Muzeum Nobla w Sztokholmie.
Nie wiem jak inne szkoły szwedzkiego, ale moja raz na miesiąc organizuje wyjście do muzeum. Takie wyjścia są najczęściej za darmo i dzięki temu można zaliczyć ciekawe miejsca. Wstęp do muzeum w Szwecji nie należy do najtańszych rzeczy i nie każdy może sobie na coś takiego pozwolić, a druga sprawa to nie zawsze muzeum jest warte swojej ceny.
Takim niewartym swojej ceny jest muzeum Nobla. Zanim coś o tym opowiem, muszę coś wspomnieć o samym Noblu i jego nagrodzie.
Alfred Nobel urodził się w Szwecji w tzw.wyższych kręgach. Ojciec był inżynierem – budowniczym mostów i domów. Matka po prostu pochodziła z zamożnej rodziny. Niestety ojciec Alfreda zbankrutował zaraz po narodzeniu młodego Nobla i postanowił wyjechać do Rosji. Tam szybko osiągnął sukces projektując miny dla wojska carskiego i wkrótce mógł ściągnąć do siebie swoją rodzinę. Jak pamiętacie sam Alfred był wynalazcą dynamitu, ale w młodym wieku interesował się bardziej poezją niż naukami ścisłymi. To się oczywiście nie podobało jego tatusiowi, który zapewne przewidywał, że z wierszyków to synek nie utrzyma swojej przyszłej rodziny. Ojciec Alfreda postanowił wysłać syna za granicę na studia z inżynierii chemicznej. Młody Nobel podczas swojej bytności w Paryżu poznał niejakiego Ascano Sobrero, który wynalazł nitroglicerynę. Nobel bardzo zainteresował się wynalazkiem Sobrero i po powrocie do Rosji próbował ujarzmić niebezpieczną ciecz. Niestety Alfred został zmuszony przerwać badania nad nitrogliceryną gdyż jego ojciec znowu wpadł w tarapaty finansowe. Stary Nobel zabrał dwóch ze swoich czterech synów (pozostali dwaj studiowali w Rosji) i z podkulonym ogonem wrócił do Szwecji. Tam Alfred wraz z bratem Emilem kontynuowali badania nad nitrogliceryną. Niestety któregoś dnia w laboratorium nastąpił wybuch w którym zginął Emil i jeszcze kilka innych osób. To wydarzenie sprawiło, że władze szwedzkie zabroniły dalszych badań nad niebezpieczną substancją. Jak to często bywa w życiu, Alfred nie poddał się i przeniósł swoje laboratorium na barkę na jeziorze Målar. W końcu któregoś dnia udało mu się i w ten sposób powstał dynamit, który Nobel szybko opatentował. Tak nawiasem do dzisiaj trwają dyskusje nad tym czy Noblowi należy się pełnia chwały za ten wynalazek, bo przecież gdyby nie nitrogliceryna Sobrero, nie byłoby dynamitu.
Nobel szybko zbił niezłą fortunę na swoim wynalazku (na koncie ma jeszcze ponad 300 wynalazków). Pieniądze które zarabiał wydawał na liczne podróże. Intensywna praca i podróże zabierały mu tyle czasu, że nie miał go już na to żeby założyć rodzinę. Przed śmiercią spisał testament w którym zapisał cały majątek na nagrody z dziedzin fizyki, chemii, literatury, medycyny i pokoju. Oczywiście wielu jego krewnym nie spodobał się ten pomysł, ale skończyło się tym, że utworzono fundację imienia Nobla i procenty z całego majątku przeznaczono na nagrody. Tak sobie myślę, że może Alfred miał lekkie wyrzuty sumienia. W końcu dynamit oprócz korzyści przyniósł też wiele złego ludzkości. Wracając do testamentu to był w nim jeszcze jeden, ciekawy zapis. Nobel kazał się spalić po śmierci, ale najpierw nakazał przeciąć sobie żyły. Czyżby bał się pobudki w trumnie?
Co roku w grudniu w Sztokholmie odbywa się uroczystość wręczenia nagrody Nobla. Szwedzi mają na tym punkcie niezłego hopla. Nagrodę wręcza największy szwedzki hipokryta i pasożyt czyli król (dlaczego pasożyt o tym wkrótce). Uroczystość wręczenia odbywa się w czerwonym ratuszu, a następnie wszyscy przenoszą się filharmonii gdzie jest wielka impreza.
