Z życia wzięte

O przezroczystych ciuchach czyli jak (nie) potrafi się ubrać nauczycielka.

Czy w swoim „życiowym doświadczeniu” macie coś takiego jak wtopa z ciuchami? Kilka tygodni temu  szykowałam się do wyjazdu do Barcelony. Na wyprzedaży w jednym ze sklepów upolowałam fantastyczną sukienkę. Letnia sukienka na ramiączkach i aż do samych kostek. Marzyłam o takiej, ale zawsze wydawało mi się, że przy moim wzroście będę w takiej sukience wyglądać jak tyka.Sukienka wydawała się być również idealna na planowaną wycieczkę do Maroko, gdzie jak wiadomo należy przestrzegać pewnych reguł ciuchowych. Kupiłam i od razu zabrałam na wypad do Barcelony. Sukienkę ubrałam już pierwszego dnia pobytu w Barcelonie.

Ten dzień był strasznie gorący i sukienka była idealna na tę pogodę. Strasznie mi się podobało, że jest taka przewiewna. Czułam się jakbym jej praktycznie nie miała na sobie. Tego dnia przeszliśmy pół miasta i na koniec wylądowaliśmy na plaży.

Po drodze poszliśmy sobie na lunch do knajpki w której kelner jarzył się do mnie od ucha do ucha. Pomyślałam sobie, że pewnie lubi wysokie blondynki. Teraz domyślam się dlaczego tak się uśmiechał do mnie. Następnego dnia ubrałam inną sukienkę ale….. Wróciliśmy z wakacji do domu i zaczęłam zrzucać zdjęcia na dysk, a potem je przeglądać. Myślałam, że padnę trupem gdy zobaczyłam zdjęcia z pierwszego dnia w Barcelonie. Taa w tej, boskiej, przewiewnej sukience. Wszystko było widać jak na talerzu. Polansowałam się w Barcelonie w prześwitującej sukience. Bosko!

To nie była moja pierwsza wpadka. Ta pierwsza była o wiele gorsza ale zacznę od innej historii.

To były czasy mojej średniej szkoły. Już nie pamiętam która to była klasa ale jakoś tak pod koniec szkoły. Miałam koszmarną wychowawczynię. Totalny beton. Nie lubiłam jej i kiedy pewnego dnia przyszła wystrojona w kremową, dzianinową sukienkę przez którą przebijały jej wielkie galoty za pępek nie mogłam powstrzymać złośliwego uśmieszku. Wtedy sobie pomyślałam, że ja sobie na coś takiego nigdy nie pozwolę, a już wtedy wiedziałam, że moim celem jest zostać belfrem. Dodam, że ta pani nie należała do chuderlaków i te jej pantalony były ogromne. To było okropne ponieważ ja i reszta klasy nie mogliśmy się skupić na lekcji bo wszyscy byli rozproszeni przez te jej gaciory. Po kilku latach znalazłam się na mojej, wymarzonej historii i na upragnionej, nauczycielskiej specjalizacji. Na czwartym roku miałam pierwsze praktyki. Odbywałam je w podstawówce i w gimnazjum. Wtedy było bardzo modne ubieranie grubych rajstop – najlepiej czarnych, a do tego kolorowe, indyjskie spódniczki. Indyjskie znaczy cienkie i przewiewne, a jak przewiewne to możecie się domyślić co to oznacza. Tego dnia miałam mieć zajęcia w szóstej klasie. Jak zwykle wystroiłam się bo nie ma to jak zazdrosny wzrok bab z pokoju nauczycielskiego. Ubrałam modne rajtki i malinową, indyjską spódniczkę. W trakcie lekcji stojąc pod tablicą i tłumacząc jakieś zagadnienie zauważyłam, że chłopiec siedzący w ławce przede mną intensywnie wpatruje się….patrzy się na moje nogi ale tak jakoś za wysoko. Nie przerywając wywodu zrobiłam w myślach szybki przegląd pomysłów dlaczego on się może tak wpatrywać w moją kieckę – no bo chyba nie dlatego, że mu się spodobała. To był strzał – cienka kiecka prześwitywała! Gówniarz widział całe moje nogi od góry do dołu i nie tylko. Do końca lekcji siedziałam na biurku i powiedziałam nigdy więcej przezroczystych kiecek, a na pewno nie na lekcje z uczniami! W ten sposób dostałam nauczkę za podśmiewywanie się z nauczycielki. Nigdy więcej nie zrobiłam już takiego błędu ale wiele nauczycielek nie przejmuje się tym, że coś im widać. W mojej np. ostatniej pracy była taka jedna co uwielbiała przyjść do pracy w lateksowych leginsach i swetrze do lekko zakrywającym tyłek. Miała kopytko wielbłąda na wierzchu – wiecie o co chodzi? Normalnie ohyda, ale pewnie jej uczniowie byli zachwyceni. No cóż jakoś trzeba sobie podnieść poczucie wartości.

