Szwecja na co dzień,  Z życia wzięte

Rok w Szwecji – podsumowanie.

Pół roku temu obiecałam, że za pół roku – czyli teraz po upływie roku od mojego przyjazdu do Szwecji napiszę duże podsumowanie. Wiele osób jest pewnie ciekawych czy nadal mam takie różowe okulary jak na początku. Mam. Niestety ten różowy kolor trochę zblakł pod wpływem pewnych osób i rzeczy które się przez ten rok wydarzyły ale o tym poniżej:

Zacznę od plusów.

1.Sympatyczni i pomocni Szwedzi – cały czas nieustannie zaskakuje mnie pozytywne nastawienie Szwedów. Uśmiechają się na każdym kroku i w każdym miejscu. Muszę powiedzieć, że tak jak wcześniej byłam zadowolona z tego, że jestem anonimowa i nikt mnie nie zaczepia, to teraz muszę obalić ten mit tutaj zajrzyj do podsumowania. Jestem bardzo często zaczepiana na ulicy, w metrze – zagadywana i to z reguły przez dziadków albo babcie czyli rdzennych Szwedów. Wcale nie są takimi mało kontaktowymi ponurakami.

2. Kocham Szwecję za to, że w wielu sklepach można kupić sprowadzone z Polski kiszone ogórki w beczkach. Szwecja ma też swoje ogórki, chrzan i koper – można samemu kisić. Mniam – teraz tu mogę zostać na zawsze.

3. Kultura jazdy – już o tym pisałam – cały czas jestem pod wrażeniem jak tutaj jeździ się samochodem.

4. Dyscyplina w środkach komunikacji –  tutaj nikt się nie pcha do wejścia. Do autobusu wchodzi się wejściem przy kierowcy – oczywiście jest kolejka do wejścia ale każdy grzecznie stoi w tej kolejce i się nie pcha. Inna sprawa to bardzo mili kierowcy, którzy grzecznie odpowiadają i pomagają jak mogą kiedy ktoś ich zapyta o to w jaki ma wsiąść autobus. Z metrem jest podobnie – ludzie grzecznie czekają z boku aż wszyscy wysiądą, a nie tak jak w Polsce wysiadający musi się przeciskać przez napierający tłum żeby wysiąść z autobusu.

5. Nauka dbania o środowisko już od najmłodszych lat – byłam świadkiem gdy matka tłumaczyła maluchowi do czego są kontenery na śmieci, co się dalej dzieje ze śmieciami i po co się je segreguje. Jestem pewna, że wiele osób tak jest wychowanych bo inaczej nie byłoby tak czysto na ulicach i takich tłumów przy kontenerach segregujących śmieci.

7. Znajomi z całego świata – dzięki szkole języka szwedzkiego mam znajomych z miejsc o których tylko słyszałam. To jest fajne, bo mam możliwość poznania ludzi z całego świata. Mam kolegów z Chile, Tanzanii, Albanii, Kazachstanu, Syrii, Erytrei, Palestyny, koleżanki z Chin, Kambodży, Bułgarii, Iranu, Rosji, Portugalii itd.

8. Angielski – to moja pięta achillesowa którą wiecznie ukrywałam, a teraz zostałam zmuszona przez życie do odkurzenia znajomości tego języka. Chyba przez ten rok podciągnęłam się z angielskiego i jestem z tego strasznie zadowolona. Podziwiam też Szwedów za to, że mają w nosie to, że mówią z błędami. Oni się nie przejmują, że nie mówią perfekcyjnie i może dlatego tutaj każdy mówi po angielsku. Nie wspominając o ludności przybyłej z krajów Afryki i Azji – tak, uważamy się za lepszych ale ze znajomością angielskiego to im nawet do pięt nie dorastamy.