Laureaci oprócz dyplomu i złotego medalu otrzymują również nagrodę pieniężną, która w przeliczeniu wynosi kilka milionów złotówek. Są to m.in. pieniądze na dalsze badania naukowe, tak nawiasem ciekawe na co ją przeznaczają zdobywcy pokojowej nagrody. Oczywiście często nagradzani budzą wiele wątpliwości tacy jak Mandela, Peres, Arafat, Gore, Obama i inni im podobni, którzy mają na rękach krew wielu ludzi, albo nagrodę otrzymali za ściemę polityczną. To jednak nic w porównaniu do propozycji przyznania nagrody Hitlerowi – fakt, że to miała być ironia, ale podejrzewam, że byli chętni żeby mu przyznać tę nagrodę. Tak nawiasem to Adolf zabronił niemieckim obywatelom przyjęcia nagrody Nobla. Wybaczcie, ale nie rozumiem też idei przyznania nagrody dla Miłosza i Szymborskiej. W obecnej chwili kontrowersyjna jest również nagroda naszego pokojowego noblisty – czy będzie ją musiał oddać?
Muzeum Nobla w Sztokholmie usytuowane jest w samym sercu Starego Miasta, a dokładnie na rynku Gamla Stan. Mieści się ono w pałacu Akademii Szwedzkiej. W tym budynku znajduje się również giełda papierów wartościowych. Pałac został wybudowany w XVIII wieku przez bogatych mieszczan. Odbywały się w nim różne imprezy takie jak bale, a nawet koronacje.
Wstęp do muzeum kosztuje 100 kr dla dorosłych, a dla studentów i uczniów 70 kr. Co można za tyle kasy zobaczyć? Bardzo niewiele.
Zaraz przy wejściu jest to co Szwedzi lubią najbardziej czyli kawiarenka. To mi się tutaj strasznie podoba. Czy to biblioteka, second hand czy muzeum to prawie wszędzie jest kawiarenka, a w niej pełno ludzi. Szwedzi kochają kawę i jak tylko mają okazję, to przysiadają żeby napić się swojego, ulubionego napoju. Super sprawa bo przecież można po obejrzeniu wystaw usadowić się przy aromatycznym napoju i powymieniać wrażenia.
Obowiązkowy, jak w każdym muzeum jest sklepik w którym można nabyć pamiątki czyli pocztówki, książki i inne gadżety.
W sklepiku noblowskim jest bogata kolekcja kartek z laureatami nagrody. Ilu laureatów potraficie rozpoznać?
Muzeum jest bardzo nowoczesne i prawdopodobnie dlatego byłam nim rozczarowana. To tak naprawdę bardzo małe muzeum w którym połowę miejsca wypełniają sale w których pokazywane są filmy związane z nagrodą Nobla.
W głównej sali muzeum pod sufitem podwieszone są notki ze zdjęciem każdego laureata. Te notki przesuwają się non stop i ma się wrażenie jakby przesuwały się ludzkie ciała coś w stylu ostatniej części filmu Resident Evil.
Jest też niewielka część poświęcona wynalazkom w której m.in. można zobaczyć wózek dla niepełnosprawnych osób, krawat, parasol, rower.
Mnie najbardziej zainteresowało jedno zdjęcie – na bank domyślicie się dlaczego.
Samego Nobla jest w muzeum niewiele. Poświęcono mu malutką salkę, którą urządzono na styl XIX-wiecznego saloniku.
W jednej z sal kinowych można zobaczyć wagę naszej noblistki. Muszę przyznać, że byłam bardzo dumna widząc na wystawie polski akcent.
Domyślam się, że na dużej sali są tylko wystawy czasowe i ja trafiłam na bardzo dziwną.
To co było ciekawe to jeszcze kącik dla dzieci.
Jeżeli bardzo interesujecie się Noblem i nagrodą Nobla to możecie odwiedzić to muzeum, ale w przeciwnym przypadku będziecie mocno rozczarowani, no chyba, że chcecie przyszpanować zameldowaniem na fejsie. Sztokholm ma dużo więcej ciekawszych do zaoferowania muzeów. Ja go nie polecam.
http://www.nobelmuseum.se/sv
http://www.stockholmgamlastan.se/lang_sv/se_gora/nobelmuseet.php
https://sv.wikipedia.org/wiki/B%C3%B6rshuset
4 komentarze
dee4di
Jak będę wp Sztokholmie to raczej sobie odpuszczę, wszystko już wiem z Twojego wpisu, jest to bardziej muzeum nagrody Nobla niż samego Nobla.
Paulina
Byłam w muzeum tylko dlatego, że wykupiłam ówczesny Stockholm Pass i miałam wejście za darmo. Inaczej bym bardzo żałowała tych pieniędzy 🙂 Jedyne co mi się podobało to lista Noblistów 'jeżdząca” na suficie.
Radek Siechowicz
Zawsze zostawiamy okrycia czy to zamniete w szafce czy tez zwyczajnie na wieszaku. Do tej pory nigdy nic nie zginelo. A kaciki do zabawy dla dzieci sa rowniez w kosciolach. Juz widze dlugie twarze polskiego kleru na taki pomysl.
Agnes
Taaa bo w polskim kościele trzeba ćwiczyć dziecko 😉