Ostre tematy
-
Jak szwedzkim feministkom pada na mózg czyli coś o Midsommar.
O szwedzkich feministkach planuję coś napisać już od dłuższego czasu, ale…właśnie minęło najbardziej chyba hucznie obchodzone święto w Szwecji, czyli Midsommar, a co za tym idzie jedna z bardziej debilnych rzeczy, jaką wymyśliły szwedzkie feministki. Midsommar to tak w skrócie tańce wokół specjalnego słupa, który niby symbolizuje fallusa – o midsommar już pisałam i możecie przeczytać o tym – zajrzyj tutaj. Słup, czyli fallus przenika ziemię, czyli kobiecą waginę – no jakby nie patrzył, to faktycznie jest wbity w ziemię, ale inaczej się przecież nie da, prawda? Kilka lat temu szwedzkie feministki zaczęły się dopatrywać w midsommarowym słupie męskiej dominacji. No bo jak to tak? Dlaczego akurat symbolem przesilenia ma być…
-
10 rzeczy które mnie wkurzają w Gdańsku (Polsce).
Mieszkam już kilka lat za granicą i przyznaję, że pewne sprawy w Polsce zaczynają być mi odległe. Tak odległe, że nie będę już głosować w wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Ale…..wciąż bardzo mocno identyfikuję się z tzw. małą ojczyzną. W Gdańsku bywam często. Ślędzę w internecie wiadomości dotyczące mojego miasta. Mogę powiedzieć, że nawet teraz jestem bardziej na bieżąco ze sprawami Gdańska niż przed wyjazdem. Kocham moje miasto i boli mnie to co się w nim dzieje. Zadziwia mnie również fakt jak można uwielbiać obecną władzę miasta, która co i rusz wypuszcza jakiegoś babola. Ok pominę to milczeniem – w końcu mamy demokrację i każdy ma prawo się wypowiedzieć. A więc…
-
O dziadku z Somalii czyli jak ze Szwecji wypływają pieniądze.
Jakiś czas temu w Szwecji wybuchł skandal związany z książeczkami dla dzieci. Pisałam o tym w poście zajrzyj tutaj . Przypomnę z grubsza, że chodziło o to, że książeczki propagują poligamię i zakrywanie się od stóp do głów. Jestem z natury dociekliwą i upartą osobą więc postanowiłam sama się przekonać o co chodzi z tymi książeczkami. Jak się okazało to nie prosta sprawa znaleźć te książeczki. Po aferze wycofano książeczki z bibliotek albo wstrzymano ich zakup, a i w księgarniach nie tak łatwo było je dostać. Na „szczęście” sztokholmska biblioteka zdążyła zakupić jeden egzemplarz (w tej chwili jest też i drugi i właśnie na niego czekam). Niestety kolejka oczekujących była powalająca,…
-
Batikhäxor czyli o wiedźmach które lubią młodych chłopców.
Niekontrolowane przyjmowanie izbiegliczków to nie tylko ogromne obciążenie finansowe dla państwa. To nie tylko wpuszczanie osób, które mogą być kryminalistami, a nawet terrorystami. I to nie tylko problem z młodymi mężczyznami którzy uważają, że UE da im to czego nie mają w swoich krajach – w tym dostęp do młodych kobiet, a w ekstremalnym przypadku chłopczyków i dziewczynek. Przyjmowanie izbiegliczków to również pewne zachodzące wynaturzenia, które pojawiają się w krajach przyjmujących ich pod swoje skrzydła. Na bank słyszeliście o starszych paniach, które wyjeżdżają na wakacje np. do Turcji, Grecji czy Egiptu gdzie oprócz tego, że zażywają słonecznych kąpieli sącząc driny z parasolkami umilają sobie czas towarzystwem młodych mężczyzn. Ten rodzaj…
-
Jak Szwecja zmienia swoje oblicze czyli coś o szwedzkim hejcie na Polaków.
Od jakiegoś czasu zaglądamy często do szpitala, w którym będziemy rodzić. Na każdą wizytę mamy przydzieloną tłumaczkę. W ramach zapoznania zawsze pytamy tłumaczkę ile lat już mieszka w Szwecji i jak postrzega zmiany w Szwecji. Ostatnia powiedziała nam, że po 30 latach mieszkania w tym kraju myśli o powrocie do Polski. Oczywiście powodów jest wiele, ale jeden jest najważniejszy – bezpieczeństwo. Jestem obserwatorką pewnego szwedzkiego portalu, który jest niepoprawny politycznie. Na tej stronie od miesiąca pokazuje się wiele postów o naszym kraju. Szwedzi chwalą sytuację polityczną w Polsce, bezpieczeństwo i to, że w naszych mediach jest miejsce dla opozycji. Są zachwyceni tym, że nie boimy się powiedzieć na głos, co…
-
10 rzeczy które wkurzają mnie podczas lotu.
