Z życia wzięte
-
Lotniskowe kolejki – czyli Polak w swoim żywiole
Lotnisko jak teatr Czy kiedykolwiek zdarzyło Wam się poobserwować ludzi na lotnisku? Zwrócić uwagę na to, jak się zachowują, albo w jaki sposób wsiadają do samolotu? Nie wiem jak Wy, ale ja w dniu wyjazdu zazwyczaj jestem potwornie zdenerwowana. Denerwuję się nie tylko na myśl o samym locie i tym, czy szczęśliwie dolecę do domu, lecz także tym, czy zdążę na autobus oraz czy ten autobus rzeczywiście przyjedzie na czas. Dlatego zawsze wychodzę z domu dużo wcześniej i wybieram wcześniejszy kurs. Ze Sztokholmu na lotnisko Skavsta jedzie się autobusem około półtorej godziny. Zawsze wybieram wcześniejszy kurs, żeby uniknąć niespodzianek. Firma przewozowa działa sprawnie, ale jeśli autobus się zepsuje w połowie…
-
O tym jak o mało nie dostałam w pralni w paszczę – z cyklu jak zrobiłam z siebie idiotkę.
W naszym bloku każdy z mieszkańców ma swój kluczyk, który blokuje wybrany czas na pranie. Niestety ja mam mały problem z datami i któregoś dnia ten problem dał się nam mocno we znaki. Kończąc pranie, zawsze bukuję kolejny termin i tym razem też tak zrobiłam. Kiedy przyszedł dzień prania, zebraliśmy z Panem B wszystko, co trzeba i pomaszerowaliśmy do pralni. Wchodzimy, a tam pralki chodzą w najlepsze! Wkurzyłam się, bo mieliśmy swojego prania dosyć sporo, a każdy ma obowiązek przestrzegać swojego czasu. Zasada w tym wypadku jest taka, że ma się prawo wyładować czyjeś pranie z pralki. Taka osoba od prania przed nami może jeszcze przez ponad pół godziny korzystać…
-
Z życia fotografa na obczyźnie czyli pierdzące historie.
Nie będzie tutaj nazwisk i zdjęć – a takie historie mogłyby przydarzyć się każdemu. Zdjęcia robię od prawie 20 lat. Najpierw było to nieśmiałe pstrykanie, aczkolwiek zaczęłam od aparatu analogowego przy okazji psując tacie obiektyw, no ale to nie była moja wina, że nie kupił porządnego pokrowca na aparat i śrubki mocujące obiektyw pod wpływem wstrząsów się wyłamały. Zdjęcia pstrykałam też swoim, kompaktowym aparatem, ale wtedy były to głównie pejzaże – czasami architektura. Nadszedł czas cyfrówek i to wtedy zaczęłam robić zdjęcia „modelkom”. Po małej cyfrówce pojawiła się lustrzanka. Rozkręcałam się coraz bardziej i coraz więcej chciałam (nowego sprzętu, twarzy, rozbudowy portfolio). Z czasem aparat zaczął na siebie zarabiać. Jestem…
-
Dzień Świstaka – jeden dzień z życia wzięty.
Taka jestem szczęśliwa, że dzisiaj jest pierwszy dzień mojej wolności (koniec z polskim pracodawcą), że z tego szczęścia opiszę Wam mój Dzień Świstaka. Pewnie znacie ten film i wiecie, o co chodzi. Nie widziałam tego filmu, ale kojarzę fabułę i tym którzy nie znają przybliżę – koleś budzi się rano i stwierdza, że jest znowu ten sam, beznadziejny dzień i tak kilka razy pod rząd. Mój Dzień Świstaka wyglądał z jednej strony inaczej, a z drugiej podobnie…. Zaczęło się normalnie jak to we wtorek, czyli nerwowo. W poniedziałki z reguły przychodziło sto tysięcy maili od szefa (a podobno poprzedni wysyłali tego masę). Jak sobie wyobrażacie, takie wiadomości z reguły psują…
-
Rok w Szwecji – podsumowanie.
