bardziej delikatne.

Do wszystkiego obowiązkowo dostaje się chlebek pita. My akurat trafiliśmy na Ramadan (w okresie Ramadanu wypiekana jest specjalna wersja pity) i mieliśmy okazję spróbować takiej, świeżej prosto z piekarni pity. Coś przepysznego.

Bośnia w odróżnieniu od Serbii ma dostęp do morza – mały bo mały, ale jednak jakiś ma. Ma też trochę innych wodnych zbiorników i rzeki (górskie), a to skutkuje pysznymi rybami. Dwukrotnie jadłam pstrąga i umarłam z rozkoszy podniebienia. Zawsze dostawałam do ryby specjalny sos z oliwy, ziół i siekanego czosnku – coś genialnego!

I oczywiście muszę wspomnieć o nadziewanych paprykach. Właściwie można powiedzieć, że to mięso z dodatkiem papryki, ponieważ papryka aż pęka w szwach – tak jest napchana mielonym mięsem. Wiem, że w Bośni można również zjeść bakłażany i cebulę nadziewaną mięsem, ale niestety my nie trafiliśmy na te wersje nadziewanych warzyw.

Do mięsiwa – oprócz chleba dostaje się sudżuk, czyli grubo mieloną paprykę, a także musztardę, ajvar i kajmak. Z przykrością muszę stwierdzić, że serbski kajmak bije na głowę ten bośniacki. Do mięsa z rusztu obowiązkowo musi być podana krojona w kostkę cebula, która genialnie podkreśla smak grillowanego mięsiwa.

Do Bośni oczywiście też już dotarły sałatki w stylu cuda na kiju – na szczęście wciąż najbardziej popularnym dodatkiem są zwykłe pomidory i świeża kapusta delikatnie przyprawiona octem winnym.

I obowiązkowo – szopska sałata.

Bośnia to kraj górzysty stąd też i mroźne zimy. W bośniackiej kuchni dzięki temu można znaleźć kilka zup. Najbardziej popularną zupą bośniacką jest begova čorba, której podobno koniecznie trzeba spróbować. Przyznam szczerze, że ta zupa była moim największym rozczarowaniem. To zupa z kurczaka z warzywami i czymś, czego nigdy wcześniej nie jadłam, czyli suszoną okrą. Zupa jest zabielana zasmażką i niestety wyglądem i smakiem skojarzyła mi się z zupą ze szkolnej stołówki, której nienawidziłam.

Za to teleća čorba z nieszczęsną cielęciną (nie jadam cielęciny) okazała się genialna w smaku.

Mistrzostwem świata okazały się flaki, czyli škembe čorba. Inne niż polskie, bo w pomidorkach, grubo krojone i super doprawione papryką.

Jak to kraj bałkański, nie można zapomnieć o burku i sirnicy, czyli nadziewanym mięsem, albo serem cieście.

Do burka i nie tylko do burka pija się ayran, czyli rozwodniony, słony jogurt.

Innym popularny zwłaszcza w upały napojem jest Boza czyli niskoalkoholowy napój ze sfermentowanego kukurydzy, prosa lub pszenicy.

Jeżeli chodzi o desery, to Bośniacy uwielbiają słodkości i oczywiście najbardziej popularną słodkością jest baklava.

W Bośni koniecznie trzeba skosztować gotowanego jabłka nadziewanego masą orzechową, czyli tufahiji. To jest naprawdę pyszne!

Do deseru obowiązkowo kawa, czyli bosanska kafa.

Podawana w małym tygielku z kostkami cukru i małą galaretką, czyli rahat lokum.

W Bośni pije się sporo kawy.

Do kawy zawsze obowiązkowo dostaje się szklankę świeżej wody. Jeżeli chodzi o herbatę to w Bośni raczej trudno o dobrą. Generalnie herbatę piją tylko osoby przeziębione.

A na koniec alkohol. Będąc w Sarajewie koniecznie trzeba odwiedzić pijalnię piwa przy browarze Sarajevsko. Browar produkuje kilka gatunków piw w tym cytrynowego radlera.

Oprócz Sarajevsko jest jeszcze kilka innych browarów z całkiem dobrym piwem.

Bośnia jest również producentem przepysznych win.

Bośnia produkuje jedne z najlepszych nalewek, jakie piłam.

Nie można zapomnieć o rakiji, czyli narodowym alkoholu Bałkan.

I koniecznie spróbować wyrobów wędliniarskich, które przypominają salami.

Na koniec jeszcze muszę wspomnieć o cenach. Bośnia jest krajem, w którym wciąż jest w miarę niewielu turystów (skupiają się głównie na dwóch miejscach) dlatego i ceny są bardzo przyzwoite i naprawdę można się bez uszczerbku dla portfela rozbijać po restauracjach i kawiarniach.

W Mostarze jest mnóstwo regionalnych restauracji, ale najlepsza jest Tima Irma w której byliśmy za każdym razem i zawsze było smacznie.

W Tuzla jest genialna pizza na kawałki z małej sieciówki, która sprzedaje też pyszne kanapki (można zabrać na podróż).

Jeżeli ktoś znudzi się bośniackim jedzeniem, może spróbować pizzy z…bośniacką suszoną szynką.

Jeden komentarz

  • Gabi

    No to się zrobiłam głodna… 😀 A swoją drogą, to Tomislav nie jest chorwackim piwem? Przynajmniej w Chorwacji mi je podawali jako lokalne… 😀