Ostre tematy,  Szwecja na co dzień,  Z życia wzięte

Scenariusze na życie w Szwecji.

Od roku w polskich mediach przewijają się hasła o wyprowadzkach znanych osób do Szwecji. Nie tylko znani chcą się wyprowadzać. Na Instagramie co rusz czytam oświadczenia o wyprowadzce z Polski. Najlepiej oczywiście do Szwecji, bo to najbardziej tolerancyjny kraj na całej ziemi. Do tego bogaty. Każdy w Szwecji żyje na bardzo wysokiej stopie. Zarabia mnóstwo kasy i miesza w super chacie – oczywiście takiej pomalowanej na czerwono, bo w Szwecji to wyłącznie są czerwone, drewniane domki. Kiedy to zawsze czytam, śmieję się w kułak i głośno zastanawiam…a gdzie Wy będziecie mieszkać i z czego żyć?

Scenariusz numer 1. Doktor onkolog, chirurg lat 35, biegła znajomość języka angielskiego.

Mam na imię Ewa. Mieszkam w Poznaniu. Pracuję w dużym szpitalu plus w prywatnej klinice. Mam piękny apartament na strzeżonym osiedlu, drogi samochód i rasowego kota. No cóż. Nie ma co ukrywać, że nieźle zarabiam. No w szpitalu państwowym mogłoby być lepiej. Niestety moje szanse na awans, a chciałabym zostać ordynatorem, są nieco marne. Wiecie, jak to jest w Polsce. Kobieta ma małe szanse na awans kiedy ordynatorem jest facet. A ten stary trep, mój szef będzie siedział do usranej śmierci w szpitalu, a na koniec mianuje na swojego następcę swojego przydupasa, który mu włazi w tyłek bez wazeliny. I jeszcze do tego tajemnicą poliszynela jest to, że wolę dziewczyny. A ten stary trep, chociaż sam woli młodzieńców, robi jakieś prztyki na zebraniach o lesbach. Dlatego mam coraz bardziej dość tej pracy i życia w Polsce. Myślicie, że w Warszawie jest inaczej? Ok, dostanę większą pensję, ale nadal będę gnić w ogonach. Na szczęście dostałam świetną propozycję i to nie byle skąd! W Szwecji wciąż potrzebują kadry medycznej i to takiej niezepsutej jeszcze kumoterstwem i łapówkami. Bardzo dobry szpital w Sztokholmie zaproponował mi etat na onkologii. Jest to szpital akademicki, więc dają mi możliwość dalszego rozwoju. Nawet jeżeli nie awansuję, to być może z takim szpitalem w CV przeskoczę potem do Szwajcarii albo do Stanów Zjednoczonych? Do tego taka pensja, że głowa boli. Opłacają mieszkanie przez pół roku. Mieszkanie w fajnej dzielnicy. Aaa i do tego jak się zdecyduję, to wysyłają mnie od razu na intensywny kurs szwedzkiego. Trochę z tym szwedzkim słabo, bo myślałam, że będę mogła pracować w języku angielskim. Jak się okazuje, angielski jest tylko językiem pomocniczym. No jakoś to będzie…

Rok później.

Wow, ale w tej Szwecji jest super! Fakt, że musiałam znaleźć nowe mieszkanie, ale nadal mieszkam w fajnej dzielnicy blisko Centrum. Zarabiam tyle, że stać mnie na zapłacenie za wynajem 13 tysięcy koron. Z samochodu zrezygnowałam, bo z parkowaniem trochę tu słabo, ale chodzi mi po głowie mały domek za miastem, więc auto będzie potrzebne. W pracy super. Mam tylko jeden etat. Nie muszę dorabiać na boku. Tu się zresztą nie da. Z drugiej strony często padam na twarz po pracy. Kto to widział tyle biurokracji? Do tego te dziwne zwyczaje, że lekarz musi nie dość, że się przedstawić pacjentowi to jeszcze podać mu rękę. Teraz to się już przyzwyczaiłam, ale na początku było mi jakoś dziwne. No bo gdzie to żeby lekarz tak się zniżał do poziomu pacjenta. Aaa i jeszcze trzeba przeprosić za spóźnienie! Hmm tego to mi brakuje. W Polsce mogłam się spóźnić godzinę i nie musiałam się tłumaczyć pacjentowi, bo niech się cieszy, że dostał u mnie termin! Plusem jest też to, że po intensywnym kursie szwedzkiego w Polsce kontynuowałam naukę na miejscu w Szwecji. Wszystko intensywnie i wyłącznie w gronie lekarzy. Do kraju to ja prędko nie wrócę.

Scenariusz numer 2. Kierownik działu w firmie handlowej po studiach politologicznych lat 35, komunikatywna znajomość języka angielskiego.