Co mnie wkurza:

1. Przemądrzalcy w SFI – niestety przemądrzalstwo jest cechą międzynarodową. W mojej szkole pojawiają się osoby, które uważają, że wiedzą lepiej niż nauczyciel. Jest to o tyle śmieszne kiedy są to osoby, które były analfabetami w swoim kraju. Wkurzają mnie też osoby, które szorują nosem po suficie tylko dlatego, że przyjechały z bogatego kraju takiego jak Francja czy Australia (przemądrzała australijka z sfi). Mówię serio – Francuzka jest od kilku miesięcy w mojej grupie i nawet nie mówi cześć gdy wchodzi na lekcje. Ona zawsze siedzi sama i nigdy z nikim nie rozmawia. Co jest ciekawe – nikt się do niej nie dosiada i nie zagaduje.

2. W metrze zawsze siadają koło mnie bezdomni i pijaczkowie – nie wiem o co chodzi ale zawsze, nawet gdy dookoła są wolne miejsca koło mnie musi usiąść jakiś podstarzały z czerwoną gębą, walący piwskiem rockowiec albo bezdomny. Niestety w Sztokholmie jest ich naprawdę sporo, tak samo cyganów ale to może domena wielkich miast i w Warszawie jest podobny problem.

3. Pogoda – jednak jest gorsza niż w Gdańsku. Jestem z Wybrzeża i jestem przyzwyczajona do beznadziejnej pogody latem. W Gdańsku ciężko jest trafić na bezwietrzne i gorące lato. Tam latem wiecznie wieje, jest chłodno i do tego często pada. Dwa tygodnie upałów to standard – czasami jest tych dni więcej, niestety częściej jest mniej. Jestem więc uodporniona i nie narzekam na pogodę tak jak osoby przyjeżdżające do Szwecji z południa Polski ale nie aż tak.

5 Takie sobie ciuchy – to jest duży minus Szwecji. Sklepów z ciuchami jest bardzo niewiele, a jeżeli są to nie mają zbyt wiele do zaoferowania. Nie podobają mi się ponure koloru typu brudny granat i bordo, beż i oliwka. Niestety Szwedki lubią tzw bezpieczne kolory i widać to po ciuchach w sklepach. Z drugiej strony od kilku lat modne są takie brzydkie kolory więc dam jeszcze szansę i poczekam na sezon żywych kolorów.

6. Nie ma wiśni – i to jest tragedia. W tym roku jadłam tylko dwa razy wiśnie i w tym raz w Rumunii. Tu są tylko czereśnie w sprzedaży i nie kumam dlaczego, ponieważ w ogródkach ludzie mają wiśnie. To gdzie te wiśnie można kupić????

7. Dzielnice w których lepiej się nie pokazywać. Tak wiem, w Polsce też są takie ale niestety chyba Sztokholm przebija ze statystyką gwałtów na białych kobietach. Podkreśliłam, że białych bo to ciemnoskórzy najczęściej są gwałcicielami. Jeszcze rok temu myślałam, że to bardzo bezpieczne miasto. Początkowo rozglądałam się dookoła wracając wieczorem do domu ale wkrótce poczułam się bardzo pewnie i bezpiecznie i strasznie to mi się podobało. Niestety jakiś czas temu usłyszałam i przeczytałam o tym, że w Szwecji, a w szczególności w Sztokholmie jest bardzo wiele napadów i gwałtów kobiet.

8. Polacy – marudzą, narzekają na Szwedów i Szwecję, na system monopolowy, generalnie na wszystko co tylko można – mam ochotę takim powiedzieć, „to wracaj do Polski – zobaczysz na co Cię będzie stać o ile dostaniesz jakąś pracę”. My to chyba mamy w genach to narzekanie na wszystko. W kraju narzekamy jak jest niedobrze, jaki mam paskudny rząd, jak nas wykorzystuje pracodawca (o ile mamy pracę), jak nas okłamują media, że jest złodziejstwo i chamstwo. Wyjeżdżamy za granicą i zaczynamy narzekać na nową ojczyznę i wychwalać naszą ukochaną Polskę. Polakowi nikt nie dogodzi. Ja oczywiście też narzekam, ale jak mam nie narzekać kiedy w obcym kraju wykorzystuje mnie polski pracodawca. Przykre, prawda? Na szczęście pożegnałam się już z tą firmą.Uczę się też jak nie narzekać bo przecież wcale nie mam źle. Tak naprawdę mam teraz super życie. No tylko ten język szwedzki…. Co mam jeszcze do Polaków? Na obczyźnie uaktywniają w sobie najgorsze cechy ludzkie. Podkładają sobie świnie, donoszą na siebie, kradną i oszukują – najchętniej swoich. Kogo najłatwiej oszukać i okraść? Swojego. Na kim najłatwiej zarobić? Na swoim. Przez cały czas bytności w Polsce nikt nie próbował  włamać mi się na konto fejsa, a tutaj proszę już miałam próbę dostania się do mojego konta. Obstawiam Polaka/kę. Dostaję też „przyjemne” komentarze do bloga od Polki, która ewidentnie mi zazdrości. Nie wiem, a może się zakochała. Na szczęście jest coś takiego jak IP. Jak to moja bardzo dobra koleżanka powiedziała – do mnie zawsze się musi przyczepić jakaś zazdrosna menda.

