Szwecja na co dzień
-
Komedia wyborcza w Szwecji.
Minął tydzień od wyborów w Szwecji i….no właśnie i nie wiadomo co dalej bo nie jest tak jak to sobie każda z partii wymarzyła. Byłam bardzo ciekawa jak wyglądają wybory w Szwecji – zachodnim państwie do którego nam Polsce tak bardzo daleko. Pierwsze co mnie zdziwiło to to, że plakaty wyborcze pojawiły się w przestrzeni publicznej stosunkowo późno. W Polsce dużo wcześniej pojawiają się plakaty, ulotki i reklamy. Tutaj też nie oblepia się aż tak mocno jak w Polsce wszystkiego (byłam na kilku dzielnicach w tym w samym centrum). Jak widać i w cywilizowanej Szwecji zdarzają się akty wandalizmy typu wydziobanie oczu kandydatowi nielubianej partii. Druga rzecz która mocno mnie…
-
Zdjąć buty czy nie zdjąć?
Niedawno przeczytałam fantastyczny post mojej mieszkającej w słonecznej Italii koleżanki o…zdejmowaniu butów – tutaj post Sabiny. Pod postem wywiązała się niesamowita dyskusja, w której trakcie stwierdziłam, że ja też muszę napisać coś o zdejmowaniu butów w Szwecji. Zacznę jednak od naszego, polskiego podwórka. Z tymi butami to generalnie jest problem. Wiem, że w różnych częściach Polski obowiązują różne zasady. Wydaje mi się, że to też zależy od grupy społecznej, a może też i aspiracji. Zacznijmy od polskich regionów. Buty zdejmuje się na Kaszubach, z których ja pochodzę, zdejmuje się je również na Śląsku i w okolicach Włocławka skąd pochodzi mój Tato. Nie rozmawiałam na ten temat z osobami z pozostałych stron…
-
Szwecja nie lubi UE czyli o sesji Moniki i Dusko.
Równo rok temu napisałam posta o przesympatycznej parze, którą poznaliśmy podczas naszej wyprawy do Belgradu – tutaj o sesji. Ci, co śledzą mojego fp wiedzą, że Monika i Dusko w listopadzie przeprowadzili się do Sztokholmu. Te osoby wiedzą również, że Szwecja dla naszych znajomych okazała się bardzo nieprzyjazna i musieli przenieść się do UK. Ta para jest świetnym przykładem, jak Szwecja robi pod górkę mieszkańcom UE. Wszyscy sobie myślimy, że jak jesteśmy w Unii, to sobie możemy bez problemu przekraczać granice bez paszportów, znaleźć pracę i mieszkanie w innym unijnym państwie i generalnie sobie polepszyć życie. Jeżeli chodzi o państwo szwedzkie, to można się nieźle zdziwić. Prawda jest taka, że…
-
Wizyta pielęgniarki po urodzeniu dziecka w Szwecji.
Jeszcze zanim urodziłam Dzidziunię, moja położna zapytała nas czy już wybraliśmy przychodnię dla dzieci. Aż do końca ciąży pytała nas o tę przychodnię – jakby chciała się upewnić, że na pewno dziecko będzie zapisane do przychodni. Wybraliśmy przychodnię, do której sami chodzimy. Jest niedaleko położona i jeżeli chodzi o lekarza pierwszego kontaktu to mamy naprawdę bardzo dobre zdanie o tym miejscu. W szpitalu znowu nas zapytali, czy wybraliśmy przychodnię i ponownie na wizycie u pielęgniarki w przychodni przyszpitalnej. Przychodnię wybiera się tak, że dzwoni się do niej po urodzeniu dziecka i zgłasza, że ma się dziecko. Po kilku dniach oddzwania pielęgniarka i umawia się na wizytę domową. Niestety na wizytę…
-
Bank w Szwecji.
Bank w Polsce to kolejna rzecz, którą człowiek docenia na obczyźnie. Po pierwsze w Polsce mamy banków od koloru do wyboru. Naliczyłam ich kilkadziesiąt. W Szwecji niby jest ich kilkanaście, ale wiele z nich funkcjonuje wyłącznie w sieci. W większości mile widziany jest wyłącznie kontakt telefoniczny. Nawet jeżeli wybieramy się do filii to najlepiej gdybyśmy się wcześniej umówili na konkretną godzinę. Oczywiście jeżeli przyjdziemy z ulicy to też załatwimy sprawę – odczekawszy swoje. Co jest w Szwecji ciekawe to praktycznie brak wpłatomatów. Niestety w porównaniu do Polski bankomatów z funkcją wpłacania gotówki jest niewiele. Nie do końca wiem, dlaczego tak to wygląda, ale wiem, że coś może mieć wspólnego z…
-
Po porodzie w Szwecji – wizyta w przychodni przyszpitalnej.