Jestem osobą, która nie problemu z lataniem samolotem, a nawet mogę powiedzieć, że lubię latać. Za to nie lubię nerwówki towarzyszącej wejściu do samolotu. Tego wyścigu szczurów i ślimaków i całego mnóstwa rzeczy, które mnie wkurzają przed w trakcie i na koniec lotu. Zacznijmy od początku, czyli od wejścia na pokład. 1. Pakowanie na półki rzeczy, które powinny leżeć pod siedzeniem. Za każdym razem jest to samo i najgorsze są baby. Głupie baby, które nie mogą położyć torebki pod siedzeniem. No nie, bo przecież w samolocie jest na podłodze gigantyczne błoto i ich podrabiane MK się pobrudzą. Byłam świadkiem kiedy wszystkie półki były zapakowane i pasażer z większym bagażem nie…
-
Ciążowe presje czyli coś o głupich poradach.
W związku z tym, że zostałam ciężarówką jestem od kilku miesięcy zmuszana do wysłuchiwania dobrych rad cioci i wujków. Czasami pytam się o jedną rzecz np. badanie, a przy okazji muszę wysłuchać miliona rad, przestróg i zakazów. Z każdą chwilą mam tego coraz bardziej dosyć. Co chwila ktoś mi tak obrzydza ciążę, że zaczyna mi się otwierać scyzoryk w kieszeni i najchętniej powiedziałabym takiej osobie brzydkie słowo na „S”. Nawet koleżanki, które nie rodziły są irytujące ze swoją presją na macierzyństwo tak jakby mój brzuch uświadamiał im, że one nie mogą być gorsze i też muszą być natychmiast w ciąży. Czy to, że jestem w ciąży oznacza, że stałam się…
-
O tym jak się wyniosłam z pewnego klubu czyli coś o poprawności politycznej.
Wszyscy (no prawie wszyscy) robią jakieś podsumowania roczne – szczególnie jest to popularne wśród blogerek. Ja nie zamierzam sobie wypruwać publicznie flaków z powodu tego czego nie zrobiłam w tym roku. Zresztą po co mi to? Wszędzie człowieka z czegoś rozliczają: w urzędach, pracy, szkole, na studiach to po kiego diabła jeszcze siebie samego rozliczać? To oczywiście nie oznacza, że nie zrobię jakiegoś rozliczenia, a mam kilka takich rzeczy na tapecie czyli praca w polskiej szkole albo w NFZ. To sobie jednak zostawię na później, a zabiorę się za pewien klubik do którego jakiś czas temu należałam. Zastanawialiście się może jak funkcjonują te wszystkie kluby, zrzeszenia wirtualne? Jacy ludzie tam…
-
O tym jak szwedzkie ciasteczko stało się niepoprawne politycznie.
Dorastałam w czasach PRL-u – czasach propagandy partyjnej, socjalizmu i uważania na to co się mówi. W czasach kiedy wielu Polaków uciekało za granicę. W czasach kiedy Zachód roił się jako Eldorado. Mityczny Zachód w którym nie było kolejek do sklepów, a sklepowe półki uginały się od towarów. Eldorado w którym można było mówić co się chce, dyskutować na wszystkie tematy bez strachu, że ktoś na nas doniesie. Świat w którym nie było komunistycznych nauczycielek wzywających rodziców dlatego, że narysowało się rysunek z pomnikiem Solidarności i zomowcami czyhającymi na małe dziewczynki składające kwiaty pod pomnikiem. Takim idealnym krajem była Szwecja. Kraj wolności i dobrobytu. Myślę, że Szwecja dla wielu Polaków…
-
Dziadek ma cztery żony czyli o nowych książeczkach dla dzieci.
Pamiętacie mój ostatni post o Szwecji? Ten o akcji z mieszkaniami dla trzech żon i 16 dzieci jednego pana z Syrii (zajrzyj tutaj). Otóż zaraz za aferą z mieszkaniami wypłynęła następna sprawa – no może nie aż tak drastyczna ale… Otóż zaraz za aferą mieszkaniową ukazały się dwie, ciekawe książeczki przeznaczone dla dzieci 3-6 lat. Książeczki napisał szwedzki autor Oskar Trimbel, który wiele lat mieszkał i pracował w Indiach oraz w Somalii. Zdaje się, że szczególnie upodobał sobie Somalię gdyż będą już w Szwecji w porozumieniu z Somalijskim Stowarzyszeniem Kultury Nordyckiej napisał „specjalne” książki dla dzieci. Jedna z nich nosi znamienny tytuł „Dziadek ma cztery żony” co od razu kojarzy się z…