-
Od miłości do nienawiści – moje życie na emigracji.
Podobno w życiu każdego emigranta jest pewien schemat etapów emigracyjnych – o ile tak to można nazwać. Ten pierwszy to miłość do nowego kraju przy jednoczesnej nienawiści do kraju ojczystego. Wygląda to tak, że pewnego dnia pojawia się perspektywa rozpoczęcia życia w nowym, lepszym kraju – taa bo przecież dla nas Polaków najgorszym miejscem na świecie jest nasz kraj ojczysty. Jesteśmy z niego wiecznie niezadowoleni. Wszyscy wszędzie mają lepiej (no może u Ruskich jest gorzej albo w Afrycie, chociaż tam to przynajmniej mają fajną pogodę), lepiej zarabiają, mają lepszą opiekę medyczną, lepsze czekolady, lepiej ich traktują pracodawcy i w ogóle wszystko jest naj. Dajesz więc z dziką satysfakcją wypowiedzenie w…
-
Partyjne pranie mózgu w szwedzkim przedszkolu.
Od pół roku odkrywam uroki i cienie bycia rodzicem. Patrząc na moje dziecko, często zastanawiam się, kim zostanie i jakie będzie miało życie. Czy nikt mu nie zrobi krzywdy. A krzywdę zrobić jest bardzo łatwo… Freja właśnie skończyła pół roku. Sztokholm pomimo tego, że ma masę przedszkoli (w naszej dzielnicy są aż cztery) to przez ogromny napływ obcej ludności do Szwecji przedszkola i szkoły zaczynają pękać w szwach. Oczywiście jak to wszędzie bywa, są gorsze i lepsze przedszkola. Są przedszkola, do których strach dziecko posłać, bo wychowawcy mają za przeproszeniem w dupie, że czterolatek jest molestowany albo mobbowany przez kolegów. Strach również dlatego, że dzieci są indoktrynowane przez wychowawców. Tak…