Presja na przedszkole w Polsce i w Szwecji.
W Szwecji jest tak, że dzieci najczęściej lądują w przedszkolach (w Szwecji nie ma żłobków) po ukończeniu roku i jednego miesiąca. Nie ma raczej nianiek, bo taka niania, zaraz musiałaby się zarejestrować (Szwedzi zaraz by donieśli, gdzie trzeba o pracy na czarno) odprowadzać podatek, a to się już by nie opłacało. Babcie pracują długo albo wiodą swoje życie, nie mając ochoty zajmować się wnukami. Ba, one wnuki często widzą raz na ruski rok.
Szwecja to kraj o tradycjach protestanckich, a kult pracy jest tutaj bardzo mocno zakorzeniony. Oznacza, to, że Szwedki nie zostają długo w domach, tylko szybko wracają do pracy. Nie mogą przecież siedzieć na garnuszku u męża. Muszą być niezależne nawet za cenę relacji ze swoim dzieckiem. W końcu państwo najlepiej się zaopiekuje ich dziećmi. System najlepiej wie, co jest dobre dla ich dzieci, a one muszą pracować, bo państwo szwedzkie nie znosi próżniaków siedzących na garnuszku męża. Są oczywiście od tego odstępstwa. To żony milionerów mieszkających np. na sztokholmskim Djursholm, którym nikt nic nie powie. To również dzieci matek z krajów, w których nie ma kultury oddawania dzieci do przedszkoli, bo kobiety tam nie pracują i zajmują się domem. Tym z kolei nikt nic nie powie ze względu o posądzenie o dyskryminację rasową i kulturową. Za to inni muszą odpierać ataki. Jak tylko dziecko kończy rok pojawiają się pytania kiedy idzie do przedszkola. Za każdą wizytą w przychodni zdrowego dziecka byliśmy atakowani pytaniami i musieliśmy się spowiadać, dlaczego Freja nie chodzi do przedszkola. Schody zaczęły się kiedy Freja „powinna” już mówić, a nie mówiła. Do tego doszły problemy z bardzo silnym lękiem separacyjnym, który Szwedzi „wyleczyliby” oddając dziecko do przedszkola. Swoje dołożył polski logopeda w Szwecji wystawiając Freji opinię, że jest asocjalna (to jest bardzo niebezpieczna rzecz w Szwecji) tylko dlatego, że nie odpowiadała na zaczepki rocznego pędraka. Dlaczego asocjalność jest niebezpieczna w Szwecji? Ponieważ Szwecja to kraj ze schizofrenią. Szwecja stawia na indywidualizm jednostki, ale jednocześnie trzeba być socjalnym i umieć, sorry trzeba współgrać z grupą. Osoby, które są introwertykami, zmusza się do socjalizowania i bycia w grupie – bo Szwedzi niby indywidualiści muszą być jednocześnie w jakieś grupie. W grupie jest raźniej. Grupa ponosi odpowiedzialność zbiorową. W grupie jest łatwiej ukryć niekompetencje. Grupie nikt nie podskoczy. W grupie nie trzeba się wychylać. W grupie za to trzeba być socjalnym.
W 2010 roku w Szwecji wprowadzono zakaz nauczania domowego. Argumentami za wprowadzeniem zakazu było to, że dzieci powinny chodzić do sprawiedliwej i równej szkoły i nie powinny być izolowane od społeczeństwa. Powinny być socjalizowane. Nie ważne były argumenty rodziców pt., że dzieci źle się czują w szkole i to nie tylko te, które mają autyzm (dla takich dzieci jest szkoła specjalna). Wiele szwedzkich rodzin po wprowadzeniu tego zakazu wyjechało ze Szwecji. Sam zakaz krytykowany jest na arenie międzynarodowej z perspektywy łamania praw człowieka. Szwecja pod tym względem posiada najbardziej restrykcyjne prawo w Europie.