Mam na imię Marzena. Mieszkam we Wrocławiu. Pracuję w świetnie prosperującej firmie na stanowisku kierowniczym. Nieźle zarabiam. W każdym razie nie narzekam, ale wiadomo zawsze może być lepiej. Mam swoje mieszkanie, które za kilka lat mam nadzieję, że spłacę. Kocham Wrocław i ciężko mi myśleć o opcji wyprowadzenia się z tego miasta. Tak, wyprowadzce. Kilka miesięcy temu poznałam fajnego faceta. Niestety ma jeden minus. Chce wyjechać do Szwecji. Jest cieślą i dostał super ofertę pracy w Sztokholmie. Facet chce zarobić na dom, który oczywiście sam wybuduje. A ja mam już 35 lat i chcę w końcu założyć rodzinę! To naprawdę jest fajny facet. Tylko co ja w tej Szwecji będę robić??? Adam mi powiedział, że pójdziemy na darmowy kurs szwedzkiego, po którym będziemy śmigać jak starzy Szwedzi i ja dostanę pracę w jakieś firmie. Za dwie pensje będziemy mogli nie dość, że odłożyć to jeszcze wynająć mieszkanie w lepszej dzielnicy.

Rok później.

Nie myślałam, że w Szwecji jest tak ciężko dostać pobyt. Przecież jesteśmy w Unii! Dopiero po kilku miesiącach dostałam tymczasowy numer pesel. W życiu nie myślałam, że może być większa biurokracja niż w Polsce. Chodzę na kurs szwedzkiego. Ten podstawowy. To jest naprawdę podstawowy poziom, po którym ledwo rozumiem, co mówią sprzedawcy w sklepie. Co tu zresztą mówić. Jak można wierzyć, że w rok się nauczymy języka, żeby śmigać tak jak rodowici Szwedzi? Przede mną jeszcze dobrych kilka lat nauki. Niestety mój poziom języka nie pozwala mi na pracę, jaką wykonywałam w Polsce. Adam w międzyczasie stracił robotę i żeby mieć z czego żyć musiałam wziąć pierwszą lepszą pracę, czyli sprzątanie. Za słabo znałam szwedzki, więc nie mogłam się zatrudnić w szwedzkiej firmie. Trafiłam do polskiej, w której płacą o wiele mniej niż w szwedzkiej. Kurs językowy musiałam przenieść na wieczór. Teraz zajęcia mam tylko dwa razy w tygodniu. Wcześniej miałam cztery razy w tygodniu. Po zajęciach jestem tak zmęczona, że nie mam już na nic siły. Do tego mieszkamy w jednym mieszkaniu z kilkoma obcymi osobami. Wieczny hałas. W weekendy balangi. Niestety nie stać nas teraz na wynajem za 13 tysięcy koron. Musimy gnieździć się w norze w dzielnicy, po której strach wieczorem chodzić. W życiu bym nie pomyślała, że będę chodzić z młotkiem w torebce. Tylko co on mi pomoże, jeżeli zaczepi mnie trzech kolesi? Codziennie patrzę na koleżanki z pracy, które z roku na rok robią się coraz starsze. Wiele z nich ma wyższe wykształcenie, niektóre nawet po kilka fakultetów. Pytałam, dlaczego wciąż sprzątają. Tyle lat w Szwecji to przecież powinny płynnie posługiwać się językiem szwedzkim. Jedna zapytała mnie, jak mi się wydaje, gdzie ona ma szlifować ten szwedzki. Pracuje tylko z Polkami. Szwedów to brudne gacie i obsrany kibel tylko ogląda. Ma kredyt do spłaty, bo facet ją zostawił, ale zapomniał wspomnieć, że długów narobił. Druga opowiedziała, jak poszła do Urzędu Pracy i usłyszała, że dla polonistów to raczej pracy nie mają, tzn. mają, sprzątanie. Są oczywiście takie, które sobie sprzątaniem dorabiają, bo mają etat w przedszkolu albo w szkole. No właśnie przedszkole i szkoła, ewentualnie sklep. To są prace dla nas Polek. Nie licząc sztandarowego sprzątania. Podobno wśród Szwedów krąży taki żart, że jeżeli sobie wezmą za żonę Polkę, to zaoszczędzą na sprzątaczce…brak słów. Coraz częściej myślę o powrocie do Polski…

Scenariusz numer 3. Znana aktorka, lat 40, słaba znajomość języka angielskiego.