Pół roku temu obiecałam, że za pół roku – czyli teraz po upływie roku od mojego przyjazdu do Szwecji napiszę duże podsumowanie. Wiele osób jest pewnie ciekawych czy nadal mam takie różowe okulary jak na początku. Mam. Niestety ten różowy kolor trochę zblakł pod wpływem pewnych osób i rzeczy które się przez ten rok wydarzyły ale o tym poniżej: Zacznę od plusów. 1.Sympatyczni i pomocni Szwedzi – cały czas nieustannie zaskakuje mnie pozytywne nastawienie Szwedów. Uśmiechają się na każdym kroku i w każdym miejscu. Muszę powiedzieć, że tak jak wcześniej byłam zadowolona z tego, że jestem anonimowa i nikt mnie nie zaczepia, to teraz muszę obalić ten mit tutaj zajrzyj…
-
Jak zrobiłam z siebie idiotkę część 2 czyli akcja makaron.
Jeszcze nie pisałam o moich, ulubionych sklepach w Szwecji otóż jednym z ulubionych, o ile nie najbardziej ulubionym jest sklep sieci Willy:s. To duży sklep spożywczo-przemysłowy. Willy:s ma całkiem dobre ceny i jeszcze lepsze promocje. Na promocjach można często zrobić zakupy taniej niż w Polsce! W tym sklepie jestem przynajmniej raz w tygodniu. Pewnie już mnie tam kojarzą bo często pstrykam zdjęcia ale nikt mnie jeszcze nie zaczepił – w końcu nic złego nie robię:) Któregoś dnia, oczywiście w związku z promocjami, udałam się do Willys:a. Byłam bardzo zadowolona bo leciałam ze szkoły i udało mi się dotrzeć do sklepu jeszcze przed zamknięciem. W tym tygodniu była akurat promocja na makaron…
-
Akcja kot czyli pomysł na koci biznes.
Wiecie, że mam kota na punkcie kota? Jednym z moich największych marzeń jest posiadanie kota. Niestety nie jest to takie łatwe. Dlaczego nie jest łatwe? Po czym poznać, że kraj jest bogaty? Po ilości bezpańskich zwierząt. Tutaj praktycznie ich nie ma! Tak więc pomysł na przygarnięcie kociaka z ulicznej hodowli odpada. No może gdybym się zapuściła na jakieś, opuszczone tereny zakładowe to coś bym może znalazła. Taa tylko, że opuszczonych zakładów to tutaj też jak na lekarstwo. Jeden z moich uczniów – licealistów jakiś czas temu miał małe kotki ale to było już dawno i kotki zostały rozdane znajomym. Zaczęłam więc szukać schronisk dla zwierząt. Znalazłam kocie schronisko, a tam…
-
Miesięczny bilans czyli pierwsze plusy i minusy.
Właśnie minął miesiąc od mojego przyjazdu na szwedzką ziemię. To chyba dobry moment na małe podsumowanko. Tak sobie postanowiłam, że co jakiś czas będę coś takiego robić. Kolejne podsumowanie zrobię za 5 miesięcy czyli pół roku po mojej przeprowadzce do Szwecji. No to zaczynamy. Najpierw plusy: 1.Czystość. Tu naprawdę jest bardzo czysto i strasznie mi się to podoba. Jest wiele śmietników i na ulicy praktycznie nie widać śmieci. Za miastem również nie ma śmieci na poboczach. Tu ludzie nie wywożą śmieci do lasu, ani nie zostawiają na poboczach przy okazji postoju na tzw. siku. Oczywiście nie jest idealnie, bo są dzielnice w których tych śmieci…
-
Myrorna czyli jak rozpętałam akcję w lumpie.
Ile można pisać o instytucjach? W końcu się znudzicie, a u mnie dzieją się różne, ciekawe rzeczy niekoniecznie związane z urządzaniem się w Szwecji. Nie było jeszcze nic np. o zakupach. a przecież kupowanie to taka ważna i strasznie przyjemna rzecz. Tym razem jeszcze nie będzie konkretnie o sklepach, więc Panowie mogą spokojnie zostać. Jestem straszną zadymiarą i nie byłabym sobą gdybym i w Szwecji nie zrobiła jakieś zadymy. Moje akcje dotyczą najczęściej sklepów. Wkurzam się gdy ktoś stoi przede mną w kolejce i potem gdy podchodzi do lady, to zaczyna dumać i wybierać w nieskończoność. Moja jadaczka często otwiera się, zanim pomyślę, to możecie się domyśleć, co się dzieje…