16 komentarzy

  • Justa

    wpadki zdarzają się chyba wszystkim 🙂
    … mam cichą nadzieję, że ta nauczycielka w lateksach nie uczyła w podstawówce.. 😉

  • dorotastrzelecka

    Cóż, karma za nauczycielkę wróciła 😉 To w szkołach normalne. Mój brat w wieku dojrzewania zawsze mi gadał o tym jak ubierały się jego nauczycielki. Ciągnęło go by potpatrzyć co nieco jak ten gówniarz z Twojej klasy. Np. udawał że rozwiązał mu się but aby się schylić pod ławkę. A najbardziej lubiał jak przychodziły brlferki młode, praktykantki. Czasami trzeba zaliczyć wpadkę by potem uważać. I jak? Tą sukienkę z Barcelony zabierasz do Maroka? Też lubię lekkie i przewiewne rzeczy ale problem, że często prześwitują.

    • Agnes

      A ja też tak sobie pomyślałam, że to chyba karma 😉 A sukienka spalona :/ na szczęście druga, którą zaraz kupiłam po pierwszej jest idealna 🙂

  • Ewelina

    3 lata temu bylam w operze na sztuce baletowej. Ubralam czarne kryjace rajstopy i sukienke czarna, ktora z przodu miala malutkie azurowe wyciecia a od spodu podszewke. Nie moglismy znalezc parkingu w Sztokholmie (jak zwykle) i musielismy podbiec do opery z parinku, zeby sie nie spoznic. Na przerwie mialam wrazenie, ze kika osob dziwnie si en amnie patrzy. Nie bylam wulgarnie ubrana, wiec nie wiedzialam o co chodzi. Po spekltaklu poszlam do toalety i okazalo sie, ze podszewka sie podniosla do gory! I tak do wysokosci bioder bylo mi widac nogi i nie tylko…. dobrze, ze te rajstopy mialam bardzo kryjace i kopertowke w reku, to moze czasem sie przyslonilam. Nastepnym razem zszylam podszewke z sukienka do szwow.

    • Agnes

      oj współczuję, mnie coś takiego przytrafiło się w szkole podstawowej po wyjściu z toalety…a problem podnoszącej się podszewki dobrze znam z autopsji. Często się zastanawiam czy już mi widać tyłek czy tylko mam takie wrażenie 😉 Pozdrawiam!

  • Anna m

    Gafy się zdarzają 🙂 Jedną już opowiedziałam Ci, a całkiem niedawno pojechałam odwiedzić kolegę na wieś, coś jakoś mi tak dziwnie zaczęło wiać po tyłku, ale (znów!) olałam sprawę i już jak wracałam do domu to się zorientowałam, że mam dziursko na zadzie.
    także Ty masz prześwitujące, ja poszarpane 😉

    • Anna m

      nie wiem i nigdy nie dowiem się, Wietnamczycy są tak nieśmiali, że gdybym o coś takiego zapytała,to by spłonął ze wstydu 😀 poznać po sobie nie dał jeśli widział!

  • Anna m

    o i jeszcze w Tajlandii na Koh Tao wspinałam się na skały i zahaczyłam o skałę, poszła taka dziura (znów na dupie…), że hej! i musiałam tak wrócić do hotelu, nie miałam czym się zakryć 🙁

  • Viv

    Co prawda takiej modowej wpadki to nie pamiętam, ale pamiętam, że kiedyś miałam taką torbę listonoszkę z rzepem. I całe miasto z tą torbą na zadzie przejechałam, by wpaść do koleżanki, która mówi mi, że mam tampona przyczepionego do torby na tym właśnie rzepie. 😛

  • mattrutkowsky

    Podstawówkę zaczynałem zaraz po przemianie ustrojowej. Średnia wieku kadry nauczycielskiej oscylowała wokół pięćdziesiątki. Panie raczej nie podążały za najnowszymi trendami mody. Stroje rodem z poprzedniej epoki nie pasowały za bardzo do nowych realiów. Jednak nikt nie spieszył się z ich wymianą. Na przeszkodzie stały stare przyzwyczajenia, mizerne wynagrodzenia.

    Niektóre postacie podejmowały próby zreformowania swojej szafy. Zazwyczaj kończyło się to dość komicznie. Brakowało wyczucia gustu, a może kogoś, kto powiedziałby, że cały strój jest zwyczajnie nie do przyjęcia?

    Sąsiad wywołał burzę na rynku decydując się na otwarcie hurtowni rajstop. Firma działała pełną parą. W szkołach, urzędzie, szpitalu i pomniejszych firmach zadziała się rewolucja. Powstały kolejne sklepy z odzieżą damską, jak i ciucholandy oferujące ubranie na kilogramy.

    Najbardziej charakterystyczną postacią była mama jednego kolegi. Wraz ze swoim mężem prowadziła szwalnie. Zimą do wszystkiego zakładała futro z norek i czapkę z lisa. Wiosną prezentowała się w przyciasnej garsonce i kapeluszach rodem z „Trzech muszkieterów”.

    W liceum bywało trochę ciekawiej pod tym względem. Nasza wychowawczyni miała trochę po pięćdziesiątce. Młodsze koleżanki zazdrościły jej figury. Raz po raz uwielbiała założyć przyciasną spódniczkę. Czasami guzik z tyłu był niedopięty albo koszula nie wsunięta. Widząc uśmiechy na twarzach uczniów odruchowo sięgała ręką do tyłu, aby sprawdzić co jest powodem radości.