A taka jak ja, biała i pochodząca z pogardzanej w Szwecji Europy Wschodniej, do tego z kraju, w którym rządzi faszystowski, homofobiczny i rasistowski rząd powinna oddać bachora i zapierdalać do roboty – najlepiej na mopie, żeby mi się we łbie nie poprzewracało i żeby zmyć skazę mojego kraju i robić na tych, których nie chcemy wpuścić przez wschodnią granicę.
Jeżeli chodzi o presję, to jest wywierana nie tylko przez szwedzki system. Presję również odczuwa się ze strony rodaków mieszkających w Polsce. Tak, niby jest moda na nie wpieprzanie się z butami w czyjeś życie, ale hasło „moje dziecko nie chodzi do przedszkola” rodzi pierdyliard pouczeń z każdej strony. „Najfajniejsze” są te od osób, które nie mają dzieci.
1. Zawsze się zastanawiam, słysząc pytanie o przedszkole z ust osoby, która nie ma dzieci – czy ona robi to grzecznościowo.
Czy ta osoba myśli, że to cholernie ważny dla mnie temat, czy po prostu chce pokazać, że coś więcej wie? Jeszcze, o ile jest to faktycznie grzecznościowe pytanie, to jakoś mi to przejdzie bokiem, gorzej kiedy ktoś to robi z pozycji – ja wiem lepiej, co jest dobre dla Twojego dziecka, chociaż tak naprawdę gówno wiem o wychowywaniu dzieci.
2. Nie dając dziecka do przedszkola, nie pozwalasz mu się zaznajomić z wirusami i bakteriami.
Serio? Dzieci łapią choróbska w różnych miejscach. Łapią je od rodziców. Łapią je na placach zabaw i w środkach komunikacji. Dziecko, które nie chodzi do przedszkola, nie żyje w bańce. A to zaznajomienie w przedszkolu…tak, super sprawa zwłaszcza kiedy dziecko przyjmuje enty antybiotyk w roku, a matka modli się, żeby przepracować chociaż jeden cały miesiąc. A jak to się ma do wszy i owsików??? Też się uodparnia w przedszkolu? A nie, tu zaraz będzie argument, że w piaskownicy dziecko też może złapać wszy!
3. Oddasz dziecko do przedszkola, to będziesz mogła robić karierę zawodową.
Jaką karierę??? Starszej mopowej? Jaką karierę zawodową zrobi kobieta pracująca w sklepie? Czy w Szwecji i w Polsce wszyscy pracują w biurach i mogą robić awans zawodowy? Dostawać podwyżki? Jeżeli ktoś ma dosyć swojego dziecka, a są takie matki i mają do tego prawo, to niech sobie wracając do pracy nawet po pół roku. To ich sprawa, ale niech się nie wtryniają do tych, które chcą z dzieckiem dłużej pobyć.
4. Powinnaś oddać dziecko do przedszkola, bo jest za mocno z Tobą związane.
To Twoja wina, że płacze i nie chce zostać bez Ciebie. Jak można coś takiego matce powiedzieć? To chyba dobrze, że dziecko jest związane z matką? Jak się okazuje, dla niektórych nie jest dobre, a nawet jest złe. W Szwecji robi się dziecko, po czym oddaje się je do przedszkola – oddaje systemowi, który wie lepiej, co dla niego jest dobre. W Szwecji najważniejszy jest indywidualizm jednostki. Rodziców oddaje się do domów opieki, dzieci do przedszkoli. Każdy ma być samowystarczalny. Potrzeby emocjonalne są nieważne i wręcz niepożądane. Mały człowiek jest trybikiem w maszynie i ma swoje zadanie do wykonania, czyli pracę dla całego społeczeństwa. Na stare lata państwo zapewni mu miejsce, w którym ktoś zmieni mu pieluchę i podetrze tyłek, tak żeby jego dziecko nie musiało się tym zajmować.