Podczas pobytu w szpitalu zostałam umówiona na wizytę w przyszpitalnym centrum karmienia dziecka. W przychodni wylądowaliśmy dwa dni po wyjściu ze szpitala. Oprócz spotkania z pielęgniarką Małej zbadano słuch. Z tego co czytałam, to w Polsce to badanie wygląda podobnie. U pielęgniarki oprócz ważenia i mierzenia Małej mieliśmy rozmowę na temat karmienia piersią. Szczerze mówiąc, byłam już zmęczona tym męczeniem tematu pt. „karmienie piersią”. Nie idzie, to nie idzie, ale….ta wizyta mi sporo dała. Starsza pani miała nieziemską cierpliwość, a do tego ogromną wiedzę i fantastyczne podejście do zmęczonej matki. Powiedziała nam, że ona wie, co się dzieje na oddziale i że tam trochę przesadzają z naciskami. Zachęciła nas też do wypożyczenia…
-
O dziadku z Somalii czyli jak ze Szwecji wypływają pieniądze.
Jakiś czas temu w Szwecji wybuchł skandal związany z książeczkami dla dzieci. Pisałam o tym w poście zajrzyj tutaj . Przypomnę z grubsza, że chodziło o to, że książeczki propagują poligamię i zakrywanie się od stóp do głów. Jestem z natury dociekliwą i upartą osobą więc postanowiłam sama się przekonać o co chodzi z tymi książeczkami. Jak się okazało to nie prosta sprawa znaleźć te książeczki. Po aferze wycofano książeczki z bibliotek albo wstrzymano ich zakup, a i w księgarniach nie tak łatwo było je dostać. Na „szczęście” sztokholmska biblioteka zdążyła zakupić jeden egzemplarz (w tej chwili jest też i drugi i właśnie na niego czekam). Niestety kolejka oczekujących była powalająca,…
-
Poród w Szwecji czyli o akcji rodem z amerykańskiego filmu.
„Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach…” ten cytat idealnie pasuje do moich porodowych planów. W końcu u mnie zawsze musi się coś dziać. Ci co przeczytali mój post o prowadzeniu ciąży zajrzyj tutaj wiedzą, że na początku marca miałam ustalony termin cesarki. Szesnastego lutego postanowiliśmy z Panem B. zrobić sobie wieczór filmowy. Akurat było to zaraz po tym jak wypuściłam tekst o starych babsztylach które seksualnie wykorzystują młodych uchodźców. Wcześniej słyszałam o pewnej serii austriackich filmów z których jeden – „Miłość” poruszał ten sam temat czyli starych bab i młodych chłopaków z krajów trzeciego świata. Ten właśnie film puściliśmy sobie tego wieczoru. Gdzieś tak w połowie filmu, skądinąd…
-
Szkoła dla ciężarówek.
Wszyscy wiedzą jak wyglądają szkoły rodzenia – chyba nie ma osoby, która by nie widziała amerykańskiego filmu w którym są sceny ze szkoły rodzenia. Z takim właśnie obrazem zapisałam się na kurs rodzenia, który jak się okazało z tą filmową miał się jak pięść do nosa. Gdzieś tak na początku drugiego trymestru położna zaczęła wspominać o kursach dla przyszłych rodziców. Moja przychodnia organizowała tego typu kursy i za radą położnej zapisaliśmy się na kurs rodzenia w styczniu. Kurs był darmowy ale zdziwiło mnie to, że będziemy mieli tylko jedno spotkanie. Miało być to co prawda sześć godzin ale wydawało mi się, że to trochę mało. Sprawdziłam nawet w internecie jak…
-
O szwedzkich imionach.
Chyba każda dziewczyna wyobraża sobie, jak na imię będą miały jej dzieci. Nawet ja – chociaż zakładałam, że być może nie będę miała dzieci, myślałam o tym, jakie imię mogłoby mieć moje dziecko. Z reguły myśli się o imieniu, które miło się kojarzy. To może być imię ulubionej aktorki czy aktora, ukochanego dziadka albo babci, a nade wszystko sympatii. Taa zawsze sobie wyobrażałam, że mój syn będzie miał na imię Marek – bo Marek to taka moja sympatia z wczasów, na które jeździłam w dzieciństwie z rodzicami i moja wielka, niespełniona miłość ze średniej szkoły. Dziewczynka miała mieć na imię albo Natasza, albo Anastazja – bo podobają mi się wschodnie…