Rumunia

Zwiedzanie Kluż-Napoka -najlepsze miejsca i kulinarne hity

Plan podróży i zmiana planów

Na rok 2017 mieliśmy zaplanowane cztery wyjazdy: Maroko, Belgrad, Bośnię i Kluż – Napokę. Dlatego ostatecznie to zwiedzanie Kluż – Napoka stało się jednym, z najciekawszych punktów naszego podróżniczego roku. Moja ciąża sprawiła, że tych wyjazdów zrobiło się więcej, więc już dwa tygodnie po powrocie z Niemiec spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy w stronę Rumunii.

Do Klużu pojechaliśmy na dwa i pół dnia. To miał być bardzo spokojny wyjazd, czyli trochę łażenia, oglądania, robienia zdjęć i dużo dobrego jedzenia. Idealny czas na zwiedzanie Kluż – Napoka w rytmie slow.

Pierwsze wrażenia – zwiedzanie Kluż – Napoka od pierwszego dnia

W Klużu wylądowaliśmy późnym wieczorem, a następnego dnia wyruszyliśmy w miasto starymi śladami. Podzieliliśmy Kluż na dwie połowy: jedną mieliśmy zamiar zwiedzić pierwszego dnia, a drugą następnego. Co więcej, pierwszego dnia poszliśmy trasą znaną z wycieczki zorganizowanej i dodatkowo odwiedziliśmy park z kasynem. 

Zwiedzanie Kluż-Napoka znanych i nieznanych ścieżek

Drugiego dnia zobaczyliśmy miejsca, których wcześniej nie odwiedziliśmy. 

Trafiliśmy do części miasta, która wyglądała jak opustoszała – stare uliczki, zaniedbane budynki i wyjątkowy klimat. Dzięki temu nasze zwiedzanie Kluż – Napoka okazało się jeszcze ciekawsze. 

Muzea i ogród botaniczny w Kluż-Napoka

W planach mieliśmy muzea i ogród botaniczny. Niestety udało się odwiedzić tylko ogród, jednak i tak był to bardzo przyjemny spacer wśród zieleni.

Obowiązkowo porobiliśmy zdjęcia w uliczce, którą pokochaliśmy podczas pierwszych odwiedzin Klużu.

Zwiedzanie Kluż-Napoka w rytmie slow

Pobyt i zwiedzanie Kluż – Napoka był bardzo leniwy. Ciąża wymagała odpoczynku i snu. Mimo to zwiedzaliśmy miasto w swoim tempie, a co ważne, nie czuliśmy presji, by „zaliczyć” wszystko w pośpiechu.

Ostatniego dnia przed wyjazdem wyłącznie relaksowaliśmy się przy dobrym jedzeniu i kawie.

Zwiedzanie Kluż – Napoka przez pryzmat lokalnej kuchni

Jedzenie to dla nas bardzo ważny element podróży, więc każda wizyta w knajpce była częścią zwiedzania Kluż – Napoka. Spróbowaliśmy hipsterskiego śniadania – drogiego i średniego jakościowo, jednak powrót do ulubionej knajpki okazał się strzałem w dziesiątkę. Co więcej, poznaliśmy tam rodaków z Warszawy, którzy również eksplorowali Rumunię na własną rękę.

Wróciliśmy więc do naszej ulubionej knajpki, w której drugiego dnia poznaliśmy parę przemiłych rodaków z Warszawy. Kasia i Maciej okazali się podobnymi do nas oszołomami wycieczkowymi. Zwiedzali Rumunię na własną rękę. Wniosek z tego, że w Rumunii można poznać wyłącznie fajnych rodaków, bo jest to jeszcze mało popularny kierunek i głównie pasjonaci dziwnych kierunków tam zaglądają.

Podsumowanie – zwiedzanie Kluż-Napoka bez pośpiechu

Kluż-Napoka była jedną z naszych najspokojniejszych wypraw. Zero dziwnych przygód, problemów, podejrzanych ludzi. Za to następna wyprawa do Macedonii nadrobiła z nawiązką jeżeli chodzi o pecha wycieczkowego. 

Przy okazji polecam tekst z moimi praktycznymi wskazówkami – https://agnieszkawieckowska.com/cluj-napoca-praktycznie-czyli-co-gdzie-i-jak/

Discover more from Agnes na szwedzkiej ziemi

Subscribe now to keep reading and get access to the full archive.

Continue reading