Mam na imię Weronika. Nieskromnie przyznam, że jestem znana w polskim szołbizie. Zagrałam w trzech filmach pełnometrażowych. Najlepszy był ten, w którym robiłam laskę proboszczowi. To był dopiero obraz! Ta scena przejdzie do historii. Pięknie pokazałam ten katolicki kurwidołek. Na koncie mam też kilka ról w znanych serialach. Ostatnio też zostałam zatrudniona przez dużą firmę telefonii i będę reklamować ich produkty. Mam apartament w samym centrum Warszawy. Dom na Mazurach. Niezłe oszczędności. Tantiemy wpływają z wydanych płyt, bo ja też śpiewam. Ogólnie jest git. Męża nie mam, bo po co mi taki wrzód na dupie. Zaraz dzieciaka będzie chciał mi zrobić, a ja nie mam czasu na podcieranie tyłka. Z drugiej strony to też szansa na lans. Teraz karmienie piersią jest takie trendi. Załapać się można do społecznych reklam. Co tam, robiłam laskę księżulkowi w filmie to i gołego cyca wywalę przed kamerą, a bachor jeszcze kasę zarobi ekstra. Za to mam rasowego kota, który wygrywa medale na wystawach. W sumie nie mogę narzekać. Kilka razy w roku lecę do ciepłych krajów na luksusowe wakacje. Nie tam jakieś plebejskie Chorwacje czy Hiszpanie tylko Malediwy, Zanzibar, Madagaskar, Kenia i Mauritius. Stać mnie na to. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie ten rząd w Polsce. Biegam ciągle na protesty, ale to nic nie daje. Nawet pomyślałam o przeprowadzce i to najlepiej do Szwecji! Mój przyjaciel gej powiedział mi, że to wspaniałe i tolerancyjne państwo. Tylu w nim ciemnoskórych mężczyzn. Ciemnoskórzy mężczyźni są tacy seksi. Wiem, bo w Kenii miałam raz letnią przygodę z hotelowych kelnerem. Oni uwielbiają europejki. Do tego w Szwecji zarabia się mnóstwo kasy. Będę żyła jak pączek w maśle. Zatrudnię się w teatrze. Będę biegać na castingi, a może nie będę nawet musiała. W końcu jestem znaną aktorką. Na początku wynajmę mieszkanie — najlepiej w tej hipsterskiej dzielnicy. Ja przecież nie mogę mieszkać daleko od centrum! Na pewno nie w jakimś gettcie! Jestem za przyjmowaniem migrantów, ale…niech oni sobie gdzieś tam dalej mieszkają. Fajnie, że państwo szwedzkie im tak pomaga i przygarnia. Nie to, co ta wstrętna, rasistowska Polska. W każdym razie ja chcę mieszkać w dobrej dzielnicy, w której mieszkają sami dobrze wykształceni Szwedzi. Chcę się z nimi integrować!

Rok później.

Ekhm czy ja wspominałam o wyprowadzce w do Szwecji? A w życiu! Wiecie, że oni mi bezczelnie powiedzieli, że bez języka szwedzkiego to ja raczej nie mam czego u nich szukać? W jakiś niszowych teatrach, w których wystawiają przedstawienia w języku angielskim, może bym coś znalazła. Ja! Wielka gwiazda polskiej sceny mam grać ogony w niszowych teatrach? I to za jakieś grosze? Mam przejeść moje ciężko zarobione w Polsce pieniądze na wynajem mieszkania, bo to co zarobię to nie wystarczy na wynajem luksusowego apartamentu? Ach myślałam, że może jak dostanę super płatne angaże to sprzedam mieszkanie w Polsce i kupię sobie dom w Szwecji…jak się okazało to nawet pod Kiruną nie byłoby mnie stać na dom. A w Sztokholmie takie ceny domów tfu mieszkań, że w Polsce to pałac książęcy bym za to kupiła! A w gettcie to ja nie będę mieszkać. Co to to nie! Z tym polskim plebsem, który pewnie głosował na ten rząd? Z migrantami nie wiadomo skąd? No niedoczekanie! Tym bardziej, że w międzyczasie ruszył polski szołbiznes i dostałam nową rolę w filmie. Ja się z Polski nie ruszam!

Pozdrawiam wszystkich deklarujących wyprowadzkę, a szczególnie tych ze słomianym zapałem!

3 komentarze

  • KK

    Pewna pisarka zamierzała wyprowadzić się do Szwecji,ale ostatecznie wylądowała w Grecji .Ciekawe dlaczego i na jak długo… Ukłony KK

  • Agnieszka

    A jaki jest twoj scenariusz? Z happy endem czy raczej ‚myslalam ze bedzie super, pojechalam, zobaczylam i mi sie nie podoba’
    Pytam, bo czytajac twoje wpisy o Szwecji ,mam wrazenie ze poza muzeami, zabytkami i nautra to ci sie tu raczej nie podoba.Moze sie myle ate moim zdaniem wiekszosc twoich wpisow jest negatywna .
    Pozdrawiam 🙂

    • Agnes Wieckowska

      Gdybyś poszperała więcej to byś wiedziała skąd się wziełam w Szwecji. A moje wpisy są szczere. Nie całuję Szwecji w stopy, bo nie złapałam Pana Boga za nogi wyrywając się z Polski jak większość blogerek piszących o życiu w Szwecji. Przymykających oko na takie niuanse jak strzelaniny i grupowe gwałty w biały dzień. Jestem tu bo jestem, ale za kilka lat może będę gdzie indziej. Za Szwecją nie będę płakać.