5. Dziecko lepiej się rozwija w przedszkolu.
Serio? Czyli praktycznie całe pokolenie naszych dziadków i rodziców, którzy nie chodzili do przedszkola, jest niedorozwinięte? Moje pokolenie zaczynające w dużej mierze przedszkole od czwartego roku życia albo dopiero od zerówki również jest opóźnione w rozwoju? Tak, dziecko potrzebuje kontaktów z innymi dziećmi – o ile tego pragnie i jest mnóstwo miejsc, w których można mu to zapewnić, niekoniecznie wywalając je na siłę do przedszkola.
6. Oddaj Małą do przedszkola bez względu na jej lęk separacyjny – po jakimś czasie się przyzwyczai.
Co jeśli lęk się pogłębi? Co jeśli będzie miała traumę? Co będzie jeżeli zacznie się jąkać, moczyć? Wyrośnie z tego, tak?
7. Oddasz dziecko do przedszkola, to w końcu pójdziesz do pracy i przestaniesz być pasożytem – to mówią ci, którzy chyba boją się, że będą musieli mnie utrzymywać.
Niee, ja przecież nie mogę mieć lepiej. Tak po szwedzku, nie mogę się wyróżniać – tak jadąc z prawa Jante „Nie sądź, że jesteś lepszy od nas”.
8. Jak to czekasz na miejsce w przedszkolu?
W Szwecji takie rzeczy? Niemożliwe! Przecież tylko w Polsce brakuje przedszkoli! A jednak możliwe. Tak jak wszędzie tak i w Szwecji są przedszkola i przedszkola. Są przedszkola, w których są fajne zajęcia, wykwalifikowany personel, z małą ilością dzieci „na głowę”. Dzieci są dopilnowane, zaopiekowane i uczą się czegoś więcej niż tylko taplanie się w błocie i jedzenie piasku. Nie potępiam oczywiście matek, które są zachwycone szwedzkimi przedszkolami, w których dzieci cały dzień, siedzą na podwórku przedszkola, na którym jedyną zabawką jest pięć wiaderek na krzyż. Za to mogą kreatywnie pić wodę z kałuży i połykać piasek. Dodam, że dzielnica, w której znajduje się przedszkole to również ważna rzecz. Szwedzi w końcu uważają, że status społeczny określa dzielnica, w której się mieszka. Nie zmienia to oczywiście faktu, że nawet w dobrej dzielnicy są przedszkola i zwyczajne przechowalnie, w której pani z nosem w telefonie ma w nosie, co się dzieje po drugiej stronie budynku. Tak więc, na miejsce w fajnym przedszkolu czeka się nawet kilka lat, a do przechowalni kilka miesięcy. Kilka miesięcy temu w przedszkolu pod Sztokholmem zginęło dziecko, które odnaleziono w niedalekim zbiorniku wody. Nie żyło. Nikt nie zauważył, że maluch wyszedł sam poza teren przedszkola. A, to pewnie był jednorazowy przypadek, pytanie tylko, która z Was matek chciałaby, żeby jej dziecko było takim jednorazowym przypadkiem. Ja na pewno nie.
9. Przedszkole to panaceum na wszelkie bolączki.
Przedszkole uodporni na wszelkie choroby świata. Przedszkole wytresuje dziecko. Przedszkole wyleczy dziecko z lęku separacyjnego. Przedszkole usocjalizuje dziecko. W przedszkolu dziecko zacznie wszystko jeść. Przedszkole to cud świata!
10. A najlepiej gdyby przedszkole było obowiązkowe od pierwszego roku życia, żeby wszystkie dzieci musiały do niego uczęszczać!
Wtedy matki oddające swoje dzieci tylko dlatego, że mają dosyć swoich dzieci, albo robią tę wielką karierę, przestałyby mieć wyrzuty sumienia. Wszystkie matki miałyby wtedy tak samo – sprawiedliwie!