Kochani Rodacy nie obrażajcie się i może pomyślcie, że trzeba docenić to co się ma bo można mieć o wiele gorzej. I jeszcze jedno to nie jest tak, że nigdy nikt się nie przepycha w kolejce – przepychają się ale są to najczęściej albo kolorowi albo ……Polacy.

Trzymajcie za mnie kciuki bo póki co jestem szczęśliwa, że mogę mieszkać w takim państwie o którym Wam jeszcze wiele napiszę – kolejne podsumowanie za rok.

15 komentarzy

  • yogainstockholm

    podpisuję się rękami i nogami! zgadzam się z każdym punktem, negatywnym i pozytywnym! Mieszkałam 4 lata w Gdańsku także doskonale Cię rozumiem!
    Mi jeszcze brakuje Zielonego Ryneczku i śliwek 🙂

  • Polka w Szwecji

    Przeczytałam zachłannie i z zainteresowaniem i muszę powiedzieć, że mam odrobinkę odmienne wrażenia, może dlatego, że jestem o te 5 lat dłużej. Według mnie Szwedzi (ludzie w ogóle, tutaj w tym zatłoczonym Sztokholmie mieszkający) są poważni i „niewidzialni” na twarzy. Może i jakaś starsza osoba zagada, no ale to niecodziennie. No i pchają się do drzwi, ja mam zawsze problem, żeby wysiąść z pociągu w godzinach szczytu. Reszta – mam zbliżone odczucia, nie słyszałam o gwałtach od kilku lat (kiedyś z Solnej grasował jeden, ale go zamknęli). Jednak, przezornie, nie spaceruję sama po zmroku 🙂
    Na „minusy” życia w tym, jakby nie było, pięknym i ciekawym kraju, staram się nie narzekać i z każdej sytuacji wysupłać i dostrzec coś dobrego i pozytywnego.
    Uściski,
    Monika

    • Agnieszka Wieckowska

      Zgadzam się w godzinach szczytu jest problem z wysiadaniem ale np w moim Gdańsku nawet nie w godzinach szczytu jest z tym problem:) Dzięki za odwiedziny! Ja do Ciebie też zaglądam 🙂

  • Karolina

    Serio Polak Polaka oszukuje? Mam propozycje pracy w szpitalu, gdzie szefem jest Polak…

    • Agnieszka Wieckowska

      Oszukuje:/ ale szpital to nie praca na czarno i tego typu sprawy. Bierz pracę i miej oczy dookoła głowy ale też mogę Ci powiedzieć, że jest sporo ludzi bezinteresownych i bardzo pomocnych. Trzeba po prostu uważać i nie ufać zbyt mocno. Powodzenia!

  • Ula

    Trafiłam na tego bloga przypadkiem, ale wciągnął mnie i zachłannie czytam wszystkie wpisy 🙂 Bardzo dziękuję za ciekawie opisane i zilustrowane życie w Szwecji. Dużo nas łączy i dzięki temu czytam jakby trochę o sobie – też jestem z Gdańska, też jestem nauczycielką, a 24 sierpnia 2015 był mój pierwszy dzień nowego życia w Szwecji. Tego dnia przyleciałam do Sztokholmu (Solnej), żeby dołączyć do męża, który pracuje tu od roku. Nie służyła nam rozłąka, więc podjęliśmy decyzję, żeby zamieszkać tu razem. Na razie plan przewiduje, żeby zostać na rok lub dwa, ale nigdy nic nie wiadomo.. Rzuciłam pracę, zawiesiłam działalność, spakowałam całe swoje dotychczasowe życie w dwie walizki. Póki co szukam pracy i czekam na decyzję Skatteverket odnośnie przyznania Personnummer, a w międzyczasie pożeram tego bloga 😉 Serdecznie pozdrawiam!

    • Agnieszka Wieckowska

      Bardzo dziękuję za miłe słowa:) Trzymam kciuki bo początek nie jest łatwy ale da się przeżyć, a potem to już jakoś idzie. Trzymam kciuki za personnummer i niech Pani od razu maszeruje do SFI bo język to podstawa. Pozdrawiam!

  • Kasia

    Przeczytałam Twoje przemyślenia z ogromnym zainteresowaniem. Piszesz z dużym polotem i humorem – przyjemnie się czyta 😊.
    Mieszkam w Sztokholmie ponad rok i przez ten rok poznałam wielu ludzi z różnych zakątków świata….rodaków też. Muszę przyznać, że osobami , które wyciągają pomocą dłoń są właśnie ci ” oziębli” Szwedzi!
    Mam podobne odczucia jak Ty zarówno jeżeli chodzi o plusy jak i o minusy 😊
    Gratuluję odwagi rezygnacji z polskiego pracodawcy…mnie też zaczyna uwierać. ….
    Pozdrawiam serdecznie ☺

    • Agnes

      Kasiu, powinnam zrezygnować dużo wcześniej, a tak naprawdę nie powinnam przyjmować tej pracy – więcej z niej szkody niż pożytku i podłych ludzi wśród „znajomych”. Trzymam kciuki i jak chciałabyś pogadać to wiesz gdzie mnie szukać:) pozdrawiam:)

  • Izabela

    Trafilam na Ciebie kilka miesiecy temu, kiedy przygotowywalam sie do przeprowadzki do Szwecji. W sierpniu razem z partnerem i dziecmi zostawilismy swoje wygodne zycie w Anglii i przenieslismy sie do Szwecji. Czy byla to dobra decyzja czas pokaze, narazie mieszkamy w Malmo, ja szukam pracy i wciaz czekam na personnumer. Tez na poczatku mialam rozowe ukulary, dzis sa troche bledsze. Wciaz jednak zyje nadzieja, ze zbudujemy tu lepszy dom. My Polacy mamy to do siebie, ze lubimy narzekac, w Anglii ciagle slyszalam jak tam sie zyje beznadziejnie i ludzie wciaz marza o powrocie do Polski, to dlaczego nie wracaja ja sie pytam… Zazdrosc to chyba druga przypadlosc, przewaznie zazdroszcza tego, o czym sami marza, a po co sam nie maja odwagi siegnac. Pozdrawiam cieplutko z Malmo

    • Agnes

      Wiesz, Polacy nie wracaja do kraju bo po cichu zdaja sobie sprawe, ze tak naprawde nie maja do czego wracac – w kazdym razie duza wiekszosc. Tutaj mimo wszystko stac ich na wiecej luksusow. To jednak nie zmienia faktu, ze trzeba ponarzekac;) Bardzo wiele racji jest w tym co napisalas. Dzieki za odwiedziny! Trzymam za Ciebie i Twoja rodzinke kciuki. Mam nadzieje, ze bedzie dobrze:)

  • Maryna

    No coz,prosze panienki , cytuje „,pitolenie o dupie Maryni.”.. skad to sie bierze…
    Nie bede inaczej komentowac,bo autor (Agnes) jako „nykomling” w Szwecji ,ma duzo dobrych spostrzezen,wesole przeblyski o zyciu moich bylych rodakow (mieszkam tu prawie cale zycie). Ale pisac po polsku jeszcze pamietam ,czyli ” pitolic.”…